Название: Kuracja witaminą D3 w wysokich dawkach
Автор: Jeff T. Bowles
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Здоровье
isbn: 978-83-66200-06-7
isbn:
Poniżej przedstawiam fragment publikacji z bazy PubMed poświęcony wpływowi witaminy D na niedobory witaminy K. Z tym materiałem koniecznie należy się zapoznać, mając jednak na uwadze to, że autorzy nie wprowadzają rozróżnienia między witaminy K1 i K2. Moje dalsze badania wykazały, że to niedobór witaminy K2 wywołany wysokimi dawkami D3 może mieć groźne następstwa.
5. Toksyczność witaminy D w nowym świetle: witamina K i mechanizm molekularny
Dawki witaminy D, zalecane przez niektórych badaczy jako leczniczo optymalne, przekraczają nawet kilka razy te rekomendowane oficjalnie. Należy zatem dokładnie zbadać mechanizmy przyczyniające się do toksyczności witaminy D przyjmowanej w dużych dawkach i wyposażyć lekarzy w wiedzę, jak właściwie stosować tę witaminę w celach leczniczych i nie sprowokować u pacjentów niepożądanych skutków. Tradycyjnie toksyczność witaminy D łączy się z wywoływaniem przez nią hiperkalcemii (stan podwyższonego poziomu wapnia we krwi). Jednak badania na zwierzętach wykazały, że objawy, występujące wskutek hiperwitaminozy witaminy D, takie jak: anoreksja, senność, zaburzenia wzrostu, resorpcja tkanki kostnej, zwapnienie tkanek miękkich, a w końcu śmierć, niekoniecznie muszą być związane z hiperkalcemią, która często im towarzyszy. Dlatego należy poszukać alternatywnego wyjaśnienia mechanizmów odpowiedzialnych za toksyczność witaminy D.
Hipoteza postawiona w tym artykule zachęca do nowatorskiego spojrzenia i pochylenia się nad koncepcją, że toksyczność witaminy D zasadza się na tym, iż wywołuje ona niedobory witaminy K. Zgodnie z tym modelem witamina D zwiększa ekspresję białek, których aktywacja zależy od procesu karboksylazy z udziałem witaminy K. Gdy rośnie zapotrzebowanie na proces karboksylazy, wyczerpują się zasoby witaminy K. Ponieważ ta witamina jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania systemu nerwowego oraz chroni kości i zapobiega zwapnieniu peryferyjnych tkanek miękkich, jej niedobory objawiają się symptomami zwyczajowo łączonymi z hiperwitaminozą witaminy D. Hipotezę tę potwierdza fakt, że zwierzęta, u których występują niedobory witaminy K lub białek od niej zależnych, wykazywały objawy niezwykle podobne do objawów występujących u zwierząt karmionych toksycznymi dawkami witaminy D, oraz na obserwacji podobieństw występujących w profilach toksyczności witaminy D i warfaryny, inhibitora witaminy K. Dalej hipoteza zakłada, że witamina A chroni przed toksycznością witaminy D, zmniejszając ekspresję białek zależnych od witaminy K.
Jeśli wyniki badań na zwierzętach potwierdzą te fakty, trzeba będzie zrewidować obecnie funkcjonujący maksymalny bezpieczny poziom zalecanych dawek. Pozwoli to lekarzom stosować w terapii pacjentów takie dawki witaminy D, które mają dużo większe możliwości lecznicze niż stosowane obecnie, a jednocześnie uniknąć zagrożenia skutkami ubocznymi dzięki równoczesnemu podawaniu witamin A i K[2].
Witaminę A można pominąć. Jej zadaniem jest stłumienie zapotrzebowania na witaminę K2. Uważam, że lepiej przyjmować więcej witaminy K2, niż tłumić zapotrzebowanie na nią. Praktykuję takie rozwiązanie z dobrym skutkiem i bez uszczerbku na zdrowiu.[
6. Megadawkowanie
Zdradziłem kiedyś studentce medycyny, że zamierzam zwiększyć przyjmowaną dawkę witaminy D3 z 4000 j.m. dziennie do 20 000 j.m. dziennie. W odpowiedzi usłyszałem, że straciłem rozum. Dziewczyna wymieniła także punkt po punkcie wszystkie zagrożenia związane z toksycznością witaminy D. Podobnie zareagował mój ojciec, lekarz wykształcony na uniwersytecie Stanforda, który wręcz wieszczył mi rychłą śmierć. Udało mi się jednak nakłonić go do zmiany przekonań i obecnie sam zażywa 7000 j.m. dziennie (choć w moim przekonaniu jest to nadal dawka zbyt mała). Każdy lekarz na ich miejscu zareagowałby tak samo i przekonywałby do zredukowania dawki ze względu na ryzyko zagrożenia zdrowia. Strach przed witaminą D3 to u lekarzy niemal odruch bezwarunkowy. Przekonanie o jej szkodliwości zostało im mocno wpojone podczas studiów. Wystarczy jednak zerknąć do internetu i zapoznać się z wynikami badań dr. J.J. Cannella założyciela Vitamin D Council (www.vitamindcouncil.org), aby uspokoić się i nie wpadać w panikę. Przekonuje on do zażywania dawki 50 000 j.m. dziennie przez 3 dni, przy pierwszych objawach przeziębienia. Uważa on także, że niedawne zwiększenie oficjalnie rekomendowanej dawki z 400 j.m. dziennie do 800–2000 j.m. dziennie, przyjęte przez amerykańską komisję rządową, jest co najmniej niepoważne i woła o pomstę do nieba. Według dr. Cannella 10 000 j.m. dziennie powinno być standardowo zalecaną dawką. Osobiście uważam, że bardziej odpowiednia, przynajmniej dla osób o mojej tuszy (90 kg), jest dawka 3 razy większa.
• Z ostatniej chwili:
Po rocznym eksperymencie z przyjmowaniem witaminy D w podwyższonych dawkach zdecydowanie zalecam regularne badanie krwi i utrzymywanie witaminy D na poziomie 90–100 ng/ml. Jeśli jeszcze nie wszystkich przekonałem i są wśród czytelników osoby przyjmujące moje wyjaśnienia z rezerwą, zapewniam, że w dalszej części książki prezentuję jeszcze więcej przekonujących danych. Tymczasem zachęcam do odszukania w internecie opisu przypadku kobiet z 1966 r. Grupa ciężarnych, chcąc zapobiec wystąpieniu u swych dzieci wad genetycznych wywołanych brakami wapnia, przyjmowała 100 000 j.m. witaminy D dziennie przez cały czas trwania ciąży. Wszystkie dzieci urodziły się zdrowe! Należy zaznaczyć, że kobiety prawdopodobnie przyjmowały słabszą witaminę D2.
• Z ostatniej chwili:
Otrzymałem ostatnio bardzo ciekawy e-mail od Marka Murphy’ego. Poniżej przytaczam fragmenty, w których Mark opisuje nieznane mi wcześniej fakty.
„Jestem przekonany, że zalecane przez ciebie dawkowanie D3 jest nadal za niskie. Koncerny farmaceutyczne rozdmuchały ryzyko zatrucia witaminą D3 do przesadnych rozmiarów. Jak wiesz, badania prowadzono długie lata. A w efekcie, równolegle z odkryciem dobroczynnych właściwości witaminy D3, wprowadzono w przemyśle farmaceutycznym jednostkę międzynarodową (po to, aby zdezorientować konsumentów) oraz wypuszczono na rynek 3 leki antynowotworowe: Dalsol, Deltalin oraz Drisdol. Te trzy leki to nic innego jak witamina D w dużych dawkach – 50 000 j.m. Kiedy gra idzie o dużą stawkę, koncerny nie zawahają się i zrobią wszystko, by przejąć kontrolę. Spójrz tylko, ile pieniędzy już zarobiły na przemyśle nowotworowym.
W latach 20. XX w., kiedy witamina D była tematem ożywionych debat, rząd amerykański zamówił na uniwersytecie Illinois 9-letnie badanie stopnia toksyczności witaminy D. Popularna nazwa tych badań to tzw. raport Stecka z 1937 r. W badaniach wzięły udział 773 osoby i 63 psy. W raporcie stwierdzono: «Uczestnicy eksperymentu otrzymywali dawki witaminy D w wysokości 200 000 j.m. i więcej dziennie przez okres od 7 dni do 5 lat. Nie odnotowano żadnego zgonu». Oraz: «Jeden z autorów przyjmował 3 000 00 j.m. dziennie przez 15 dni bez żadnego uszczerbku na zdrowiu»”[3].
Należy pamiętać, że w badaniach wykorzystano witaminę D2, która jest СКАЧАТЬ
2
C. Masterjohn, Weston A. Price Foundation, 4200 Wisconsin Ave., NW, Washington, DC 20016, United States. [email protected], Med Hypotheses. 2007;68(5):1026–1034.
3