Zgiełk wojny. Tom 1. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zgiełk wojny. Tom 1 - Kennedy Hudner страница 17

Название: Zgiełk wojny. Tom 1

Автор: Kennedy Hudner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-64030-80-2

isbn:

СКАЧАТЬ jej czarne plamy i… nagle znalazła się w wodzie. Zakrztusiła się, zakasłała, a potem poszła na dno. Na szczęście ktoś w porę chwycił ją pod ramiona i wyciągnął na powierzchnię.

      Ból rozsadzał jej czaszkę, Emily nie mogła zebrać myśli, mgliście jednak zdawała sobie sprawę z rozbrzmiewających wokół krzyków. Ludzie na drugim brzegu podbiegali do rzeki, a Emily dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że w szoferce utknęli dwaj mężczyźni.

      Kiedy było po wszystkim, dwaj żołnierze – dwaj jej ukochani górnicy – już nie żyli.

      Sierżant Kaelin zaklął. Popatrzył na instruktora Johnsona. Zdawało się, jakby porozumieli się bez słów. Potem Johnson wzruszył ramionami.

      – Kurwa, Andy. Nieważne, co się stało, kryję cię – zapewnił.

      Emily była oszołomiona, głowa ciążyła jej jak ołów. O co chodziło Johnsonowi? Popatrzyła na dwa ciała wyciągnięte na brzeg. Łzy wezbrały jej w kącikach oczu. Otarła je grzbietem dłoni.

      – Tuttle – odezwał się cicho sierżant Kaelin.

      Emily myślała o dwóch zmarłych, zastanawiała się, czy mieli dziewczyny, które na nich czekały, czy chcieli…

      – Emily! – Kaelin odezwał się z większym naciskiem. Podniosła na niego wzrok.

      „Wydaje się zmęczony” – pomyślała.

      Sierżant był przemoczony do suchej nitki, krótkie włosy przylgnęły mu do skóry.

      – Emily, słuchaj uważnie. Muszę wezwać helikopter, żeby ewakuować ofiary. Jeżeli zrobię to teraz, przyleci w parę minut, ale major na pewno zażąda, aby przerwać ćwiczenia. Rozumiesz? – Popatrzył na nią twardo. Ale dlaczego to powiedział? Zginęli dwaj ludzie, więc to jasne, że trzeba było ich zabrać do…

      I wreszcie do Emily dotarło. Pozostało jej dość czasu, żeby zaprowadzić konwój do celu. Dość czasu, aby zakończyć misję. Jeżeli jednak sierżant wezwie pomoc, operacja zostanie przerwana.

      Emily potrząsnęła głową. Głupia, głupia, głupia. Przecież to miały być tylko ćwiczenia, tylko gra, a dwóch ludzi zginęło. Naprawdę zginęło.

      Podniosła wzrok na sierżanta Kaelina. Łzy popłynęły jej ciurkiem, choć na mokrej twarzy prawie nie było ich widać.

      – Nienawidzę tego – wydusiła. – Na bogów naszych matek, jak ja tego nienawidzę.

      A potem zamachała rękami, aby przyciągnąć uwagę Rafaela Eitana na drugim brzegu. Radio pewnie znajdowało się gdzieś na dnie rzeki. Emily zerknęła na zegarek, zostało czterdzieści minut do południa. Uniosła ręce do ust.

      – Jedź! – zawołała do dowódcy Złotych. – Zabierz konwój do Czterech Dróg!

      – Przepłyń, Emily! – odkrzyknął Eitan. – Poczekamy!

      Machnięciem ręki nakazała mu ruszać.

      – Zakończ misję! Nie marnuj czasu!

      Eitan zawahał się, zaraz jednak wskoczył posłusznie do szoferki i konwój ruszył przez pole.

      Emily podeszła do rzeki. Mężczyźni, którzy tam stali, odsunęli się w milczeniu. Uklękła między dwoma zmarłymi. Znała ich tak dobrze. Należeli do tych, którzy zawsze się z Emily droczyli, podsuwali jej wykradzione z mesy owoce i pilnowali podczas wyjątkowo trudnych marszów. A kiedy Emily zrobiła coś dobrze, kiwali z uznaniem głowami. I wypełniali jej rozkazy.

      Dotknęła ciał.

      – Dziękuję – szepnęła. – Wybaczcie mi.

      Ciepłe promienie słońca osuszały jej łzy. Emily zamknęła oczy i czekała na wiadomość, że konwój dotarł na miejsce.

      Rozdział 11

      948 rok pd.

      Dziennik osobisty Emily

      Straciłam dwóch ludzi.

      Chyba do końca życia nie zapomnę ich twarzy.

      Rozdział 12

      951 rok pd.

      Spiskowcy

      Na Darwinie

      Admirałowie z Cesarstwa Tilleke, Dominium Zjednoczenia Ludowego i Cape Breton spotkali się w hotelu, aby zająć się planami wojny. Wszyscy założyli cywilne ubrania, jednak nie zdołali ukryć, kim są naprawdę – ludźmi, którzy służyli w wojsku, nawykłymi do wydawania i wykonywania rozkazów. Było to ich trzecie spotkanie, ostatnie. Potem nie będzie już żadnych ustaleń, tylko sygnał. Prosty, zakodowany sygnał do rozpoczęcia największej wojny w historii Ligi Światów Ludzkości. Operacji nadano kryptonim „Spotkanie rodzinne”.

      Jak zwykle przewodniczył Michael Hudis, jednak odzywał się rzadko. Nie był żołnierzem i nie próbował udawać, że zna się na wojnie lepiej niż admirałowie. Spotkanie dotyczyło głównie zagadnień stricte wojskowych – kodów sygnałowych, kryptonimów, tras, oznakowania celów, rozkazów do ataku określonych sił, niezliczonych spraw logistycznych oraz łańcucha dowodzenia. Koordynacja trzech różnych armii, które miały walczyć przynajmniej w dwóch różnych sektorach, była ogromnym wyzwaniem, jednak dla obserwatora-cywila nie stała się przez to ani trochę interesująca.

      Wreszcie nadeszła przerwa.

      – Nadal nic nie powiedzieliście o waszej nowej broni – zauważył Hudis w rozmowie z admirałem z Cesarstwa Tilleke.

      Admirał był wysokim, przystojnym mężczyzną i pochodził z arystokratycznego rodu, ale Hudis nie pamiętał, czy od jakiegoś księcia, hrabiego, czy jeszcze kogoś innego.

      – I nic nie powiem, sekretarzu ludowy – odparł admirał. – Wystarczy wam wiedzieć, że działa.

      – Zatem została przetestowana? – nacisnął Hudis.

      Admirał potwierdził.

      – Och, nawet więcej, sekretarzu ludowy. Zdążyliśmy już jej użyć. W zeszłym miesiącu. Operacja okazała się sukcesem. Kiedy nadejdzie pora, Wiktów czeka niemiła niespodzianka.

      Hudis zapamiętał tę informację, aby później przejrzeć wiadomości i raporty o zniknięciach statków z ostatnich dwóch miesięcy.

      – Jego Wysokość ma świadomość, że przez następne kilka miesięcy publiczne wystąpienia Dominium będą coraz bardziej wrogie i obraźliwe dla Cesarstwa Tilleke?

      – Tak, oczywiście, już o tym rozmawialiśmy – zapewnił admirał niecierpliwie. – Bez wątpienia Wiktowie uwierzą w każde słowo. Aroganccy głupcy.

      – Powinniście się cieszyć, że to tacy aroganci. Właśnie dzięki temu ich pokonamy.

      Admirał СКАЧАТЬ