Название: Anioły i demony
Автор: Дэн Браун
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-7508-804-5
isbn:
Potem to zobaczył.
Lśniąca kulka podobnej do rtęci cieczy nie znajdowała się na dnie puszki, tak jak się spodziewał, lecz unosiła się mniej więcej w jej środku. Obracała się w przestrzeni, jakby podtrzymywana jakąś czarodziejską siłą. Przez jej powierzchnię przebiegały metaliczne fale. Langdonowi przypomniał się film, w którym oglądał zachowanie się kropli wody przy zerowej sile grawitacji. Chociaż zdawał sobie sprawę, że kulka jest mikroskopijna, widział wszelkie wybrzuszenia i rowki zmieniające się, gdy kulka plazmy obracała się powoli w zawieszeniu.
– Ona… się unosi – odezwał się wreszcie.
– Całe szczęście – odparła Vittoria. – Antymateria jest wysoce niestabilna. W sensie energetycznym jest lustrzanym odbiciem materii, toteż jeśli się zetkną, natychmiast nawzajem się unicestwiają. Oczywiście odizolowanie antymaterii od materii jest sporym problemem, gdyż na Ziemi wszystko składa się z materii. Próbki trzeba przechowywać tak, żeby się z niczym nie stykały, nawet z powietrzem.
Langdon słuchał tego ze zdumieniem. To się dopiero nazywa praca w próżni.
– A te pułapki antymaterii – przerwał Kohler, z wyrazem osłupienia na twarzy, wodząc bladym palcem po podstawie jednej z nich. – To projekt twojego ojca?
– Prawdę mówiąc, mój.
Kohler podniósł na nią wzrok.
Głos Vittorii brzmiał skromnie.
– Kiedy ojciec stworzył pierwsze cząsteczki antymaterii, miał problem z tym, jak je przechować. Zaproponowałam wówczas to właśnie rozwiązanie. Hermetyczna nanokompozytowa obudowa z elektromagnesami o przeciwnej polaryzacji na obu końcach.
– Wygląda na to, że udzielił ci się geniusz twojego ojca.
– No, niezupełnie. Zapożyczyłam ten pomysł z natury. Żeglarz portugalski[5] łapie ryby w pułapkę swoich nici parzydełkowych. Tę samą zasadę zastosowałam tutaj. Każda puszka ma dwa elektromagnesy, po jednym na każdym końcu. Ich przeciwnie spolaryzowane pola magnetyczne przecinają się w środku pojemnika i utrzymują antymaterię zawieszoną w próżni.
Langdon ponownie przyjrzał się pojemnikowi. Antymateria, która niczego nie dotyka, ponieważ unosi się w próżni. Kohler miał rację – to było genialne.
– A gdzie jest źródło zasilania magnesów? – spytał dyrektor.
– W kolumnie pod pułapką – wyjaśniła Vittoria. – Puszki są wkręcone w gniazda, z których są nieustannie doładowywane, tak że magnesy przez cały czas działają.
– A gdyby pole magnetyczne zniknęło?
– To oczywiście antymateria opadłaby na dno i doszłoby do anihilacji.
– Anihilacji? – Langdonowi nie podobało się brzmienie tego słowa.
Vittoria jednak nie okazywała zaniepokojenia.
– Tak. Kiedy antymateria styka się z materią, obie natychmiast ulegają zniszczeniu. Ten proces nazywa się w fizyce anihilacją.
– Aha – Langdon skinął głową.
– To najprostsza reakcja w naturze. Cząstka materii oraz cząstka antymaterii po zetknięciu się ze sobą uwalniają dwie nowe cząstki zwane fotonami. Praktycznie rzecz biorąc, foton to maleńka porcja światła.
Langdon czytał kiedyś o fotonach – cząstkach światła – najczystszej formie energii. Powstrzymał się od pytania na temat wykorzystania przez kapitana Kirka torped fotonowych przeciwko Klingonom.
– Zatem, kiedy antymateria opadnie, zobaczymy mały rozbłysk światła?
– Zależy, co pan uważa za mały. – Vittoria wzruszyła ramionami. – Zresztą, mogę to zademonstrować. – Zaczęła odkręcać puszkę od doładowującego ją filara.
Kohler krzyknął z przerażenia i rzucił się naprzód, odtrącając jej ręce.
– Vittorio! Zwariowałaś?
Rozdział 22
Niewiarygodne, ale Kohler stał przez chwilę wyprostowany, kołysząc się na wychudzonych nogach. Twarz miał białą ze strachu.
– Vittorio! Nie możesz wyjmować tej pułapki!
Langdona zdumiał ten atak paniki.
– Pięć tysięcy nanogramów! Jeśli przestanie działać pole magnetyczne…
– Dyrektorze, to zupełnie bezpieczne – zapewniła go dziewczyna. – Każda pułapka ma zabezpieczenie na wypadek uszkodzenia układu zasilającego. Dzięki baterii podtrzymującej próbka pozostaje zawieszona, nawet kiedy wyjmę pojemnik z gniazda.
Kohler nadal miał niepewny wyraz twarzy. W końcu z wahaniem opadł z powrotem na wózek.
– Baterie włączają się automatycznie – wyjaśniała dalej Vittoria – kiedy wyjmujemy pułapkę ze źródła zasilania. Działają przez dwadzieścia cztery godziny. To coś w rodzaju zapasowego kanistra z benzyną. – Odwróciła się do Langdona, jakby wyczuwając jego niepewność. – Antymateria posiada pewne zadziwiające właściwości, które sprawiają, że może być bardzo niebezpieczna. Dziesięć miligramów tej substancji, czyli ilość równa objętościowo ziarnku piasku, kryje w sobie tyle energii, co około dwustu ton metrycznych konwencjonalnego paliwa rakietowego.
Langdon znów poczuł, że kręci mu się od tego wszystkiego w głowie.
– To źródło energii przyszłości. Tysiące razy potężniejsze od energii jądrowej. Stuprocentowa wydajność. Żadnych produktów ubocznych, promieniowania czy zanieczyszczeń. Kilka gramów może dostarczać energii dużemu miastu przez tydzień.
Gramów? Langdon niepewnie odsunął się od kolumny.
– Spokojnie. Te próbki to zaledwie milionowe części grama. Stosunkowo niegroźne. – Ponownie wyciągnęła rękę ku pojemnikowi i zaczęła go odkręcać.
Kohler skrzywił się, ale tym razem nie przeszkadzał. Kiedy pułapka oddzieliła się od podstawy, rozległ się ostry pisk i włączył się niewielki wyświetlacz diodowy znajdujący się tuż przy podstawie puszki. Mrugały na nim czerwone cyferki, odliczające czas od dwudziestu czterech godzin w dół.
24:00:00…
23:59:59…
23:59:58…
Langdon przyglądał się przez chwilę licznikowi i doszedł do wniosku, że niepokojąco przypomina mu to bombę zegarową.
– Bateria będzie działała przez pełne СКАЧАТЬ
5
Żeglarz portugalski – odmiana jamochłonów, najprymitywniejszych zwierząt tkankowych.