Tylko ze mną. Abbi Glines
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tylko ze mną - Abbi Glines страница 7

Название: Tylko ze mną

Автор: Abbi Glines

Издательство: Автор

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-8103-545-3

isbn:

СКАЧАТЬ za chwilę odprawę w szatni. Mamy iść prosto do niego – zawołał Marcus, który szedł korytarzem w towarzystwie Prestona i Dewayne’a.

      – Przecież mamy jeszcze kwadrans przerwy obiadowej – zauważyłem z irytacją.

      – Trener świruje przed piątkowym meczem – wyjaśnił Marcus, uśmiechając się wyrozumiale.

      Jasna cholera! Po przerwie obiadowej zawsze biegłem do szatni na stadionie na ćwiczenia siłowe, potem wracałem na zajęcia z algebry i na koniec znów szedłem na trening – na boisku. A teraz trener zburzył mi cały plan dnia. Chciałem jeszcze odszukać Trishę i upewnić się, że wszystko z nią w porządku.

      – Dowiedziałem się, że w piątek zwalniają nas w południe, wsiadamy do autokarów i jedziemy do Rock Creek. Trener powiedział Simmonsowi, że musimy odpocząć przed meczem. Dlatego jedziemy trzy godziny wcześniej.

      Obejrzałem się za siebie w głąb korytarza w nadziei, że zobaczę tam blondynkę, która tak mnie fascynowała, ale nigdzie nie było jej widać. Trudno, znajdę ją później.

      – Rozdział VI –

      Trisha

      Krit i Green już na mnie czekali, gdy dotarłam na przystanek autobusu. Szeroko uśmiechnięci i wyraźnie zadowoleni, wymieniali się wrażeniami z całego dnia. Nie musiałam pytać, czy podoba im się ostatnia klasa gimnazjum, wystarczyło posłuchać ich ożywionej rozmowy.

      Przyglądając się rozpromienionemu bratu, zapomniałam o wszystkich swoich problemach. Biedak nie miał w życiu zbyt wiele powodów do radości. Świadomość, że jest zadowolony ze szkoły, przyniosła mi wielką ulgę. Ja z kolei przez resztę dnia czułam pulsujący ból w żebrach, ale na szczęście nie musiałam się znów tłumaczyć przed Riley, bo nie miałyśmy już żadnych wspólnych zajęć.

      – Cześć, skarbie! – zawołał Green, kiedy mnie zauważył.

      Spojrzałam na niego ostro, ale tylko się roześmiał. Krit przewrócił oczami na znak, że nie bawią go zaloty kumpla.

      – Jeszcze raz tak do mnie powiesz i po tobie – zagroziłam.

      Green uniósł kilka razy znacząco brwi, a wtedy Krit popchnął go i ostrzegł:

      – Weź przestań, stary. Serio.

      Chude jak szczapa ciało Greena również nie nadążało za gwałtownym wzrostem. Przyjaciel Krita zatoczył się i wybuchnął śmiechem.

      – Rany, ale z was sztywniaki.

      – I jak ci poszło? – spytałam Krita, nie zwracając uwagi na Greena.

      W jego przypadku dzień bez napadu agresji lub innej silnej emocjonalnej reakcji był już sporym osiągnięciem. Miał ostrą odmianę ADHD, a ja podejrzewałam, że może przy tym jeszcze cierpieć na jakiś rodzaj zaburzenia osobowości. Nie wiadomo dokładnie jaki, bo Fandorze nie chciało się chodzić z nim do specjalistów i robić badań. Najchętniej w ogóle nie podawałaby mu żadnych leków na uspokojenie, bo ich załatwienie zabierało jej cenny czas.

      Ale gdy doszło do tego, że Krit uderzył cegłą w głowę jednego z jej facetów, który podniósł na mnie rękę, w końcu zaprowadziła go do lekarza, żeby przepisał mu leki. Niestety, ostatnio znowu było z nim gorzej. Krit miał skłonności do uzależniania się. Był jak żywe srebro, ciągle w ruchu. Wiecznie poszukiwał nowych wrażeń. A kiedy ktoś stawał mu na drodze, wybuchał.

      Dlatego moim zadaniem było pilnowanie, żeby był spokojny.

      – Byłem dziś jak anioł – oznajmił i lekko się uśmiechnął.

      Poczułam ukłucie w sercu. Bardzo kochałam brata, do tego stopnia, że często wydawało mi się, że był moim własnym dzieckiem. Oczywiście byłam na to zbyt młoda, ale święcie wierzyłam, że właśnie tak odczuwa się instynkt macierzyński. Nie było rzeczy, której nie zrobiłabym dla Krita. Jego szczęście było moim szczęściem.

      – Nie kłam. Raz wysłali cię do dyra – wtrącił Green.

      – Cooo?! – spytałam, a serce podeszło mi do gardła.

      Krit wzruszył ramionami, posyłając przyjacielowi ostre spojrzenie.

      – Spokojnie, to nic takiego. Powiedziałem tylko nauczycielce, że zabiorę się za zadanie za chwilę. Chciałem najpierw coś skończyć. I ona się strasznie wnerwiła.

      Cały Krit. Nie cierpiał, gdy ktoś kazał mu coś zrobić. Dotyczyło to wszystkich oprócz mnie. Byłam jedyną osobą, której słuchał. Nikt inny jego zdaniem nie miał prawa mu rozkazywać. W tym także jego matka.

      Krit już otwierał usta, żeby coś dodać, gdy nagle jego oczy rozbłysły, jakby zauważył coś ciekawego za moimi plecami. Zdenerwowana, że brat tak łatwo się rozprasza, odwróciłam się, żeby przekonać się, co tym razem przykuło jego uwagę.

      W naszą stronę zmierzał Rock Taylor. Prosto z boiska, nadal w ochraniaczach i obcisłym stroju futbolisty. W ręce niedbale trzymał kask. Robił wrażenie. Ale jeszcze bardziej niesamowite było to, że patrzył tylko na mnie.

      Na mnie.

      – Chyba idzie do nas – szepnął Green.

      O nie! Nie byłam gotowa na to spotkanie. A jeśli spyta o moje żebra przy Kricie? Tylko nie to! Muszę jak najszybciej stąd wiać.

      Złapałam Krita za ramię.

      – Chodźmy, autobus już podjeżdża. Pośpiesz się, bo inaczej zostaną nam tylko miejsca z tyłu, z najgorszymi typami. Trzeba szybko stanąć do kolejki.

      – Ale Rock Taylor tu idzie! Chyba do nas. Albo… do ciebie – zauważył Krit, przyglądając się badawczo Rockowi. W jego oczach nie widać było poprzedniego zachwytu. Sprawiał wrażenie, jakby coś dało mu do myślenia.

      – Na pewno nie do nas. Idziemy! – zawołałam i popchnęłam ich w stronę stanowiska autobusu.

      – Trisha!

      Na dźwięk głosu Rocka przystanęłam. Zobaczyłam otwarte z podziwu usta Greena i oczy Krita, w których nie został nawet ślad wcześniejszej fascynacji. Mierzył Rocka twardym spojrzeniem, marszcząc groźnie czoło. Przyglądałam się z zapartym tchem, jak mój brat prostuje się i zasłania mnie swoim ciałem w obronnym geście. Zupełnie jakby w jednej chwili zmienił się z chłopca w dojrzałego mężczyznę

      – Czego chcesz od mojej siostry? Nie widzę, żeby się ucieszyła na twój widok – odezwał się Krit twardym, zimnym głosem.

      Rock był wysoki i potężnie zbudowany, więc Krit musiał zadzierać głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. Jak można się było spodziewać, Rock kompletnie się nim nie przejął i nie wycofał. Krit jednak nie zamierzał dać za wygraną i koniecznie chciał mnie chronić. Ostatnio bardzo często tak się zachowywał i ciągle żyłam w strachu, że ktoś w końcu zrobi mu krzywdę. A przecież to ja miałam się СКАЧАТЬ