Jednakże nie było nic zwykłego w tym dziewięćdziesięciotrzylatku mającym ledwie półtora metra wzrostu, gdy wstał, by napiąć muskuły celem pokazania rezultatów codziennych ćwiczeń w siłowni. Lub gdy – co ważniejsze – wspominał swoje studia prawnicze na Harvardzie, gdzie jako młody człowiek pochodzący z szemranej nowojorskiej dzielnicy nazwanej słusznie Hell’s Kitchen studiował dzięki programowi stypendialnemu. Albo kiedy wyskakiwał z łodzi desantowej przed plażą „Omaha” w miejscu, gdzie woda sięgała mu po pas, a większości jego kolegów po kolana.
A już szczególnie niezwykle wyglądał, gdy wspominał, jak dzięki kombinacji uporu i szczęścia jako dwudziestosiedmiolatek został głównym oskarżycielem w Norymberdze w procesie, który korespondent Associated Press bez żadnej przesady nazwał „największym procesem o morderstwo w dziejach”94. Proces ten w jeszcze większym stopniu niż procesy prowadzone w Dachau został przysłonięty przez postępowanie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego przeciwko głównym przywódcom nazistowskim. W efekcie najczęściej bywa jedynie wzmiankowany na kartach książek historycznych.
Ferencz95 urodził się w Siedmiogrodzie w rodzinie węgierskich Żydów, która wraz z dzieckiem emigrowała do Stanów Zjednoczonych. Zawsze był ambitny, kierował się namiętnościami, nie zniechęcały go żadne wyzwania. Wychowywał się w piwnicy jednej z kamienic w Hell’s Kitchen, gdzie jego ojciec pracował jako dozorca. Początkowo nie przyjęto go do publicznej szkoły, ponieważ wyglądał na młodszego, niż był w rzeczywistości, i ponieważ mówił wyłącznie w jidysz. Jednakże wkrótce trafił do kilku szkół w innych częściach miasta, gdzie zwrócił na siebie uwagę jako jeden z „uzdolnionych chłopców”. Dzięki temu jako pierwszy ze swojej rodziny ukończył college, po czym zdobył dyplom prawnika na Harvardzie, i nigdy nie musiał sam opłacać czesnego.
W końcu 1944 r. kapral Ferencz został przeniesiony z piechoty do biura prokuratury wojskowej przy 3. Armii generała Pattona. Był zachwycony, zwłaszcza gdy mu powiedziano, że będzie częścią nowej komórki zajmującej się zbrodniami wojennymi. Gdy oddziały amerykańskie wkroczyły na teren Niemiec, zaczęły wpływać informacje o alianckich lotnikach zestrzelonych nad Niemcami, którzy po wylądowaniu zostali zamordowani przez miejscowych. Ferencz otrzymał zadanie zbadania tych przypadków i w razie potrzeby dokonania aresztowań. „Autorytet zapewniała mi jedynie czterdziestka piątka przy pasie oraz fakt, że w mieście roiło się od amerykańskich żołnierzy – wspominał. – W takich okolicznościach Niemcy są bardzo posłuszni i nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek napotkał jakiś opór”96.
Swój niewysoki wzrost Ferencz nadrabiał rzucającym się w oczy nowojorskim sznytem. Gdy później kwatera główna generała Pattona znajdowała się na przedmieściach Monachium, miał służbę w latrynach w dniu występu Marleny Dietrich dla wojska. Jako najmłodszy w jednostce, otrzymał rozkaz pilnowania, by nikt jej nie przeszkadzał, w czasie gdy brała kąpiel. „Odczekawszy nieco – by upewnić się, że weszła już do wanny – i pragnąc wykonać mój obowiązek, po prostu wszedłem do pomieszczenia, w którym siedziała spokojnie odziana jedynie w swój splendor” – wspominał. Musiał jednak być nieco zmieszany własną zuchwałością, gdyż wycofując się, powiedział: „Najmocniej przepraszam, sir!”.
Artystka później wyrażała rozbawienie jego przeprosinami, zwłaszcza zaś zwróceniem się do niej „sir”. Gdy dowiedziała się, że ukończył prawo na Harvardzie, zaprosiła go na lunch z oficerami. Ponieważ był szeregowcem, zasugerował, by przedstawiła go jako starego znajomego z Europy, co uczyniła. W wyniku tego zamiast pełnić służbę w latrynach, siedział naprzeciwko gwiazdy podczas lunchu. Zanim generał Patton ją odprowadził, wręczyła Ferenczowi swój bilet wizytowy.
Badając kolejne przypadki zestrzelonych lotników, Ferencz pragnął wykonać swoją pracę, jednakże nie kierował się poczuciem zemsty. Niekiedy miał nawet wątpliwości co do skutków swoich działań. Badając przypadek śmiertelnego pobicia kijami lotnika zestrzelonego podczas nalotu na Frankfurt, Ferencz przesłuchiwał młodą kobietę, która dołączyła do tłumu bijącego pilota. Przyznała się do uczestnictwa, jednakże z płaczem zeznała, że w nalocie zginęła dwójka jej dzieci. Ferencz umieścił ją jedynie w areszcie domowym. „Tak naprawdę było mi jej żal” – wspominał. Podobnych uczuć nie miał natomiast w przypadku strażaka, który rzekomo zadał śmiertelny cios, a potem chwalił się, że był cały zbryzgany amerykańską krwią.
Wiele miesięcy później Ferencz był na procesie zbrodniarzy wojennych, w którym oboje znaleźli się pośród oskarżonych. Strażaka skazano na śmierć. Gdy młoda kobieta usłyszała wyrok dwóch lat więzienia, zemdlała. Ferencz zapytał badającego ją sanitariusza, czy nic jej nie jest. Ten zapewnił go, że jest zdrowa, dodał jednak, że jest w ciąży. Ojcem był jeden z amerykańskich strażników. „W czasie wojny dzieją się dziwne rzeczy” – stwierdził Ferencz.
Jednakże nastrój młodego śledczego zmienił się, gdy otrzymał zadanie wejścia na teren dopiero co wyzwolonych obozów koncentracyjnych i zbierania wszelkich dowodów przeciwko osobom kierującym tymi potwornymi miejscami. Początkowo to, co widział w kolejnych obozach – leżące wszędzie zwłoki, skrajnie wychudzeni więźniowie – było trudne do uwierzenia. „Mój umysł nie chciał przyjąć do wiadomości tego, co widziały moje oczy – pisał później. – Zajrzałem w otchłań piekła”. W Buchenwaldzie zabezpieczył dwie wysuszone głowy więźniów, trzymane przez oficerów SS na widoku. W późniejszym procesie Denson miał ich użyć jako dowodów.
W Ferenczu narastał gniew, który przekładał się na dojmujące pragnienie podjęcia doraźnych działań albo też powstrzymania się od działania w sytuacjach, gdy dochodziło do samosądu ofiar na niegdysiejszych oprawcach. Przybywszy do obozu Ebensee, rozkazał napotkanej grupie cywilów zebrać i pogrzebać ciała. Pewnego razu był świadkiem, jak więźniowie ujęli próbującego uciekać oficera SS, być może komendanta obozu. Pobili go, po czym przywiązali do jednego z metalowych rusztów, na których wsuwano ciała do pieca krematorium. Więźniowie wsuwali go i wysuwali z ognia, aż upiekł się żywcem. „Patrzyłem i nie zrobiłem nic – wspominał. – Nie miałem po temu najmniejszej chęci”.
W Mauthausen znalazł sterty zwłok na dnie kamieniołomu – niewolników Trzeciej Rzeszy, których strącono z urwiska po tym, jak nie byli już w stanie dłużej pracować. W pobliskim Linzu wybrał na kwaterę mieszkanie nazistowskiej rodziny, której kazał się wynosić. Następnego dnia, zanim pojechał do Mauthausen, zabrał z szaf i szuflad wszystkie znalezione ubrania, które rozdał niemal nagim więźniom. Tego wieczoru przybyła do niego młoda kobieta z prośbą, by mogła zabrać nieco swoich ubrań. „Bardzo proszę” – powiedział Ferencz. Gdy ujrzała puste szafy, zaczęła krzyczeć, że została okradziona97.
„Nie miałem nastroju na wysłuchiwanie oskarżeń o kradzież od jakiejś Niemki” – wspominał Ferencz. Krzyczącą kobietę sprowadził za rękę na dół i powiedział, że zabiera ją do obozu, by mogła osobiście kazać byłym więźniom oddać ubrania. Przerażona zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć, by ją puścił. Ferencz zrobił to, СКАЧАТЬ
94
Cyt. z mowy Eliego M. Rosenbauma o Ferenczu na 102. Dorocznym Zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Prawa Międzynarodowego, Waszyngton, 10 kwietnia 2008.
95
Szczegóły biograficzne za wywiadem autora z Benjaminem Ferenczem oraz www.benferencz.org („Benny Stories”).
96
Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z www.benferencz.org („Benny Stories”).
97
Cytat i pozostała część historii kobiety, która oskarżyła Ferencza o kradzież, za wywiadem autora z Benjaminem Ferenczem oraz www.benferencz.org („Benny Stories”).