Название: Potentat
Автор: Katy Evans
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Эротика, Секс
Серия: Manhattan
isbn: 978-83-66436-82-4
isbn:
Wygląda jak Garniak, najgorętszy Garniak, jakiego w życiu widziałam, a ja zastanawiam się, czy ma czas na cokolwiek oprócz pracy.
Kąciki ust ma lekko wygięte do góry, jakby zaraz miał się roześmiać. Uśmiecha się coraz szerzej, błyskając w moją stronę prostymi, równymi zębami.
Przysuwam się bliżej, a on obejmuje mnie, podnosi i sadza na szafce w holu apartamentu, a do mnie dociera, że zdecydowanie potrafi o wiele więcej niż pracować.
Pochyla swoją smolistą głowę, a jego usta lekko, leciusieńko muskają moje. Przez moje ciało przebiega dreszcz. Moje usta rozchylają się niecierpliwie. Ochoczo. A on bierze wdech, wydaje z siebie pomruk i mocno przyciska swoje gorące, twarde, stworzone do miłości usta do moich. Nasze usta rozpływają się w piekielnie szalonym pocałunku, a gdy jego język błyskawicznie wystrzela naprzód, mój natychmiast staje w płomieniach. Jeden ruch jego silnych ramion i już jestem przyciśnięta do jego ciała, w tym do cudownego, sprawiającego, że bezwiednie podkurczam palce u stóp, dowodu, jak bardzo jest rozpalony, jak bardzo jest twardy dla mnie.
– Weź mnie ostro – szepczę. Nie jestem w stanie przestać go całować, wsuwam dłonie w jego włosy.
– Wezmę cię ostro. – Posyła mi spojrzenie pełne seksualnego podtekstu, a mnie się wydaje, że zaraz zamienię się w kupkę rozżarzonego popiołu. – I to nie raz.
Facet ponownie pochyla się do moich ust i serwuje mojemu językowi najlepszy masaż, jakiego ten w życiu doświadczył. Masaż, który obiecuje mojemu ciału prawdziwy happy end…
Gładzę palcami przód jego spodni. Jest ogromny, nie jestem nawet w stanie oszacować jego rozmiaru, a sama myśl o tym, że jest tak hojnie obdarzony przez naturę i tak chętny, żeby podzielić się ze mną tym, co ma, sprawia, że jestem coraz bardziej mokra. Przesuwam ręką po jego spodniach w górę i w dół, czuję, że mój oddech staje się ciężki, że umysł staje w ogniu rozpalony myślami o nim – o tym, jak dobrze go dotykać, czuć, całować, ponieważ jest taki rozpalony.
Cały jest rozpalony.
***
Sara
Dzień wcześniej…
Wreszcie jestem z powrotem w Nowym Jorku pomimo opóźnienia w Houston i burzy nad Manhattanem, przez którą krążyliśmy w powietrzu przez dodatkowe pół godziny. Kiedy opuszczam terminal, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach, jestem wykończona i nie w humorze, ale w gruncie rzeczy zadowolona, że jestem w domu.
Marzę tylko o tym, żeby zanurzyć się w wannie pełnej wody i zapomnieć o wszystkich wydarzeniach tego weekendu, łącznie z tym, że moja rodzina rozpadła się w – wydawałoby się – mgnieniu oka.
To stało się zupełnie niespodziewanie.
Myślałam, że rodzice zestarzeją się razem, że będą ze sobą do końca życia. Myślałam, że są szczęśliwi. Myślałam, że są jedną z tak niewielu par na tym świecie, które mimo upływu czasu nadal są w sobie zakochane.
Jednak okazało się, że tata już nie kocha mamy. Nie wiem, kto jest bardziej zdruzgotany, mama czy ja.
Pogrążona w niewesołych rozmyślaniach zbyt późno zdaję sobie sprawę, że podeszłam na sam początek kolejki do taksówki – kolejki, która oznacza przynajmniej godzinę czekania.
– Kolejka kończy się tam – rzuca przez zaciśnięte zęby niezadowolony starszy pan. Wyciągam telefon, żeby otworzyć aplikację Ubera. Ostatnia próba jego zamówienia na lotnisko zakończyła się totalną porażką. Facet nie mógł mnie znaleźć, ja nie mogłam znaleźć jego, a i tak ściągnęli opłatę. Nikt nie lubi płacić za usługę, która nie została wykonana, więc się zawahałam.
Uważnie rozejrzałam się dokoła, moją uwagę przykuł mężczyzna w garniturze, który właśnie wsiadał do taksówki. Podeszłam, zastanawiając się, czy wypada zapytać, dokąd jedzie i czy mogłabym się z nim zabrać.
Facet jest gorrrrący i doskonale o tym wie, ale staram się nie zwracać na to uwagi. Jestem zbyt zmęczona.
Taksówkarz właśnie pakuje jego walizkę do bagażnika, a mężczyzna pytająco mierzy mnie wzrokiem. Unosi brwi, a ja otwieram usta i szybko wyrzucam z siebie:
– Jedzie pan może w kierunku Nolity?
Odsuwa się i zaciska usta, jakby był zirytowany, ale jednocześnie gestem pokazuje, żebym wsiadała. Przez moment jestem zniechęcona jego jawną wrogością – w Nowym Jorku co rusz napotykam nieżyczliwych ludzi – ale w końcu szybko podaję taksówkarzowi walizkę i wskakuję do auta.
Mężczyzna wsiada zaraz za mną i zatrzaskuje drzwiczki, podczas gdy ja mówię kierowcy, pod jaki adres ma mnie zawieźć. Kiedy jesteśmy już w drodze, szybko poprawia mi się nastrój, a moje myśli mkną z powrotem w stronę wanny wypełnionej gorącą wodą. Odwracam się w jego stronę, żeby mu podziękować, ale on już ma telefon przyklejony do ucha. Mówi głębokim głosem, a jego wypowiedzi przypominają krótkie warknięcia.
Wydaje się, że jest trochę dupkiem. Wiecie, facet z konkretnymi oczekiwaniami, który nie jest przyzwyczajony do słowa „nie”.
Kiedy się uczyłam w nowojorskiej szkole tańca, wielu tancerzy, którym partnerowałam, oczekiwało, że pójdę z nimi do łóżka. Stałam się ekspertką w spławianiu ich. Miałam nawet specjalny gest, który stosowałam, kiedy szli w zaparte – stanowczym ruchem wyciągałam przed siebie ramię, podnosiłam dłoń i szybko odwracałam głowę. Nazwałam tę pozycję: „Do cholery, nie!”. To wystarczało, żeby zrozumieli przekaz, dzięki Bogu, nie musiałam nic mówić; ruch dłoni był o wiele bardziej subtelny.
Czy będę musiała użyć tego gestu w stosunku do tego faceta…?
Świetne pytanie, Saro! Inna sprawa, że facet ma w sobie coś takiego, że do głowy przychodzi mi zupełnie inny ruch ręką… Przechodzi mnie dreszcz, gdy mój wzrok wędruje w górę po jego twardym ciele.
– Tak i prześlijcie kopię do hotelu – wydaje krótkie polecenie.
Zmieniam pozycję, a jego wzrok natychmiast wędruje w stronę mojej minispódniczki.
Z niedowierzaniem unoszę brwi, ale on tak intensywnie wpatruje się w moje uda, że nawet tego nie zauważa. A kiedy ponownie zwraca się do swojego rozmówcy, ja mam wrażenie, że tak naprawdę mówi do mnie: „Właśnie tak… Otwórz, wyjmij i daj mi to…. Daj mi wszystko, najszybciej, jak możesz”.
Zaczynam się niespokojnie kręcić.
Tymczasem on podnosi oczy, a kąciki jego ust leciutko unoszą się do góry.
Próbuję nie oddychać zbyt głośno, kiedy jego oczy ponownie wędrują w dół. Przysięgłabym, że w jego oczach błysnęło СКАЧАТЬ