Название: Odyssey One. Tom 5. Król wojowników
Автор: Evan Currie
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-65661-25-8
isbn:
– Kurs, który pan przekazał, został wprowadzony. Zaczęliśmy zakrzywiać przestrzeń w momencie, gdy pański wahadłowiec wylądował – oznajmiła. – Czy mogę spytać, co się dzieje, sir?
– Musimy na jakiś czas opuścić Ranquil, pani komandor. Przechodzimy do drugiego etapu naszej misji nieco szybciej, niż pierwotnie planowaliśmy.
– Mogę spytać dlaczego?
– Zrobiło się nieco… duszno.
Miriam mrugnęła oczami.
– Na planecie, sir?
Eric zatrzymał się, spojrzał na nią, po czym znów ruszył przed siebie.
– Ostatnio chyba wolę głęboki kosmos.
Zanim zadała kolejne pytanie, dodał:
– Jest tu… ciszej.
***
„Odyseusz” zakrzywił przestrzeń, gdy tylko opuścił orbitę Ranquil, przyspieszając do prędkości, które w przypadku każdego tradycyjnego napędu byłyby relatywistyczne. Zanim Eric wkroczył na pokład dowodzenia, okręt zdążył przekroczyć już jedną trzecią prędkości światła. Weston stanął przy panelu dowodzenia.
– Czas do osiągnięcia heliopauzy układu?
– Jeszcze trzy godziny przy obecnym przyspieszeniu, sir.
– Dobrze – odparł Eric, wzdychając niemal niezauważalnie i odprężając się nieco. Stwierdził, że ostatnio nie czuł się zbyt komfortowo, jeśli nie znajdował się z dala od wszelkich planet.
Odkrycie Centrali na Ranquil to jedno. Ta istota nie zatrzęsła jeszcze aż tak jego światopoglądem. Ranquil było w końcu obcą planetą. Spodziewał się obcości.
Ale Gaja… Musiał przyznać, że nim porządnie wstrząsnęła. Nie zdawał sobie z tego sprawy do czasu, aż znowu spotkał Centralę. Gdy Centrala odizolowała go w wahadłowcu, bez problemu wdzierając się do jego umysłu…
Eric musiał odkryć, czym były te istoty. Niestety, na razie nie wiedział jak.
Spoglądając jednym okiem na telemetrię okrętu, Eric zaczął przeglądać bazę danych. Otworzył pliki skopiowane z komputerów Priminae i zaczął czytać o ich „bogach”.
Jeśli brać jej imię na poważnie, Gaja uważała się za boginię Ziemi. Centrala też powiedziała mu, że dawno temu była źródłem różnego rodzaju mitów. Weston znał się jako tako na ziemskiej mitologii, ale nie przypominał sobie z niej niczego, co pomogłoby mu zrozumieć Gaję. Miał nadzieję, że informacje od Priminae będą nieco bardziej pomocne.
„Na szczęście admirał skorzystała z okazji, by skopiować kulturową bazę danych w ramach umowy dotyczącej wymiany, którą z nimi zawarła”.
Kultura Priminae miała długą historię. To, co do tej pory o niej wiedział, było tylko wierzchołkiem góry lodowej. Konfederacja zatrudniała całe zespoły analityków, którzy zajmowali się badaniem dziejów cywilizacji sprzymierzeńców. Przynajmniej tak było przed inwazją na Ziemię – Eric nie był pewien, czy w tej chwili ktoś zaprzątał sobie głowę kulturowymi niuansami, zważywszy na priorytety. Dla niego jednak temat nagle zajął bardzo wysokie miejsce na liście.
Aby poznać bóstwa czczone dawniej przez Priminae, musiał cofnąć się do bardzo zamierzchłej historii. Zgodnie z ich standardami ziemska kultura, licząca ledwie jakieś cztery tysiące lat spisanej historii, była dopiero w powijakach. Pierwsza wzmianka o czymkolwiek przypominającym bogów pochodziła sprzed ponad pięćdziesięciu tysięcy lat – i to lat Priminae, czyli prawie siedemdziesięciu tysięcy ziemskich.
Priminae podróżowali w kosmosie już wtedy, gdy ludzie dopiero udomowili psy, i na długo, zanim ktokolwiek wymyślił podstawy rolnictwa.
Co niepokoiło Erica, to fakt, że nie mieli żadnych danych o prehistorii.
„Zgodnie z tymi dokumentami Priminae w zasadzie pojawili się z niczego w obecnej formie. Żadnych wczesnych dziejów, żadnego rozwoju naukowego przed ich obecnym poziomem… To wręcz nieprzyzwoite”.
– Jak to się mogło stać? – wymruczał, kręcąc głową.
– Tak, sir?
Eric podniósł wzrok i zobaczył, że Miriam spogląda na niego z ciekawością w oczach, choć wyraz reszty jej twarzy pozostał bez zmian.
– Pani komandor, co robiła pani przed ostatnią mobilizacją?
– Zajmowałam się analizą astrometryczną. Dlaczego pan pyta?
– Co to takiego?
– Różne rzeczy, zwłaszcza odkąd pańska wyprawa dostarczyła masy nowych danych – odpowiedziała z nutą entuzjazmu. – Badanie anomalii gwiezdnych, szukanie śladów cywilizacji pozaziemskich…
– Coś jak projekt SETI?
– Coś podobnego – potwierdziła. – Lepiej opłacany, zwłaszcza od czasu pańskiego kontaktu z Priminae.
– Więc zna pani skalę Kardaszewa?
– Oczywiście. To lektura obowiązkowa. Niektórzy uważają ją za nieco przestarzałą, ale wciąż jest w dużej mierze punktem odniesienia do badań nad cywilizacjami pozaziemskimi.
– Gdzie umieściłaby pani Ziemię?
– Późny punkt zerowy, wczesny punkt pierwszy – stwierdziła Miriam bez wahania. – Zależy, jak liczyć wydatkowanie energii. Przed Drasinami… Po Drasinach… Kapitanie, sam ten okręt kwalifikuje się jako cywilizacja typu pierwszego.
Eric skinął głową, rozmyślając nad jej słowami. W zasadzie wiedział to wszystko, ale nie przepracował informacji w ten sposób. „Odyseusz” generował więcej mocy niż cała Ziemia, przynajmniej potencjalnie.
– Dobrze, a Priminae?
– Średni typ pierwszy – znów odparła bez wahania.
Zanim się zaciągnęła, odbyła wiele debat na ten temat.
– Proszę mi więc coś powiedzieć. Jak cywilizacja może osiągnąć środek typu pierwszego bez wynalezienia ognia? Czy elektryczności?
– Jak to? – Miriam zmarszczyła brwi. – Nie może.
– Te dane mówią co innego. – Przechylił ekran tak, aby mogła je zobaczyć. – To baza danych kulturowych Priminae. Nie widzę żadnej wzmianki o odkryciu ognia, żadnych teorii archeologicznych. Nie ma też nic o odkryciu elektryczności, magnetyzmu ani żadnych podstawowych teorii naukowych.
– To nie ma sensu. – Miriam spojrzała na własny ekran i zaczęła przeszukiwać bazę.
Eric СКАЧАТЬ