Porwana . Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Porwana - Блейк Пирс страница 9

СКАЧАТЬ myślisz, mamo – bąknęła April.

      – To dokładnie to, co myślę. Oddaj mi resztę.

      April wywróciła oczami i wręczyła matce plastikową torebeczkę z odrobiną trawy.

      – Myślałam, że jesteś w pracy – powiedziała, jakby to wyjaśniało wszystko.

      Riley nie miała pojęcia, czy jest bardziej wściekła, czy zawiedziona. Przyłapała już kiedyś córkę na paleniu trawki. Ale od tamtej pory poprawiło się między nimi, więc była przekonana, że kryzys mają za sobą.

      Wbiła wzrok w chłopaka.

      – Mamo, to jest Brian – oznajmiła April. – Chodzimy razem do szkoły.

      Ze szklącymi się oczami i pustym uśmiechem chłopak wyciągnął dłoń.

      – Miło mi panią poznać, pani Paige – powiedział.

      Riley trzymała dłonie wsparte na biodrach.

      – Co ty tu w ogóle robisz? – zapytała córki.

      – Ja tu mieszkam. – April wzruszyła ramionami.

      – Wiesz, o co pytam. Powinnaś być u taty.

      Brak odpowiedzi.

      Riley spojrzała na zegarek. Miała mało czasu. Musiała załatwić to szybko.

      – Powiedz mi, co się stało – nakazała.

      April poczuła zażenowanie. Nie była przygotowana na taką sytuację.

      – Szłam dzisiaj rano od taty do szkoły – powiedziała. – Wpadłam na Briana i poszliśmy na wagary. Nic się chyba nie stanie, jeśli opuszczę lekcje raz na jakiś czas? I tak świetnie mi idzie. A egzamin końcowy dopiero w piątek.

      Śmiech Briana był nerwowy i głupkowaty.

      – O tak, April super sobie radzi w szkole, pani Paige. Jest niesamowita!

      – Jak się tu dostaliście?

      April odwróciła wzrok. Riley wiedziała, że córka nie chce powiedzieć jej prawdy.

      – O Boże! Jechaliście stopem, prawda?

      – Kierowca był bardzo miły i spokojny – odparła April. – A Brian cały czas ze mną. Byliśmy bezpieczni.

      Riley z trudem utrzymywała nerwy na wodzy. Nie chciała pozwolić, żeby zadrżał jej głos.

      – A skąd możesz wiedzieć, że jesteś bezpieczna? April, nigdy nie wsiadaj z obcymi do auta! I skąd ci przyszło do głowy wracać tutaj po tym, co wydarzyło się ostatniej nocy? To straszliwa głupota. A co, jeśli byłby tutaj Peterson?

      April uśmiechnęła się z wyższością.

      – Oj, mamo. Za bardzo się martwisz. Ci twoi agenci wczoraj tak mówili. Słyszałam, jak o tym rozmawiali. No ci, którzy mnie wczoraj odwieźli w nocy do taty. Że Peterson na pewno nie żyje, a ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. Że ktoś zostawił te kamyki dla jaj.

      Riley była wściekła. Miała ochotę rozerwać kolegów na strzępy. Co za bezczelność, tak podważać jej autorytet! Chciała zapytać o ich nazwiska, ale dała sobie spokój.

      – Posłuchaj mnie, April – powiedziała. – Muszę służbowo wyjechać na kilka dni. I muszę jechać już. Zabieram cię do taty. Musisz tam zostać.

      – Czemu nie mogę pojechać z tobą?

      Głupota nastolatków jest bezdenna, pomyślała Riley.

      – Bo musisz chodzić do szkoły – odparła. – Musisz zaliczyć egzamin albo nie zdasz do następnej klasy. Angielski to podstawa, a zawaliłaś go z nie wiadomo jakiego powodu. Poza tym ja będę pracować. Tam, gdzie jeżdżę, nie zawsze jest bezpiecznie. Powinnaś już o tym wiedzieć.

      April milczała.

      – Chodź do domu – powiedziała Riley. – Mamy tylko parę minut. Muszę zabrać kilka rzeczy, ty zresztą też. Potem odwiozę cię do taty. A ciebie odstawiam do domu – zwróciła sie do Briana.

      – Mogę złapać stopa – wypalił.

      Riley przeszyła go spojrzeniem.

      – Okej – mruknął, mocno wystraszony.

      Razem z April wstali od stolika i weszli za Riley do domu.

      – Raz, dwa do samochodu! Obydwoje! – zakomenderowała.

      Dzieciaki posłusznie wykonały wykonały rozkaz.

      Riley zasunęła nową zasuwę, którą zamontowała w drzwiach ogrodowych, i przeszła przez wszystkie pokoje, żeby sprawdzić, czy są pozamykane okna.

      Zabrała z sypialni torbę podróżną i upewniła się, że są w niej wszystkie potrzebne rzeczy. Wychodząc, spojrzała nerwowo na swoje łóżko, jak gdyby spodziewając się znów ujrzeć kamyki. Przez moment zastanowiła się, po co jedzie do innego stanu, zamiast zostać na miejscu i szukać mordercy, który je tam położył, żeby sobie z niej zakpić.

      Do tego jeszcze wystraszył ją wybryk April. Czy może zaufać córce i mieć pewność, że ta zostanie we Fredericksburgu? Wcześniej nie miałaby wątpliwości, ale teraz?

      Było za późno, żeby zmienić cokolwiek. Riley zobowiązała się zająć nową sprawą i musiała wyjechać. Idąc z domu do auta, spojrzała w stronę gęstego ciemnego lasu. Jakby mogła zobaczyć tam Petersona.

      Ale nie zobaczyła.

      ROZDZIAŁ 6

      Wioząc dzieci do ekskluzywnej dzielnicy Fredericksburga, sprawdziła godzinę na desce rozdzielczej i wystraszyła się, że zostało jej tak mało czasu. Przypomniały się jej słowa Mereditha.

      „Jeśli się pani spóźni, ma pani przerąbane”.

      Istniała szansa – niewielka – że dotrze na lądowisko na czas. Miała tylko podskoczyć do domu i zabrać torbę, ale wszystko się skomplikowało. Riley zastanowiła się, czy nie powinna zadzwonić do Mereditha i powiedzieć, że może się trochę spóźnić z powodu spraw rodzinnych. Nie, lepiej nie, doszła do wniosku. Jej szef i tak miał obiekcje co do tego pomysłu. Nie mogła oczekiwać, że zastosuje wobec niej taryfę ulgową.

      Na szczęście Brian mieszkał po drodze do domu Ryana. Riley zatrzymała się przy dużym frontowym podwórku.

      – Powinnam wejść i powiedzieć twoim rodzicom o tym, co zaszło – stwierdziła.

      – Nie ma ich w domu. – Chłopak wzruszył ramionami. – Tata odszedł, a mama niezbyt często tu bywa. – Wysiadł z auta, odwrócił się. – Dziękuję za podwiezienie.

СКАЧАТЬ