Название: Głosy z zaświatów
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные детективы
Серия: Mroczna strona
isbn: 978-83-8195-076-3
isbn:
Zaorski spojrzał na Sawickiego, czekając na wsparcie. Medyk skinął lekko głową.
– Ponieważ tutaj nic nie wyszło, dalszych testów nie zrobiono – ciągnął Seweryn.
– Bo trudno szukać pcheł na psie, jeśli nie ma psa…
– Jest. Tylko go nie widzisz, bo schował się za kanapą. Jeśli już musimy trzymać się takich porównań.
Burzyńska zbliżyła się do nich, jakby mogła przegapić coś istotnego.
– Sprawdziliśmy ciało na obecność alkoholu, narkotyków, leków, środków znieczulających, uspokajających i innych – odparł Sawicki. – Dodatkowo zleciłem testy na arsen, selen i inne, bo ofiara mogła przecież zostać otruta.
Zaorski pochwalił go w duchu.
– Naturalne trucizny też wziąłeś pod uwagę?
– Tak. I wszystko na zero – odparł ciężko medyk, a potem poprawił okulary. – Zresztą gdyby ktoś wstrzyknął truciznę, to widzielibyśmy ślad po iniekcji. Sam sprawdzał pan ciało.
– Pierwsze. Drugiego nie miałem jeszcze przyjemności.
Bartosz spojrzał na nagie zwłoki dziewczynki z pewną rezerwą. Wyraźnie nie chciał dopuścić Zaorskiego do czynności, mimo że na tym etapie właściwie nie mogło to spowodować żadnych komplikacji.
– Jestem przekonany, że ofiary zostały otrute – rzucił w końcu Zaorski.
– Dlaczego?
– Bo mam specjalizację z patomorfologii, a ty z medycyny sądowej.
Kaja była gotowa zainterweniować, ale kiedy zobaczyła, że dwóch lekarzy jednak nie idzie na zwarcie, odpuściła.
– Ty zwracasz uwagę na to, do czego zostałeś przeszkolony, ja też. Ty pewnie lepiej czujesz się ze skalpelem, ja z mikroskopem.
– Ale co to ma do rzeczy? – spytał Sawicki.
– To, że tylko jednego z nas wybrał morderca.
– Słucham?
Zaorski zerknął na Burzę, szukając przyzwolenia. Od razu skinęła głową, pewnie wychodząc z założenia, że kiedy powie o wszystkim Korolewowi, ten i tak przekaże informacje Bartoszowi.
– Zabójca się do mnie odezwał.
– Żartuje pan?
– Przysłał mi dwie wiadomości – kontynuował Seweryn. – Chce mnie z jakiegoś powodu wciągnąć w tę grę.
Po prawdzie nie miał ani jednego dowodu na to, że nagrania są bezpośrednio związane z zabójstwami, ale było to w tej chwili nieistotne. Chciał tylko zacząć sprawdzać to, co mogło umknąć biegłemu.
– Ale… jakie wiadomości?
– To teraz nieistotne – rzucił Zaorski. – Liczy się to, że wiem już, w co gramy. On i ja.
Zanim medyk zdążył jakoś to skwitować, Seweryn podszedł do narzędzi rozłożonych obok stołu sekcyjnego, szybko wybrał szczypce, a potem zbliżył się do ciała.
Złapał mocno stopę dziewczynki, szczypcami chwycił paznokieć dużego palca u nogi, po czym z całej siły pociągnął. Kaja jęknęła, widząc, jak łatwo płytka zeszła z palca, a Sawicki jedynie otworzył usta.
Zaorski przyjrzał się uważnie temu, co znajdowało się pod paznokciem.
– Kurwa… – mruknął z niezadowoleniem i pokręcił głową.
Złapał za drugą nogę i zanim którekolwiek z towarzyszy zdążyło zaoponować, wyrwał kolejny paznokieć. Tym razem trafił, zobaczył to niemal od razu. Odłożył szczypce i wskazał Bartoszowi niewielki czerwony punkcik na obnażonym łożysku.
– Widzisz to?
Kaja i medyk podeszli bliżej.
– Ślad wkłucia – dodał Zaorski. – Szukaliście śladów iniekcji, ale nie zakładaliście, że skurwiel będzie wkłuwał się pod płytkę paznokcia. To potwierdza, że wstrzyknął tej ofierze jakąś toksynę.
Sawicki pochylił się i przyjrzał śladowi. Właściwie nie musiał nawet przyznawać, że teza Seweryna się potwierdziła.
– Wiesz, jakie badania zlecić? – spytał Zaorski.
– Tak, ale…
– Pierwsze to chromatografia gazowa. Dasz radę?
– Oczywiście, tylko że…
– Do tego spektrometria mas – nie dał mu dojść do słowa Seweryn. – Notujesz?
– Nie muszę.
– W takim razie dodaj do tego jeszcze spektroskopię w podczerwieni. I będziemy mieć już wszystko, czego potrzebuję.
Medyk sądowy poszukał ratunku u Kai. Może sam wcześniej zleciłby te badania, gdyby nie miał nad sobą Korolewa. Koszt tego wszystkiego będzie tak duży, że z pewnością zainteresuje się nim administracja rządowa.
– To naprawdę konieczne?
– Tak – odparł Zaorski. – Dzięki temu będę miał na talerzu każdą molekułę tego, co jest w ofiarach. I zapewniam cię, że nic mi wtedy nie umknie.
Seweryn opuszczał prosektorium niepewny, czy Sawicki faktycznie zleci wszystkie badania. Burza zapewniła jednak, że sama o to zadba. Tyle właściwie mu wystarczyło.
– Odwieźć cię? – spytała.
– Dzięki, przejdę się – odparł, a potem uniósł rękę na pożegnanie i bez słowa ruszył poboczem w kierunku domu.
Akcja: ewakuacja była absolutną koniecznością. Gdyby został chwilę dłużej, Kaja z pewnością poruszyłaby temat wizyt u ojca i nie odpuściłaby, dopóki nie uzyskałaby odpowiedzi.
Istniał jednak jeszcze jeden powód, dla którego Zaorski musiał zostać sam. Powód, który sprawił także, że dziewczynki zostały dzisiaj dłużej w salce katechetycznej.
Seweryn szedł przed siebie, raz po raz się oglądając. Obawiał się, że Burza łatwo nie odpuści i prędzej czy później zajedzie mu drogę. Radiowozu jednak nie dostrzegł.
Przyspieszył kroku, a kiedy znalazł się na wysokości Gałęźnika, skręcił do lasu. Zerknąwszy na zegarek, przekonał się, że jest już sporo spóźniony. Szybko minął zwalony pień i poszedł dalej, na drugą stronę lasu.
Kiedy się z niego wyłonił, zobaczył dwa czarne SUV-y. Klapy bagażników były uniesione, a na zderzakach СКАЧАТЬ