Hayden War. Tom 2. Narodziny Walkirii. Evan Currie
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hayden War. Tom 2. Narodziny Walkirii - Evan Currie страница 5

Название: Hayden War. Tom 2. Narodziny Walkirii

Автор: Evan Currie

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-64030-86-4

isbn:

СКАЧАТЬ spytał chorąży Bitte, wślizgując się na mostek.

      – Poczekaj, dane nadal napływają. Mamy nieznaną anomalię grawitacyjną w PS Epsilon – odparł Adler, nie podnosząc wzroku. – Pierwsze obrazy dopiero docierają.

      – Roger – powiedział chorąży, siadając na fotelu obok porucznika.

      „Sadler” był jednostką typu zwiadowczo-kurierskiego, zbudowaną kilkadziesiąt lat wcześniej. Jego rola polegała na lokalizowaniu planet nadających się do kolonizacji i pełnieniu funkcji kuriera i transportowca w sytuacjach awaryjnych. W czasie kiedy został skonstruowany, był bardzo szybkim statkiem.

      Mostek mieścił stanowiska pierwszego i drugiego pilota. Jak wszystkie jednostki zbudowane na Ziemi w ciągu ostatniego stulecia „Sadler” był tak solidny, jak to tylko możliwe. Dziesięć tysięcy ton żelaza pochodzącego z meteorytu tworzyło brzydkie cygaro owinięte wokół ważącego pięć tysięcy ton napędu VASIMR.

      Na widok danych obrazowych Adler zaklął i włączył alarm.

      – Uwaga wszyscy, alarm bojowy. Powtarzam, alarm bojowy. To nie są pierdolone ćwiczenia.

      Obok niego wpatrzony w ekran chorąży Bitte także zaklął.

      – O cholera!

      Mniej niż trzy minuty świetlne od nich, zbliżając się dużo szybciej, niż życzyłby tego sobie Adler, coś, co wyglądało jak potężna armada, przekraczało punkt skoku Epsilon.

      1

      Stocznia Alamo

      Zachodni Jowiszowy Punkt Trojański

      Admirał Nadine Brookes ostrożnie szła krętym korytarzem, zdając sobie sprawę, że otoczenie nie zostało zaprojektowane do standardowej grawitacji. Pochyliła się pod wężownicą i weszła do centrum kontrolnego stacji.

      – Admirał na pokładzie!

      – Spocznij! – odpowiedziała, kierując wzrok w stronę komodora[3] dowodzącego placówką. – Proszę o pozwolenie na wejście, komodorze.

      – Udzielam, pani admirał. Zapraszam do zapoznania się z pani nowym okrętem.

      Brookes stanęła obok oficera i spojrzała na ogromną halę. Jej okręt nie był jedynym, który tu aktualnie powstawał. Tylko w tej części stoczni znajdowało się jeszcze pięć takich samych jednostek.

      – Zmodyfikowana klasa Terra. Wprowadziliśmy kilka zmian, w oparciu o to, czego nauczyliśmy się, budując okręty dla TF7 – cicho powiedział komodor. – Oficjalnie to nadal klasa Terra, ale my nazywamy je Walkiriami, ma’am.

      Nadine lekko się uśmiechnęła.

      Określenie „Walkiria”, początkowo nieco ironicznie, nadane zostało jej grupie bojowej przez żołnierzy Wojsk Lądowych ze względu na to, że większość oficerów sztabowych stanowiły w niej kobiety. Pierwsze dni i tygodnie wojny były katastrofalne dla Floty Solarnej, a zaczęło się to od anihilacji Task Force Dwa. Jak wielkie były straty, mógł świadczyć fakt, że przeżyła tylko jedna osoba.

      Z całej grupy bojowej uratowała się tylko sierżant Sorilla Aida. Podczas tego ataku zginęło dziewięćdziesiąt procent oficerów, w większości mężczyzn, jako że to głównie oni wybierali wojskową ścieżkę kariery. Nadine wywodziła się z grupy podążającej ścieżką naukową, zdecydowanie bardziej zrównoważonej pod względem płci.

      Task Force Pięć została obsadzona przez najbardziej doświadczonych ludzi, jakimi w tym momencie dysponowała Flota. Nie było więc zaskoczeniem, że „lądowcy” zaczęli na ich temat żartować. Brookes była najbardziej doświadczoną astronautką, ale z punktu widzenia taktyki musiała uznać się za nowicjuszkę. Z niewielkimi wyjątkami dotyczyło to większości jej sztabów. Najwięcej doświadczenia wojskowego mieli podoficerowie – i bardzo dobrze, że byli chociaż oni, bo bez nich mogło się okazać, że podczas pierwszej akcji ktoś mógłby zapomnieć odbezpieczyć broń przed jej użyciem.

      Jednak po ostatniej bitwie o Haydena nikt już nie mówił „Walkiria” ironicznym tonem, nie chrząkał przy tym znacząco. Nadine i jej oficerowie przyjęli tę nazwę i nosili ją z dumą. Zasłużyli na nią, płacąc krwią, a kto nie okazywał szacunku tym, którzy zginęli, nosząc ten przydomek, miał do czynienia osobiście z admirał Nadine Brookes.

      Po prostu.

      Admirał skupiła się ponownie na okrętach, odganiając myśli, które wymagały prywatności, czasu i przemyconej whiskey, aby wznieść toast za poległych.

      Nowe tak zwane „Walkirie” były funkcjonalnie identyczne jak klasa Terra: długie cylindryczne kadłuby otaczające żelazowo-niklowy rdzeń mieszczący potężny napęd VASIMR, jak w każdym okręcie ludzkim. W odróżnieniu od starych jednostek klasy Los Angeles Terra i Walkiria posiadały trzy duże pokłady obserwacyjne. Mogły być użyte jako pomocniczy mostek, zwykły punkt obserwacyjny i na wiele innych sposobów.

      Największą różnicą było paskudne zgrubienie przy dziobie okrętu, sprawiające, że każda jednostka wyglądała jak wąż, który połknął jabłko. To, w połączeniu z masywniejszym dziobem, sprawiało, że okręty miały wyraźnie inną, mniej smukłą sylwetkę niż jednostki starszych typów.

      Był to typowy przykład myślenia wojskowego, poświęcającego urodę dla funkcjonalności. A tej owym zgrubieniom z całą pewnością nie można było odmówić.

      – Jakie jest jego maksymalne przyspieszenie? – cicho spytała admirał.

      – W naszej czasoprzestrzeni? – wzruszył ramionami komodor. – Symulacje mówią, że będą one nieco szybsze niż terry, ma’am. Prawie osiemset g, ale jeśli wszystko będzie bardzo dokładnie podopinane, można wycisnąć więcej. Proszę tylko pamiętać, że kiedy przekroczy pani czerwoną linię na napędzie, straci pani kompensację grawitacyjną i załoga będzie odczuwać dokładnie to samo, co na los angeles i cheyenne.

      – Rozumiem. – Pokiwała głową. – To zadziwiające, że udało się wam to wszystko upchnąć w sekcji dziobowej. W jaki, u diabła, sposób zdołaliście rozgryźć technikę grawitacyjną obcych tak szybko?

      – To tajne – odparł, nie patrząc w jej stronę. – Nawet dla pani.

      Nadine lekko się skrzywiła, ale skinęła głową.

      – Rozumiem. Kiedy TF5 zostanie w nie wyposażona?

      – Za kilka tygodni – odpowiedział komodor zadowolony ze zmiany tematu. – Mamy w drodze kolejny tuzin kadłubów. Kiedy tylko znajdą się u nas, wyposażymy je w panele ceramiczne, elektronikę kontrolną, nowy reaktor, zdecydowanie lepszy niż cokolwiek, z czym miała pani do czynienia, i całą resztę sprzętu wojskowego. Mam najlepszą załogę, ma’am, ale nawet oni potrzebują czasu na zmontowanie okrętów.

      Nadine nie odpowiedziała, bo i po co? Budowa okrętów była czasochłonna i koniec. Los angeles i cheyenne dobrze służyły, ale nie wytrzymywały porównania z okrętami obcych. Sukcesy w dotychczasowych starciach wzięły się z tego, że odbywały się one w pobliżu planety, gdzie można СКАЧАТЬ