Masz wiadomość. Agata Przybyłek
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Masz wiadomość - Agata Przybyłek страница 4

Название: Masz wiadomość

Автор: Agata Przybyłek

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Современные любовные романы

Серия:

isbn: 9788366278868

isbn:

СКАЧАТЬ oczy.

      – Jeśli twoim zdaniem to groźba…

      – Na twoim miejscu poszłabym z tym na policję. Nie wiadomo, do czego ten facet jest zdolny.

      – Może powinnam? – Julia zastanowiła się na głos. – Aha, napomknął też mojej mamie o tym, że jestem egoistyczną księżniczką, i pogratulował jej, jak mnie wychowała.

      – No po prostu nie wierzę! Niech on się lepiej zajmie swoją rodziną, pijak jeden.

      – Jak znam życie, to pisząc to wszystko, nie był trzeźwy. Tak czy siak moja mama przepłakała przez tę wiadomość cały wieczór.

      – Skończony idiota – mruknęła Alicja. – Kiedy ty niby obraziłaś jego rodzinę?

      – No wiesz… – Julia pomyślała o pamiętnym wieczorze na dzień przed tym, jak Norbert z nią zerwał. – Gdy wtedy puściły mi nerwy, to rzeczywiście nie przebierałam w słowach.

      – I bardzo dobrze! Zobaczysz, jeszcze będziesz sobie dziękować, że to zrobiłaś. Swoją drogą i tak długo wytrzymałaś. Ja chyba wybuchłabym wcześniej.

      Julia upiła łyk kawy i sięgnęła pamięcią wstecz. Pomyślała o wszystkich przykrych sytuacjach z ostatnich tygodni oraz o pretensjach ze strony rodziców Norberta, gdy miała inny pomysł na organizację ślubu niż oni. Ile to razy słyszała wyzwiska i oszczerstwa, gdy nie chciała się zgodzić na huczne wesele, za które nomen omen mieliby zapłacić jej rodzice. Albo gdy powiedziała, że nie założy wielkiej sukni na kole, którą wspaniałomyślnie wybrała dla niej niedoszła teściowa, bo zawsze marzyła o delikatnej, muślinowej kreacji.

      Nie mówiąc już o awanturze, gdy zasugerowała zmniejszenie liczby gości, i o szantażu emocjonalnym, gdy powiedziała, że na pewno nie wezmą z Norbertem ślubu w imieniny jego matki. A przecież pani Beata za jej plecami zarezerwowała już termin w dworku swojej koleżanki i nawet wstępnie wybrała menu.

      – Tak czy siak według nich to ja jestem ta najgorsza – powiedziała do Ali. – A ja tylko chciałam zorganizować kameralny ślub, o którym zawsze marzyłam, i uchronić rodziców przed wzięciem kredytu, bo na pewno nie byłoby ich stać na organizację prestiżowego przyjęcia na dwieście osób.

      – Julka, mnie nie musisz tego tłumaczyć. – Alicja dotknęła jej ręki. – Nie ma nic złego w tym, że chciałaś spełnić swoje marzenie i myślałaś o swoich rodzicach.

      – Jak widać, niektórzy postrzegają to wszystko inaczej.

      – Do diabła z tymi ludźmi! To miał być twój wielki dzień. Twój i Norberta, a nie jego pokręconej mamuśki.

      Julia obróciła palcami stojącą przed nią szklankę.

      – Wiesz… Zawsze myślałam, że po zaręczynach ludziom jest jakoś łatwiej. Że pierścionek i idąca za nim deklaracja stają się swego rodzaju fundamentem do budowania szczęścia, a nie powodem do sporów. I że w pewnym sensie zaczyna się od tego momentu jakaś wspaniała przygoda.

      – Gdyby Norbert miał normalną rodzinę, to pewnie tak właśnie by było.

      – A co, jeżeli to naprawdę ja wszystko zniszczyłam? Jeżeli to był facet mojego życia, a ja okazałam się egoistką? Przecież to tylko głupi ślub. Jeden dzień, który i tak wszyscy by potem szybko zapomnieli.

      – Hej, hej! Dziewczyno, która siedzisz naprzeciw mnie, oddaj mi moją Julkę! Ona nigdy nie powiedziałaby tak o ślubie, bo jest największą romantyczką, jaką znam. Jeden dzień, który i tak szybko wyparuje ludziom z pamięci? – Sparafrazowała jej słowa. – Nie wierzę, że to powiedziałaś.

      Julia popatrzyła jej w oczy.

      – Po prostu zastanawiam się, czy nie lepiej było po prostu ustąpić.

      – Przestań się obwiniać. I tak poszłaś na wiele ustępstw, żeby zadowolić tych ludzi, a oni tego nie uszanowali. Marzyłaś o kameralnym obiedzie, a zgodziłaś się na ogromne wesele. To mało?

      – Jak widać, mogłam zrobić coś więcej.

      – Ech, bo tak to już jest z ludźmi, że jak dasz im palec, to będą chcieli całą rękę.

      – Może i masz rację?

      – Oczywiście, że mam. Przestań się tym zadręczać. A przede wszystkim przestań myśleć o Norbercie i gdybać. Okazał się maminsynkiem, który boi się odejść od matczynej spódnicy. Okej, może teraz jeszcze ci go brakuje, ale za kilka miesięcy będziesz się śmiała z tego, że chciałaś się związać z takim chłopakiem, zobaczysz.

      Dziewczyna znowu odetchnęła głęboko.

      – Obyś miała rację.

      Alicja posłała jej uśmiech i ponownie dotknęła jej ręki.

      – Jesteś jedną z najwspanialszych dziewczyn, jakie znam, i nie mówię tego, żeby ci się podlizać albo dlatego, że jesteśmy przyjaciółkami. Masz poukładane w głowie, jesteś inteligentna, a do tego tak ładna, że co drugi facet się za tobą ogląda.

      – Doceniam, że chcesz mnie pocieszyć, ale czy ty aby troszeczkę nie przesadzasz?

      – No dobra, może co trzeci – powiedziała Alicja, na co Julia się uśmiechnęła. – Ale to dlatego, że społeczeństwo się starzeje i sporo jest emerytów.

      – Ala…

      – Poczekaj. Daj mi dokończyć, okej?

      Julia skinęła głową, chociaż zrobiła to raczej niechętnie.

      – Moim zdaniem byłaś dla Norberta po prostu za dobra – stwierdziła Alicja. – Tak, wiem, na pewno masz w tej kwestii inne zdanie, ale chyba mogę wyrazić swoją opinię, prawda?

      Julia przezornie zamilkła.

      – No właśnie – mruknęła Alicja. – Nie zasługiwał na taką dobrą dziewczynę jak ty. Zrezygnowałaś dla niego ze swoich marzeń, a on nie umiał tego docenić. A skoro nie potrafił, to bardzo mi przykro, ale jego strata. Ty musisz teraz podnieść głowę i czerpać z życia to, co najlepsze. Jeszcze przeżyjesz to wszystko, co chciałaś, zobaczysz. W dodatku z kimś dużo lepszym.

      – Naprawdę tak sądzisz? – W oczach przyjaciółki zaszkliły się łzy.

      – Naprawdę. – Alicja troskliwie pogłaskała jej rękę. – Jeszcze zakochasz się na zabój w jakimś cudownym facecie, na którego zasługujesz. Wspomnisz moje słowa.

      Julia uśmiechnęła się lekko i otarła wilgotne oczy.

      – Dziękuję. – Popatrzyła na Alę. – Chyba potrzebowałam to usłyszeć.

      – Do usług. – Przyjaciółka wyprostowała plecy i dopiła swoją kawę. – To co, idziemy teraz na ten spacer nad Motławę, żeby przewietrzyć umysły?

      Rozdział 2

      Adam СКАЧАТЬ