Название: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Автор: Э. Л. Джеймс
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-7508-597-6
isbn:
– Eee… panie Grey? Z tej strony Anastasia Steele.
– Tak bardzo się denerwuję, że nie rozpoznaję własnego głosu.
Przez chwilę panuje cisza. W środku cała się trzęsę.
– Panna Steele. Jakże miło panią słyszeć.
Ton jego głosu uległ zmianie. Myślę, że jest zaskoczony i wypowiadane przez niego słowa brzmią tak… ciepło, wręcz uwodzicielsko. Zaczynam szybciej oddychać i oblewam się rumieńcem. Nagle uświadamiam sobie, że Katherine Kavanagh wpatruje się we mnie z otwartą buzią, więc czmycham do kuchni, aby uniknąć jej badawczego spojrzenia.
– Eee, chcielibyśmy się umówić na tę sesję zdjęciową do artykułu. – Oddychaj, Ana, oddychaj. Moje płuca łykają haust powietrza. – Jutro, jeżeli panu pasuje. Jakie miejsce panu odpowiada?
Niemal widzę jego uśmiech w stylu Sfinksa.
– Zatrzymałem się w hotelu Heathman w Portland. Jutro rano, dziewiąta trzydzieści?
– Okej, spotkamy się na miejscu. – Zachowuję się egzaltowanie jak dziecko, a nie dorosła kobieta, której w stanie Waszyngton wolno głosować i legalnie pić alkohol.
– Czekam niecierpliwie, panno Steele. – Oczami wyobraźni widzę szelmowski błysk w szarych oczach.
Jak to możliwe, że w czterech słowach zawarł tyle kuszących obietnic? Rozłączam się. Kate stoi w kuchni i przygląda mi się z konsternacją.
– Anastasio Rose Steele. On ci się podoba! Jeszcze nigdy nie widziałam, aby ktoś tak na ciebie działał. Ty się rumienisz.
– Och, Kate, wiesz, że rumienię się na okrągło. Tak już mam. Nie bądź niemądra – warczę. Zaskoczona mruga oczami, bo naprawdę bardzo rzadko pozwalam sobie na wybuchy emocji. – Onieśmiela mnie i tyle – dodaję spokojniej.
– A więc Heathman, tak? – mruczy Kate. – Zadzwonię do kierownictwa i wynegocjuję jakieś miejsce na sesję.
– Zrobię kolację. Potem muszę się pouczyć. – Otwieram szafkę, nie umiejąc ukryć irytacji na Kate.
Noc mam niespokojną i bez końca przekręcam się z boku na bok. Śniąc o szarych oczach, kombinezonie, długich nogach, długich palcach i mrocznych, niezbadanych miejscach. Dwa razy się budzę z mocno bijącym sercem. Jutro będę wyglądać po prostu świetnie. Uderzam pięścią w poduszkę, a potem znowu próbuję zasnąć.
Hotel Heathman znajduje się w samym centrum Portland. To imponujący gmach z brunatnego piaskowca wybudowany tuż przed wielkim kryzysem. José, Travis i ja jedziemy moim garbusem, a Kate swoim CLK, gdyż do mojego auta wszyscy się nie mieścimy. Travis to kumpel José, który ma mu pomóc przy ustawianiu świateł. Kate udało się uzyskać bezpłatny dostęp do jednego z pokoi w Heathmanie w zamian za wzmiankę na ten temat w artykule. Kiedy wyjaśnia w recepcji, że będziemy fotografować pana prezesa Christiana Greya, natychmiast otrzymujemy apartament zamiast zwykłego pokoju. Taki zwykłych rozmiarów, bo największy zajął już pan Grey. Zaaferowany kierownik marketingu prowadzi nas do apartamentu – jest strasznie młody i z jakiegoś powodu bardzo się denerwuje. Podejrzewam, że rozbrajają go uroda Kate i jej władczy styl bycia, ponieważ ona robi z nim, co chce. Pomieszczenia są eleganckie, pełne prostoty, a jednocześnie przepychu.
Jest dziewiąta. Mamy pół godziny na przygotowania. Kate jest w swoim żywiole.
– José, myślę, że tłem będzie ta ściana, zgadzasz się ze mną? – Nie czeka na odpowiedź. – Travis, przestaw te krzesła. Ana, poprosisz personel o jakieś napoje? I daj Greyowi znać, gdzie jesteśmy.
Tak, proszę pani. Jest taka apodyktyczna. Przewracam oczami, ale robię to, co mi każe.
Pół godziny później do apartamentu wkracza Christian Grey.
O niebiosa! Ma na sobie białą koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i szare flanelowe spodnie. Włosy ma jeszcze wilgotne po prysznicu. Gdy na niego patrzę, zasycha mi w ustach… jest tak nieziemsko przystojny. Za Greyem wchodzi trzydziestoparoletni mężczyzna z kilkudniowym zarostem. Jest ubrany w elegancki ciemny garnitur i staje bez słowa w rogu pomieszczenia. Beznamiętnie przygląda się nam orzechowymi oczami.
– Panno Steele, a więc znowu się spotykamy. – Grey wyciąga rękę i wymieniamy uścisk dłoni.
Mrugam szybko. O rety… on jest naprawdę, całkiem… rety. Gdy nasze dłonie się stykają, znowu czuję ten rozkoszny prąd, który mnie rozświetla i wywołuje rumieńce, i jestem pewna, że wszyscy słyszą mój przyspieszony oddech.
– Panie Grey, to Katherine Kavanagh – bąkam, machając ręką w stronę koleżanki, która podchodzi i patrzy mu prosto w oczy.
– Nieustępliwa panna Kavanagh. Co słychać? – Uśmiecha się do niej i wygląda na autentycznie rozbawionego. – Ufam, że czuje się już pani lepiej? Anastasia mówiła, że w zeszłym tygodniu zmogła panią choroba.
– Czuję się dobrze, dziękuję, panie Grey. – Zdecydowanym gestem ściska jego dłoń, nie mrugnąwszy przy tym okiem. Przypominam sobie, że Kate uczęszczała do najlepszych prywatnych szkół w Waszyngtonie. Jej rodzina ma pieniądze i moja przyjaciółka dorastała pewna siebie i swego miejsca na świecie. Nie da sobie w kaszę dmuchać. Budzi mój wielki podziw. – Dziękuję, że poświęca nam pan swój czas. – Obdarza go grzecznym, zawodowym uśmiechem.
– Drobiazg – odpowiada, przenosząc spojrzenie na mnie, a ja znowu się rumienię. Cholera.
– To José Rodriguez, nasz fotograf – uśmiecham się do José, który odpowiada mi równie ciepłym uśmiechem. W jego oczach pojawia się chłód, kiedy przenosi spojrzenie ze mnie na Greya.
– Panie Grey – kiwa głową.
– Panie Rodriguez. – Wyraz twarzy Greya także się zmienia, kiedy lustruje tamtego. – Gdzie pan chce zrobić zdjęcia? – pyta. W jego głosie można wyczuć delikatną nutkę groźby.
Ale Katherine ani myśli pozwolić José grać pierwsze skrzypce.
– Panie Grey, mógłby pan usiąść tutaj? Proszę uważać na przewody od oświetlenia. A potem zrobimy także kilka ujęć na stojąco. – Pokazuje mu krzesło ustawione pod ścianą.
Travis włącza światła, oślepiając na chwilę Greya, i bąka przeprosiny. Następnie on i ja odsuwamy się i patrzymy na pracę José. Najpierw robi zdjęcia z ręki, prosząc Greya, aby odwrócił się w jedną stronę, następnie w drugą, przesuwa rękę. Kolejne ujęcia wykonuje z użyciem statywu. Grey siedzi i cierpliwie pozuje przez jakieś dwadzieścia minut. Spełniło się moje życzenie: mogę stać i podziwiać Greya wcale nie z tak daleka. Dwukrotnie nasze spojrzenia krzyżują się i nie jest mi łatwo oderwać od niego wzrok.
– Wystarczy siedzenia. – Po raz kolejny do akcji wkracza Katherine. – Stajemy, panie Grey? – pyta.
Ten się podnosi, a Travis pospiesznie zabiera krzesło. Znowu słychać СКАЧАТЬ