Krew sióstr. Złota. Krzysztof Bonk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew sióstr. Złota - Krzysztof Bonk страница 22

Название: Krew sióstr. Złota

Автор: Krzysztof Bonk

Издательство: Автор

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-8166-074-7

isbn:

СКАЧАТЬ ubraniu poprzeszywanym kawałkami futer miała liczne dziury oraz wyraźne ślady zaschniętej krwi. Do tego jakby z poczuciem winy spoglądała nisko w trawiastą ściółkę.

      – Nie dała rady zabić Alabaster. – Pokazał z pewnym wyrzutem na utykającą wojowniczkę Perlis. – Wygadała się też wielkiej księżnej, że przeżyłaś i przebywasz w wielkim lesie – zwrócił się do Ekru. – Słowem, ta niby siostra krwi tylko się zbłaźniła, zawodząc na całej linii – podsumował cierpko.

      – Rozumiem… – oznajmiła spokojnie alabastrowa kobieta, nie okazując emocji. Następnie na polanie zapadła dłuższa cisza, aż była członkini rady z pałacu ponownie zabrała głos: – Brałam pod uwagę to, że nasza walka dopiero się rozpoczyna, a na naszej drodze będzie wiele przeszkód. My zaś będziemy posiadać do zrealizowania rozliczne cele. Jednym z nich jest niewątpliwie wyeliminowanie Alabaster, która swymi czynami jawnie sprzeciwia się światłu i życiu. Lecz na obecnym etapie, gdy nie udało się nam bezpośrednio dosięgnąć wielkiej księżnej, powinniśmy przynajmniej pokrzyżować jej niecne plany. Mianowicie zamierza ona za pomocą legendarnej broni uwolnić z nieba więzione tam anioły. Owa broń jest ukryta na Wyspie Ptasiej Czaszki leżącej w archipelagu, którego za sprawą Kremi posiadamy mapę. Pozostaje więc wspólna zgoda dla przedsięwzięcia dalekiej wyprawy oraz zorganizowanie odpowiedniego okrętu, aby ubiec Alabaster. Na początku zarządzam głosowanie. Kto jest za wyprawą na Wyspę Ptasiej Czaszki, niech podniesie rękę.

      Niestety ku wielkiemu rozczarowaniu Ekru jedynie jej własna górna kończyna powędrowała ponad poziom ramion. Podczas gdy nikt inny ze zgromadzonych na polanie osób nawet nie drgnął. A zaraz markotnie odezwała się Kasztan:

      – W innych okolicznościach… bardzo chętnie ratowałabym świat. Ale prawdę powiedziawszy, nie odrobiłam jeszcze lekcji. Zeszyty z pracą domową pozostawiłam w domu na biurku w Beżewie i…

      – Matka się na pewno wściekła i to już wiele tygodni temu – dokończyła cierpko Ruda, a Kasztan łagodnie kontynuowała:

      – Poza tym musimy zawieźć do republiki lekarstwo dla dziadka oraz…

      – Wytyczyć ropny szlak południem kontynentu Unton! – wtrąciła zdecydowanie Ruda, po czym sama, czyniąc to zajadle, ciągnęła dalej: – A tak w ogóle to nie mamy ochoty się mieszać w wewnętrzne rozgrywki alabastrowej rasy. Tak naprawdę wcale a wcale was nie lubimy i mamy was gdzieś! – Pokazała ostentacyjnie brązowy język. Zaś coraz bardziej skonsternowana takimi wywodami Ekru, z gasnącą wiarą przemówiła do mahoniowych bliźniaków:

      – A jak wy się zapatrujecie na wspomnianą… wyprawę?

      – Kiepsko.

      – Beznadziejnie – padły zupełnie wyzute z entuzjazmu słowa.

      – A… czemu? – dopytała już całkiem oklapła kobieta.

      – Bo…

      – Ponieważ…

      – Nie rozumiemy, czemu mamy właściwie przeszkadzać w uwolnieniu tych aniołów – zauważył Mahoń, a wtórował mu Mahoniowy:

      – Dokładnie tak. Uczyliśmy się na lekcji historii, że te skrzydlate istoty były dobre, a wrogo nastawione jedynie do syren. Więc po co mamy przeszkadzać tej Alabaster? A niech sobie uwalnia anioły. Nic nam do tego.

      Wobec takiego wywodu Ekru na dobre zamilkła i poczuła się całkiem bezradna. Odnosiła bowiem silne wrażenie, że co prawda mogłaby rozpocząć na polanie długą debatę i przekonywać jej uczestników do swoich racji rozlicznymi argumentami. Skąd inąd nawet słusznymi, nawiązując do takich ideałów, jak powinność, poświęcenie czy wyższe dobro. Jednak tak szczerze, to nie wierzyła, aby mogła osiągnąć ostateczny sukces i przekabacić kasztanowe towarzystwo na swoją stronę. Lecz wtedy ze srebrzystej strony przyszła zupełnie nieoczekiwana, ale za to nieoceniona pomoc:

      – Anioły zostaną uwolnione, ponieważ żadne istoty na lądzie, wodzie czy powietrzu nie mają prawa żyć w niewoli. Ale to my zaniesiemy aniołom wolność, a nie Alabaster, aby ona ich ponownie nie zniewoliła iluzją swych podłych kłamstw – oświadczyła z determinacją Srebrna, w którą nagle wstąpił nowy duch. – I nie toleruję sprzeciwu, bo gdyby nie ja, to wszyscy siedzielibyście teraz w lochu u wielkiej księżnej w jej pałacu. Pamiętajcie, że to ja przyniosłam wam wolność, a teraz wy się zrewanżujecie tym samym, wyzwalając niebiańskie istoty. Dlatego zdobędziemy razem okręt i wspólnie popłyniemy na Wyspę Ptasiej Czaszki. Potem do kompletu zdobędziemy Rozdzieracz Niebios, a wtedy będziemy kwita!

      – No… dobra. – Podrapała się po brązowej skórze głowy Kasztan.

      – Coś się może i…

      – Wymyśli… – mruknęli mahoniowi bliźniacy.

      – Oj… wymyśli i to jeszcze jak! Bo na piach i kamienie, ja mam już świetny plan! – wypaliła nieoczekiwanie z wielkim entuzjazmem Ruda, diametralnie zmieniając swe nastawienie, kiedy coś ją nagle olśniło. – Ale będziecie zbierać z zielonej trawy białe i szare szczęki, zobaczycie! – podsumowała buńczucznie, po czym zaprosiła mahoniowych barci oraz Ugiera na tajną naradę. Ta odbywała się w dość gorącej atmosferze w cieniu drzew na skraju polany. A zaraz Ruda gwizdnęła jeszcze na Perlisa, aby dołączył do burzliwej dyskusji.

      Tym samym Ekru pozostała jedynie w towarzystwie Srebrnej, której w tej chwili poczuła się dłużniczką, ale też nabrała do niej sporego szacunku. Albowiem ta oto srebrzysta istota, która po części była potomkinią syren, mówiła o zaniesieniu wolności aniołom, wydawałoby się, swym antagonistom. Nie złorzeczyła im, nie urągała z nienawiścią, za to w duchu miłosierdzia naprawdę pragnęła ich dobra. To sprawiło, że Ekru popatrzyła na Srebrną wyjątkowo przychylnym okiem. Ale gdy spojrzała na jej zniszczony strój poszarpany od dziobów i pazurów, do tego pokryty obficie zakrzepłą krwią o dominującej barwie szarości, nieco się zafrapowała.

      – To była ciężka walka – powiedziała, jakby sama do siebie, a kolejną treść, naznaczoną troską, skierowała już bezpośrednio do srebrzystej dziewczyny: – Jak twoje rany, pozbierasz się? – Siostra krwi skinęła twierdząco głową. – A masz w co się przebrać? – Tym razem przedstawicielka północy wskazała na gryfa, który miał przytroczoną do siodła wspaniałą zbroję w kolorze połyskującego srebra. – Czy to aby nie jest legendarna zbroja samej…

      – To dawny podarek od Alabaster, który przed wyprawą do pałacu ukryłam w lesie – rzuciła chłodno wojowniczka.

      – Dobrze, niewątpliwie ci się przyda. Zatem chodź ze mną, chciałabym ci coś pokazać – oznajmiła uprzejmie Ekru. Srebrna dała się poprowadzić w kierunku posągu wiły, w którego dłoniach zamknięte zostało ciało martwej Zieleni. Natomiast krocząc po drodze, jaką stanowił seledynowy kobierzec, alabastrowa kobieta zaczęła się szerzej rozwodzić nad rozlicznymi kwestiami, mówiąc: – Nie masz żadnego powodu, aby wierzyć zarówno w me słowa, jak i dobre intencje. W końcu nic dobrego cię nie spotkało ze strony alabastrowej rasy, przez co masz prawo być wobec mnie nieufna. Wszak mnie samą, to wszystko, co się wydarzyło, również zaskakuje. Ponieważ jeszcze nie tak dawno wiodłam szczęśliwy oraz dostatni żywot u boku ukochanego, jako członkini alabastrowej rady w pałacu. A teraz zostałam, cóż… zwykłą banitką. Jednak to nie o sobie chciałam ci opowiadać, a porozmawiać szerzej o tobie. Ja bowiem nie jestem nikim szczególnym. Ot, alabastrowym płatkiem śniegu, który СКАЧАТЬ