Quattuor Insanitas. Adrian K. Antosik
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Quattuor Insanitas - Adrian K. Antosik страница 6

Название: Quattuor Insanitas

Автор: Adrian K. Antosik

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Крутой детектив

Серия:

isbn: 978-83-63080-93-8

isbn:

СКАЧАТЬ Kochał ją bardzo, wręcz ubóstwiał ją.

      – Może dorzucę też coś o tym jak ktoś odkrywa powiązanie między tymi zgoła różnymi morderstwami…

      Ania chwyciła go za szyję całując w usta i jednocześnie napierając na niego całą sobą. Oboje opadli na łóżko nie odrywając się od siebie.

      I Kamienie Spadły z Nieba

      Od rana go coś wkurzało. W sumie stwierdził, że wszystko zaczęło się od wczorajszego wieczora. Sam nie wiedział dlaczego, ale strasznie zirytowało go, kiedy jego przeciwnik zrobił mu szacha. Wręcz doprowadziło go to do szewskiej pasji. Jedyne, co w tej sytuacji mógł zrobić, to zastawić się królową z D8 na D7, a następnie czekać, co zrobi jego przeciwnik. Co prawda, mógł jeszcze zastawić się gońcem, ale stwierdził po krótkim namyśle, że nie miałoby to większego sensu, bo na wymianę jego przeciwnik i tak by nie poszedł. Tego samego wieczoru Skorpion znalazł również w internecie stronę, na której było pokazane jak chałupniczo zrobić ładunek wybuchowy. Zainteresowało go to niezmiernie, choć tak naprawdę nie wiedział czemu. Teraz, gdy Skorpion się nad tym zastanawiał przyszło, mu na myśl, że to właśnie te wydarzenia zapoczątkowały całą sprawę. Poprzedniego dnia pechowy staruszek wydarł się na niego w Galaxy, bez powodu. No może miał powód, ale jego zdaniem mógł to zrobić bardziej uprzejmie. Dlatego właśnie poczekał na niego na parkingu, a gdy tamten otworzył bagażnik swojego samochodu, podbiegł szybko do niego i zdzielił go w potylicę krótką pałką. Omdlałe ciało wrzucił do bagażnika, który następnie zamknął na klucz. Już po chwili jechał spokojnie przez miasto w kradzionym wozie, mając w bagażniku nową ofiarę. Zatrzymał się jeszcze przy Netto, kupił parę potrzebnych rzeczy i odjechał, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. O starej fabryce w Policach przeczytał gdzieś w internecie. Trochę mu zajęło, nim znalazł potężny silos, pod który wjechał z prędkością czterdziestu kilometrów na godzinę. Z piskiem opon zatrzymał się pod nim. Sprawnie przeszukał samochód, następnie wybrał wszystko, co było wartościowe lub mogło mu się przydać. W końcu wywlókł nieprzytomnego jeszcze mężczyznę i usadowił go na siedzeniu kierowcy. Szybki rekonesans kieszeni wzbogacił Skorpiona o parę stuzłotówek, które zniknęły w jego portfelu. Następnie zamknął samochód, żeby zająć się ładunkami. Pracował gdzieś około godziny, w pewnym momencie jego pracy zaczęły towarzyszyć wrzaski uwięzionego w aucie. Gdy skończył, pomachał mu wesoło, następnie odszedł spokojnym krokiem nie oglądając się za siebie. W końcu oddalił się na odpowiednią odległość. Teraz nic mu nie mogło się stać podczas wybuchu. W spokoju czekał prawie trzydzieści minut, nim całą okolicą najpierw wstrząsnął huk, a następnie zobaczył opadający w dół silos.

      – Nie ma to jak kilkanaście ton opadających na ziemię – powiedział cicho do siebie. Spokojnym krokiem zaczął wracać do głównej drogi. Kiedy przechodził koło polickiego gimnazjum słońce górowało już nad ziemią. Doszedł na przystanek, gdzie zaczął czekać na autobus sto trzy. Po dziesięciu minutach miejsce niedawnego wybuchu aż roiło się od mrugających świateł. Za dwie minuty miał przyjechać autobus. Nagle drgnął gwałtownie zaskoczony głosem mężczyzny:

      – Dzień dobry. Porucznik Kowalski i Pałyblask. Chcieliśmy zadać parę pytań.

      Skorpion odwrócił się spokojnie.

      – Tak?

      – Przed momentem zawalił się silos, widziałeś coś?

      – Nie, panie władzo. Usłyszałem wybuch, ale nic więcej.

      – Dziękujemy.

      Para policjantów odeszła w momencie, gdy nadjechał autobus. Młodzieniec wskoczył szybko do niego i odjechał w stronę Szczecina. Dopiero po paru kilku głębokich wdechach uspokoił się, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy przypomniał sobie nazwiska obydwu mężczyzn.

      – Będę musiał tylko was odnaleźć – szepnął sam do siebie, jadąc pełnym ludzi autobusem, jednak tego brzemiennego w skutki zdania żaden z pasażerów nie usłyszał.

      Powrót do hotelu zajął mu bardzo długo, podczas tej podróży zaczął powoli układać plan, którego realizacja zajmie mu najbliższych kilka dni, a przynajmniej tak przypuszczał.

      Powoli Płynie Czas

      Stefan przeglądał zszokowany gazetę o chwytliwym tytule Metro, rozdawanej za darmo na ulicach. Z tego powodu była to ulubiona gazeta studentów. Na pierwszej stronie umieszczono abstrakcyjnie wyglądające zdjęcie zgliszczy, spod których ekipa ratunkowa wyciągała wyjątkowo zdezelowany samochód. Jak później przeczytał w artykule wewnątrz pojazdu znajdował się mężczyzna, a raczej to, co z niego pozostało. Samochód nie posiadał tablic rejestracyjnych, a przy denacie nie znaleziono dokumentów. Jednym słowem straszna śmierć, która zajmie policji najbliższy miesiąc. Jednak, jak zauważył reporter, ten miesiąc obfitował w złe wiadomości. Na samym początku tragiczny wypadek samochodowy z udziałem pociągu. Co prawda, ofiara okazała się kompletnie pijana, a w dodatku była notowanym przestępcą, to jednak nie zmieniało faktu, iż zginął człowiek. Następnie niewyjaśniona śmierć w barze studenta dziennikarstwa, a także spłonięcie jego domu oraz samochodu. A teraz tragiczna śmierć mężczyzny na terenie starej fabryki w Policach. W okręgu Szczecina wydarzyło się wiele niedobrych rzeczy. Mimo tych tragicznych wieści Stefan był w wyjątkowo radosnym humorze. Jego ostatnie trzy opowiadania zebrały wiele pochlebnych recenzji od czytelników. Dodatkowo gra w szachy z internetowym przeciwnikiem dała mu duże pole do popisu. Na sam początek wykazał się wyjątkową brawurą wymieniając królową za królową. Szybki skok z A4 na D7. Następnie odpowiedź przeciwnika z C8 na D7 i strata królowej. Kolejny spokojny ruch skoczkiem z B1 na A3, w odpowiedzi przesunięcie wieży z H8 na G8. Ruch pionka z C3 na C4, strata pionka z C4 przez zbicie go pionkiem z D5. Zbicie pionka na C4 skoczkiem. Ruch pionka z E6 na E5, zbicie go pionkiem z D4, strata pionka z D5 i zbicie skoczkiem pionka na D5. Jednym słowem szybka wymiana zakończona jednopionkowym prowadzeniem. Przez dłuższą chwilę Stefan zastanawiał się, jak to powinno wyglądać w punktach, ale w końcu zaniechał sprawdzenia punktacji w internecie. Nagle młodzieniec dostrzegł coś nowego w grze. W dolnym lewym rogu migała mała czerwona kropeczka. Spokojnie najechał na nią myszką i kliknął. Wyskoczyło okno dialogowe. Użytkownik Skorpion zadał mu pytanie:

      „Kim jesteś?”

      To go zaskoczyło. Po tak długim czasie, od kiedy zaczęli wspólnie grać, nie spodziewał się, iż osoba z drugiej strony będzie miała ochotę rozmawiać. W końcu roześmiał się na głos i odpisał:

      „Jestem Stefan. A ty, kim jesteś?”

      To jego zdaniem powinno być potraktowane dość humorystycznie. Nagle jego uwagę przykuła przeciągająca się Ania.

      – Przepraszam, obudziłem cię?

      Dziewczyna rozkosznie się uśmiechnęła i odchyliła delikatnie róg kołdry.

      – Nie, ale jeśli zaraz nie wrócisz do łóżka to dostaniesz klapsa.

      Uśmiechnął się i puścił do niej perskie oko.

      – Teraz nie wiem, czy chcę wracać do łóżka czy dostać klapsa… Dałaś mi niezły orzech do zgryzienia.

      Mówiąc to zrobił taką minę, jakby rozstrzygał sprawę życia i śmierci.

      – Oj, chodź tu.

      Stefan СКАЧАТЬ