Название: Quattuor Insanitas
Автор: Adrian K. Antosik
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
isbn: 978-83-63080-93-8
isbn:
Młodzieniec delikatnie opuszkami palców przejechał po jej obojczyku.
– Już skończyłem pisać o tych dwóch policjantach. A raczej wczoraj skończyłem.
– Oj, wiem o tym, misiaczku – mówiąc to, spojrzała wymownie na do połowy opróżnioną butelkę wódki, obok której stała cola oraz pusta szklaneczka do drinków, jedyna taka w całym pokoju.
Wzruszył jedynie ramionami mówiąc:
– Każdy ma jakieś nałogi – odparł usprawiedliwiając się – ja piję podczas pisania, to taki wspomagacz weny i…
– Początek alkoholizmu.
– No przestań, jeśli już to alkoholizmu okresowego. Ty natomiast masz we krwi nielegalne pomieszkiwanie w akademiku. Portier wpuszcza cię już jak starą znajomą o dowolnej porze nie sprawdzając legitymacji.
– To już nie moja wina, że nie chcesz nocować u mnie w domu.
Stefan roześmiał się głośno i wtulił w swoją dziewczynę.
Chłodna Noc
Tego ranka Skorpion przesunął gońca z F8 na G7. Nie widział specjalnego zagrożenia w skoczku stojącym na E5. Choć z drugiej strony, pamiętał jak założył, że jego przeciwnik nie pójdzie na wymianę królowych. Rozważał to przez chwilę, w końcu stwierdził, że i tak była to tylko gra. Zabawa, o której gdy skończą, zapomną bardzo szybko. Otworzył również odpowiedź, którą dostał od swojego rozmówcy. Na ekranie wyświetliło się okno dialogowe, w którym przeczytał:
„Jestem Stefan. A ty, kim jesteś?”
Na początku rozbawiła go ta odpowiedź, zaraz jednak stwierdził, że jest durna tak samo jak durne było pytanie. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, nie, lepiej to olać i nie odpowiadać. W końcu odpisał:
„Ciężko sprecyzować, jak do tej pory sam nie wiem. Można powiedzieć, że w pewnym sensie od początku października zastanawiam się nad tym. Mów mi Skorpion. Czym się zajmujesz?”
Nie była to cała prawda, ale zdecydował, że i tak jego rozmówca nie uwierzyłby mu. To była ostatnia przyjemna rzecz tego dnia. No, może oprócz wspomnień przyjemnej nocy spędzonej z drogą prostytutką, jednak fakt płacenia jej nad ranem nie należał do najprzyjemniejszych. Choć z drugiej strony zarobiła sumiennie te tysiąc trzysta złotych. Późniejsza praca była bardzo monotonna. Ostrzenie noży, dobór ubrania nierzucającego się w oczy, powolne sprawdzanie wszystkich informacji zdobytych na temat dwóch funkcjonariuszy, którzy go wczoraj widzieli. W końcu o godzinie mniej więcej dwudziestej był gotów, spakował torbę i wyszedł z mieszkania. Dotarcie w rewir patrolu obydwu policjantów zajęło mu jakieś dwie godziny, a był to ciemny park. Idealne miejsce do małej inscenizacji. Następne dwie godziny zajęła mu obserwacja. W końcu, gdy przystąpił do działania, była już pierwsza. Założył czarne lateksowe rękawiczki, ułożył się wygodnie na ławeczce rozlewając na siebie i wokoło wódkę. A następnie zaczął coś niemrawo mówić do siebie, co jakiś czas pociągając z gwinta. Dla pierwszego lepszego obserwatora, wyglądał jak zalany student, którego warto zatrzymać, bo będzie miał z czego zapłacić mandat, gdy wytrzeźwieje. Po pół godzinie pojawiła się policja. Przez dłuższą chwilę próbowali się z nim porozumieć jednak, gdy zobaczyli, że nie daje to żadnych pozytywnych efektów, jeden z funkcjonariuszy brutalnie podniósł go z ławki. Zdaniem Skorpiona zbyt brutalnie. Następne wydarzenia potoczyły się z zawrotną prędkością. Młodzieniec całym ciężarem ciała poleciał na mężczyznę, jednocześnie podcinając mu nogę. To wystarczyło, żeby tamten stracił równowagę i poleciał do tyłu na plecy. W tym samym czasie w dłoni Skorpiona błysnął nóż, błyskawicznie wyprowadził cios, a ostrze zagłębiło się w podstawę czaszki. Wszytko to wydarzyło się w półmroku tak gwałtownie, iż stojący z lewej strony policjant zobaczył jedynie pijaka, który wywrócił na ziemię jego partnera. Szybko złapał tamtego za ubranie i szarpnął, by uwolnić spod jego ciężaru kolegę. W momencie, gdy to zrobił wydarzyły się dwie rzeczy. Dostrzegł w świetle latarki krztuszącego się własną krwią partnera oraz poczuł tępy ból w skroni. Następnie upadł nieprzytomny na ziemię. Skorpion zwinnie podniósł się, z dezaprobatą spojrzał na trzymaną w lewej ręce szyjkę od rozbitej butelki. Pierwszy policjant umierał, był tego pewien, ostrze jego noża zagłębiło się głęboko aż po rękojeść. Drugi natomiast był tylko ogłuszony. Przez chwilę się zastanawiał, co zrobić. W końcu wyciągnął jego pistolet z kabury, przyłożył mu do głowy i nacisnął spust. Nic się nie wydarzyło. Zaczął majstrować przy urządzeniu, dopiero po czwartej próbie pistolet wypalił, robiąc ogromny huk i pozbawiając życia drugą ofiarę. Skorpion skrzywił się. Dzwoniło mu w uszach, a dodatkowo bolała go ręka, w której trzymał broń. Powoli wstał, wpatrując się w nią. Nie mógł się zdecydować, czy taki fant nie przydałby mu się w jeszcze kiedyś. Postanowił jednak, że byłoby to jedynie jawne kuszenie losu. Rzucił go na ziemię ruszając przez park. Ani razu nie obejrzał się za siebie. Ściągnął rękawiczki i wsunął je do plecaka, który wcześniej wyciągnął spod ławki. Zaraz za nimi powędrował tam nóż. Wracając pustymi ulicami do domu zastanawiał się, co teraz zrobi. Wiedział jedno, po zabójstwie dwóch policjantów będzie musiał zrobić sobie długą przerwę. Naprawdę długą, może nawet skończy z zabijaniem. Choć perspektywa pozbawienia się tej przyjemności na całe życie niezbyt mu przypadła do gustu. Wiedział jedno, jutro będzie musiał sobie poszukać jakiejś roboty, lub chociaż zacząć specjalizować się w kradzieżach kieszonkowych.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.