Problem trzech ciał. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Problem trzech ciał - Cixin Liu страница 9

Название: Problem trzech ciał

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380627987

isbn:

СКАЧАТЬ gipsowa maska. Podeszła do stojącego w rogu kubła z wodą do mycia. Podniosła go i poruszając się z metodycznym spokojem, wylała połowę zawartości na Ye, a drugą na jej koc. Potem postawiła kubeł i wyszła z celi, zatrzymawszy się tylko, by mruknąć:

      – Ty uparta suko!

      Za nią wyszedł dyrektor więzienia. Zanim to zrobił, popatrzył zimno na przemoczoną i ociekającą wodą Ye, po czym zamknął z łoskotem drzwi i przekręcił klucz w zamku.

      Ziąb mongolskiej zimy chwycił Ye przez mokre ubranie jak dłoń olbrzyma. Usłyszała szczękanie swoich zębów, ale w końcu i ten dźwięk zniknął. Zimno przenikało ją do kości, świat przed jej oczami stał się mlecznobiały. Miała wrażenie, że cały Wszechświat zmienił się w potężną bryłę lodu, a ona jest w nim jedyną iskierką życia. Nie miała nawet kilku zapałek, a jedynie złudzenia…

      Bryła lodu, w której była uwięziona, stopniowo stała się przezroczysta. Ye widziała przed sobą wysoki budynek. Na jego szczycie młoda dziewczyna machała czerwonym sztandarem. Jej szczupła postać ostro kontrastowała z szerokim sztandarem. To była jej siostra, Wenxue. Odkąd Wenxue zerwała ze swą reakcyjną rodziną pracowników nauki, Wenjie nigdy o niej nie słyszała. Dopiero niedawno dowiedziała się, że jej młodsza siostra zginęła dwa lata temu w jednej z wojen między frakcjami Czerwonej Gwardii.

      Po chwili postać powiewająca sztandarem przeistoczyła się w Bai Mulina, w którego okularach odbijały się płomienie szalejące pod budynkiem, potem w przedstawicielkę Cheng, później w Shao Lin, matkę Ye, a na koniec w jej ojca. Zmieniały się osoby dzierżące sztandar, ale on sam poruszał się bez przerwy, niczym wieczne wahadło, odmierzając resztkę jej krótkiego życia.

      Stopniowo sztandar zamazał się, wszystko się zamazało. Lód, który wypełnił Wszechświat, ponownie zamknął ją w środku. Ale tym razem był czarny.

      3

      Czerwony Brzeg I

      Ye Wenjie słyszała stały głośny ryk. Nie wiedziała, ile czasu minęło.

      Ryk dochodził ze wszystkich stron. W stanie zamglonej świadomości wydawało się jej, jakby jakaś ogromna maszyna przewiercała albo przecinała bryłę lodu, w której się znajdowała. Świat nadal spowijała ciemność, ale ten dźwięk stawał się coraz bardziej rzeczywisty. W końcu nabrała pewności, że jego źródłem nie jest ani niebo, ani piekło.

      Zdała sobie sprawę, że wciąż ma zamknięte oczy. Z wysiłkiem podniosła ciężkie powieki. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, była lampa osadzona głęboko w suficie. Osłonięta siatką ochronną, emitowała mdłe światło. Sufit wyglądał na zrobiony z metalu.

      Usłyszała męski głos wymawiający cicho jej imię.

      – Masz wysoką gorączkę – powiedział mężczyzna.

      – Gdzie jestem? – Miała tak słaby głos, że nie była pewna, czy wydobywa się z jej ust.

      – W helikopterze.

      Czuła się słaba i z powrotem zasnęła. Podczas drzemki towarzyszył jej ten ryk. Niebawem znowu się obudziła. Zniknęło odrętwienie, ale nasilił się ból. Czuła łupanie w głowie i w stawach rąk i nóg, a oddech wydobywający się z jej piersi był bardzo gorący. Gardło bolało ją tak, że kiedy przełykała ślinę, miała wrażenie, jakby łykała kawałki rozżarzonego węgla.

      Obróciła głowę i zobaczyła dwóch mężczyzn w takich samych mundurach, jaki nosiła przedstawicielka Cheng. Jednak w odróżnieniu od niej obaj mieli bawełniane czapki Armii Ludowo-Wyzwoleńczej z naszytą z przodu czerwoną gwiazdą. Na kołnierzach ich rozpiętych kurtek widziała insygnia armii. Jeden z mężczyzn był w okularach.

      Zobaczyła, że ona też przykryta jest wojskową kurtką. Jej ubranie było suche i ciepłe.

      Usiłowała usiąść i ku jej zdumieniu udało się to. Wyjrzała przez okno po drugiej stronie – powoli przepływały za nim chmury, w których odbijało się oślepiające światło słońca. Cofnęła wzrok. Wąska kabina wypełniona była żelaznymi kuframi pomalowanymi na wojskową zieleń. Przez drugie okno zobaczyła migające cienie rzucane przez rotory. Rzeczywiście była w helikopterze.

      – Lepiej się nie podnoś – powiedział ten w okularach.

      Pomógł jej położyć się z powrotem i znowu przykrył kurtką.

      – Ye Wenjie, to twój artykuł?

      Drugi mężczyzna rozpostarł przed jej oczami otwarte angielskie pismo. Artykuł nosił tytuł Możliwość istnienia granic fazowych w strefie promieniowania słonecznego i ich własność odbijania promieni. Pokazał jej okładkę czasopisma – był to numer „The Journal of Astrophysics” z 1966 roku.

      – Oczywiście, że tak. Czy to w ogóle potrzebuje potwierdzenia? – Mężczyzna w okularach odłożył pismo, a potem przedstawił siebie i towarzysza: – To komisarz polityczny Lei Zhicheng z bazy Czerwony Brzeg. Ja jestem Yang Weining, główny inżynier bazy. Mamy godzinę do lądowania. Możesz trochę odpocząć.

      „Jesteś Yang Weining?” – pomyślała. Nic nie powiedziała, ale była oszołomiona. Widziała, że Yang ma spokojną minę i wyraźnie nie życzy sobie, żeby ktokolwiek się dowiedział, że się znają. Był jednym z dawnych studentów Ye Zhetaia. Kiedy uzyskał dyplom, Wenjie była na pierwszym roku studiów.

      Dobrze pamiętała, jak Yang przyszedł po raz pierwszy do ich domu. Właśnie zaczął studia magisterskie i musiał omówić ze swym promotorem kierunek badań. Powiedział wtedy, że chce się skupić na fizyce eksperymentalnej i stosowanej i trzymać z dala od teorii.

      Przypomniała sobie, co powiedział wtedy jej ojciec:

      – Nie jestem temu przeciwny, ale przecież jesteśmy wydziałem fizyki teoretycznej. Dlaczego nie chcesz się zająć teorią?

      – Chcę się poświęcić problemom naszych czasów, wnieść jakiś wkład do rzeczywistego świata – odparł Yang.

      – Teoria jest podstawą nauki stosowanej – rzekł na to ojciec. – Czy największym wkładem w nasze czasy nie jest odkrywanie fundamentalnych praw?

      Yang zawahał się i w końcu wyjawił prawdziwą przyczynę swej decyzji:

      – W teorii łatwo jest popełnić błąd ideologiczny.

      Ojciec nie miał na to co odrzec.

      Yang był bardzo utalentowany, miał dobre przygotowanie matematyczne i bystry umysł. Ale podczas studiów magisterskich zawsze zachowywał pełen szacunku dystans wobec swego promotora. Ye Wenjie widziała go kilka razy, ale może pod wpływem ojca nie zwracała na niego zbytniej uwagi. Wkrótce po otrzymaniu dyplomu zerwał wszelkie kontakty z jej ojcem.

      Poczuwszy się znowu słabo, Ye zamknęła oczy. Mężczyźni odeszli od niej, przykucnęli za rzędem kufrów i rozmawiali ściszonymi głosami. Kabina jednak była tak zapchana, że słyszała ich mimo ryku silnika.

      – Nadal uważam, że to nie jest СКАЧАТЬ