Kod Leonarda da Vinci. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kod Leonarda da Vinci - Дэн Браун страница 32

Название: Kod Leonarda da Vinci

Автор: Дэн Браун

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-7508-803-8

isbn:

СКАЧАТЬ rękę do kieszeni i wyciągnęła wydruk, a potem jeszcze raz przyjrzała się wiadomości pozostawionej przez dziadka.

      13-3-2-21-1-1-8-5

      Miano czorta li dolina na video.

      Co z tymi liczbami?

      – Ułożony losowo ciąg Fibonacciego jest wskazówką – powiedział Langdon, biorąc kartkę do ręki. – To sugestia, jak rozszyfrować resztę wiadomości. Zapisał ciąg liczbowy, nie trzymając się żadnego porządku, żeby nam powiedzieć, że to samo podejście trzeba zastosować do tekstu. Miano czorta li dolina na video. Te słowa nic nie znaczą. To po prostu litery wypisane w niewłaściwym porządku.

      Sophie wystarczyła chwila, by przyswoić sobie rozumowanie Langdona, i wszystko stało się śmiesznie proste.

      – Sądzi pan, że ta wiadomość to… une anagramme? Jak litery, z których trzeba ułożyć słowa do krzyżówki?

      Langdon widział sceptycyzm na twarzy Sophie i rozumiał jej wątpliwości. Mało kto wie, że anagramy, choć są współczesną rozrywką, mają bogatą historię symboliki sakralnej.

      Mistyczne nauki kabały posługiwały się bardzo często anagramami – przestawiano litery ze słów hebrajskich, by uzyskać nowe znaczenia. Francuscy królowie epoki renesansu byli do tego stopnia przekonani, że w anagramach jest moc magiczna, że mianowali na swoim dworze królewskich anagramatyków, by wspomagać się przy podejmowaniu decyzji analizą słów w ważnych dokumentach. Rzymianie powiadali, że badanie anagramów to ars magna – „wielka sztuka”.

      Langdon spojrzał na Sophie, ona na niego, ich oczy się spotkały.

      – To, co miał na myśli pani dziadek, mieliśmy cały czas przed oczami, zostawił nam aż nadto wskazówek.

      Langdon bez słowa wyciągnął z kieszeni marynarki pióro i poprzestawiał litery w linijce.

      Miano czorta li dolina na video

      to bezbłędny anagram słów:

      To Leonardo da Vinci i Mona Liza.

      Rozdział 21

      Mona Liza.

      Przez króciutką chwilę Sophie, stojąc na stopniu schodów przeciwpożarowych, zupełnie zapomniała o tym, że ma wraz z Langdonem wyjść z Luwru.

      Jej szok mógł się równać tylko zawstydzeniu i zażenowaniu, że nie odszyfrowała wiadomości sama. Obszerna wiedza Sophie na temat skomplikowanej analizy szyfrów sprawiła, że pominęła proste gry słowne, a jednak wiedziała, że anagram powinna była zobaczyć. W końcu anagramy to dla niej nic nowego.

      Kiedy była dziewczynką, dziadek często posługiwał się grami anagramowymi w ćwiczeniach ortograficznych. Kiedyś napisał angielskie słowo „planets” i powiedział Sophie, że przy użyciu tych liter można stworzyć aż dziewięćdziesiąt dwa słowa angielskie różnej długości. Sophie trzy dni nie rozstawała się ze słownikiem, aż w końcu wszystkie je znalazła.

      – Nie potrafię sobie wyobrazić – powiedział Langdon, patrząc na wydruk – jak pani dziadek mógł stworzyć tak skomplikowany anagram kilka minut przed śmiercią.

      Sophie znała wyjaśnienie, a kiedy zdała sobie z tego sprawę, poczuła się jeszcze gorzej. Powinnam była to zobaczyć! Teraz przypomniała sobie, jak dziadek – miłośnik gier słownych i sztuki – zabawiał się sam i towarzystwo jako młody człowiek, tworząc anagramy z nazw słynnych dzieł sztuki. Kiedyś nawet jeden z anagramów wpędził go w kłopoty. Udzielając wywiadu amerykańskiemu miesięcznikowi poświęconemu sztuce, dał wyraz swojej niechęci wobec modernistycznego ruchu kubistów, wzmiankując, że dzieło Picassa Panny z Awinion to idealny anagram no i z pana winny. Zwolennicy Picassa nie bardzo się ubawili.

      – Dziadek prawdopodobnie stworzył anagram Mona Lizy bardzo dawno – powiedziała Sophie, spoglądając na Langdona. – A dzisiaj tylko się nim posłużył.

      Głos dziadka wołał do niej z daleka, chcąc przekazać coś bardzo konkretnego.

      Leonardo da Vinci!

      Mona Liza!

      Dlaczego jego ostatnie słowa przeznaczone dla niej odnosiły się do słynnego obrazu? Sophie nie miała pojęcia, ale widziała tylko jedną możliwość. Bardzo niepokojącą.

      To nie były jego ostatnie słowa…

      Czy ma pójść i obejrzeć Mona Lizę? Czy dziadek zostawił jej tam wiadomość? Ta myśl wydawała się niepozbawiona podstaw. W końcu słynny obraz wisiał w Salle des Etats – małej salce, do której można było wejść tylko z Wielkiej Galerii. Sophie zdała sobie sprawę, że drzwi otwierające się na tę salkę mieściły się zaledwie dwadzieścia metrów od miejsca, w którym znaleziono zwłoki dziadka.

      Mógł dotrzeć do Mona Lizy, zanim umarł.

      Sophie znów spojrzała w górę na schody przeciwpożarowe i poczuła się rozdarta wewnętrznie. Wiedziała, że powinna jak najszybciej wyprowadzić Langdona z Luwru, a jednak instynkt pchał ją ku czemuś zupełnie innemu. Przypomniała sobie swój pierwszy pobyt w Luwrze i w skrzydle Denona i zrozumiała, że jeżeli dziadek miał jej przekazać jakąś tajemnicę, to nie mógł znaleźć lepszego pośrednika niż Mona Liza Leonarda da Vinci.

      – Już niedaleko, tylko kilka kroków – szepnął dziadek, ściskając maleńką dłoń Sophie, kiedy prowadził ją przez puste już sale muzealne po zamknięciu Luwru.

      Sophie miała sześć lat. Czuła się mała i nic nieznacząca, kiedy patrzyła w górę na olbrzymie przestrzenie wysokich sufitów, w dół na podłogę, od której kręciło jej się w głowie. Przerażało ją to puste muzeum, chociaż nie mówiła o tym dziadkowi. Zacisnęła mocno usta i puściła jego rękę.

      – Tędy, w tamtą stronę, Salle des Etats – powiedział dziadek, kiedy zbliżali się do najsłynniejszej części Luwru. Dziadek był podekscytowany tą wizytą, ale Sophie chciała już iść do domu. Widziała zdjęcia Mona Lizy w książkach i wcale się jej nie podobała. Nie mogła zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo się nią zachwycają.

      – C’est ennuyeux – narzekała Sophie.

      – To nudne – poprawił ją po angielsku. – Francuski w szkole. Angielski w domu.

      – Le Louvre, c’est pas chez moi – upierała się.

      Zaśmiał się, a w jego głosie słychać było zmęczenie.

      – No cóż, porozmawiajmy po angielsku, może to cię rozbawi.

      Sophie wydęła usta i szła dalej. Kiedy weszli do Salle des Etats, powiodła oczami po ścianach wąskiego pokoju i skierowała wzrok w najbardziej oczywiste honorowe miejsce – na ścianie po prawej stronie, na samym środku, za przezroczystą taflą pleksiglasu, wisiał tylko jeden portret. Dziadek zatrzymał się w drzwiach do salki i wskazał dłonią obraz.

      – Patrz, СКАЧАТЬ