Название: Potentat
Автор: Katy Evans
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эротика, Секс
Серия: Manhattan
isbn: 978-83-66436-82-4
isbn:
Nie mogę uwierzyć, że jutro muszę wrócić do pieprzonego Nowego Jorku!
Wciskam guzik interkomu i mówię do asystentki:
– Pamiętaj, żeby nie rezerwować pokoju na moje nazwisko. Nie chcę, żeby jakimś cudem dowiedziała się, że jestem w mieście. – Po czym dodaję szorstko: – A następnym razem, kiedy zadzwoni, nie łącz jej ze mną.
Uwalniam przycisk, wypuszczam powietrze z płuc, po czym odchylam się na krześle i pocieram się ręką po podbródku.
Od tamtego pamiętnego wieczoru minęło już dwanaście i pół miesiąca, a to wszystko nadal nade mną wisi jak ciężka chmura. Powiedziała, że zajmowałem się tylko pracą. To nie była prawda, jednak jej słowa okazały się prorocze, ponieważ teraz faktycznie skupiam się wyłącznie na pracy. Praca całkowicie mnie pochłonęła. Praca, rozgoryczenie, nieufność i pieniądze, mnóstwo pieniędzy. Ostatnio nawet zastanawiałem się, czy na tej cholernej planecie jest coś, co mogłoby sprawić, że znowu poczuję się jak człowiek.
Wysyłam do prawnika zajmującego się moim rozwodem e-maila z prośbą o spotkanie w Nowym Jorku.
Chcę rozwodu
Ian
Dzień dzisiejszy…
– Chcę tego rozwodu. Teraz.
– Już mówiłeś. – Mattias Wahlberg siedzi po drugiej stronie stołu, umówiliśmy się na lunch. Dla prawnika zajmującego się rozwodami jest to po prostu kolejne spotkanie z klientem. – Pozwól jednak, że ci przypomnę, że bez jej zgody albo bez dowodu na jej zdradę to nie potrwa…
– Mam dowód – przerywam mu.
Pochylam się nad aktówką, wprowadzam kod, otwieram ją i wyjmuję spinki do mankietów. Rzucam je na stół:
– To te spinki. Na pewno należą do niego.
– Na pewno? Skąd ta pewność? Nie mamy dowodów na to, że je nosił.
Szybkim, pełnym frustracji ruchem wrzucam spinki z powrotem do teczki i przesuwam ręką po twarzy.
– Posłuchaj, trzeba to sfinalizować.
– Ona najwyraźniej nie chce się z tobą rozwodzić.
– Nikt by się nie chciał ze mną rozwodzić. Moje nazwisko otwiera wiele drzwi.
– Odetnij jej dostęp do kart kredytowych.
– I mam tym samym odebrać jej środki do życia? – mruczę gniewnie, potrząsając głową.
– Ian, znamy się od tak dawna. Porozmawiaj z nią. Może akurat uda ci się przemówić jej do rozumu?
Z westchnieniem pochylam się w jego stronę:
– Daj jej wszystko, czego będzie chciała. Apartament na West Endzie. Domek letniskowy w Cabo. Połowę moich pieniędzy. Tylko firmę chcę zatrzymać, ale wszystko inne możesz jej dać. I załatw mi wreszcie ten pieprzony rozwód – rzucam gniewnie i odsuwam krzesło.
Łapię taksówkę i udaję się z powrotem do hotelu. Mam dużo papierkowej roboty, z którą muszę się uporać i dostarczyć do mojego nowojorskiego biura przed powrotem do Los Angeles, a lot mam o piątej.
A jednak gdy taksówkarz z mozołem przedziera się przez korki, a ja wyglądam przez okno, to wcale nie praca zaprząta moje myśli. W każdej mijanej kobiecie rozpoznaję ją. Niektóre kobiety mają jej włosy, inne mają jej nogi. Nagle wydaje mi się, że naprawdę ją widzę, niecierpliwie przybliżam twarz do szyby. Kobieta ma piękną figurę Sary, tak samo długą, elegancką szyję i włosy spięte w kucyk. Ma na sobie czarną sukienkę do kolan, która apetycznie opina jej ciało, kiedy kobieta schyla się, żeby coś podnieść. Upajam się jej widokiem.
Taksówka staje w korku, a ja chwytam za klamkę, żeby wysiąść. Ale kobieta podnosi głowę i z powrotem się prostuje. To nie Sara. Nie jej oczy. Nie jej twarz. I zdecydowanie nie jej usta.
Jezu, człowieku, ogarnij się wreszcie!
Wypuszczam powietrze z płuc, a ręka opada mi na kolano, zaczynam bezmyślnie bębnić palcami. Przerżnąłem ją – to była jednorazowa sprawa. Tyle że to doświadczenie zostawiło we mnie ziejącą pustką dziurę, która sprawia, że pragnę ludzkiego dotyku, kontaktu z drugim człowiekiem. Zapach kobiety, głos kobiety… Być może ta dziewczyna jest kluczem, który ponownie otworzy moje serce.
Przez chwilę się nad tym zastanawiam. Tylko przez chwilę.
No bo po co, Ford? Przecież jesteś emocjonalnym wrakiem.
Wchodzę do lobby i kieruję się prosto do stanowiska konsjerżów. Jednak jej tam nie ma.
– Sara? – pytam.
– Jest w domu. Zastępuję ją, bo wcześniej ona zastąpiła mnie. Życzy pan sobie, żebym do niej zadzwoniła, panie…?
Wyjmuję wizytówkę:
– Poproś, żeby do mnie zadzwoniła.
Posyła mi raczej kokieteryjny i zalotny uśmiech, który ignoruję, za to proszę ją o kopertę i na odwrocie wizytówki piszę wiadomość.
„To ja, Ian.
Muszę uporządkować sprawy osobiste.
Być może wkrótce będę mógł Ci zaoferować
coś więcej niż wczorajszej nocy”.
Wkładam wizytówkę do koperty i starannie ją zaklejam, podczas gdy konsjerżka zajmuje się jakąś rodziną. Mam pełne trzy minuty, żeby wszystko sobie jeszcze raz przemyśleć. Kiedy wreszcie macha im ręką na pożegnanie, biorę zaklejoną kopertę i wkładam ją do kieszeni płaszcza. Kiedy odchodzę, konsjerżka woła za mną:
– Proszę pana, nie miał mi pan czegoś zostawić?
Nie odwracając się, unoszę rękę.
Najwyraźniej jednak nie.
Nie ma sensu zostawiać Sarze biletu donikąd w jedną stronę. Lepiej zostawić to tak, jak jest. Przygoda na jedną noc, nic więcej.
Współlokatorka
Sara
Wrzuciłam ogłoszenie o poszukiwaniu współlokatorki i modliłam się, żeby tym razem zgłosiła się odpowiednia osoba, ponieważ jak na razie non stop trafiały mi się współlokatorki z piekła rodem. Mój pierwszy współlokator przez cały czas zbijał bąki w mieszkaniu, cholerny niechluj, po którym musiałam sprzątać i który zawsze zalegał z czynszem. Pogoniłam go. Następnie była młodziutka studentka, która wytrzymała tylko jeden semestr na New York University, po czym rzuciła studia. Czuła, że to nie jest miejsce СКАЧАТЬ