Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu - Kennedy Hudner страница 25

Название: Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu

Автор: Kennedy Hudner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-64030-92-5

isbn:

СКАЧАТЬ Nie, ale wszystkie nasze szacunki prowadzą właśnie do takiego wniosku.

      Nasto spojrzał na Hudisa.

      – A ta nowa królowa? Jesteście pewni swoich obserwacji?

      Hudis skinął głową.

      – Jedno mocne uderzenie, a rozpadnie się na kawałeczki, niczym tanie szkło.

      – Świetnie. Zaatakujcie, gdy tylko będziecie gotowi, admirale. – Jego podobizna zniknęła z ekranu, gdy przerwał połączenie.

      Hudis wyszczerzył się radośnie. Dzięki temu tylko utrwali swoją pozycję jako najważniejszego doradcy naczelnika ludowego. Spojrzał na Kaesera.

      – Nie martwcie się, admirale, wszystko się uda – zapewnił.

      Admirał zmierzył go uważnym spojrzeniem. Hudis był głupcem. A co gorsza, ten głupiec nie miał najmniejszego pojęcia, co właśnie zrobił.

      Rozdział 11

      Na stacji kosmicznej Atlas, w sektorze Azylu

      Emily wzięła swój bagaż i weszła na prom. W jej krokach była sprężystość, a na ustach – choć nie zdawała sobie z tego sprawy – igrał lekki uśmiech. Młoda oficer zastanawiała się, jakie nowe zadanie jej przypadnie, ale myślami wracała też do Rafaela i jego śmiałej młodszej siostry, do jego ojców i matek, zwłaszcza do rodzonej matki, Leili.

      Do teraźniejszości wróciła z zaskoczeniem, gdy zdała sobie sprawę, że ktoś idzie obok niej.

      – Witaj z powrotem na Atlasie – uśmiechnęła się Wilkinson, naczelna psycholog Floty. Od starszej kobiety emanowała pewność siebie i satysfakcja. Emily od razu zrobiła się podejrzliwa.

      – Dziękuję, proszę pani – odpowiedziała i uniosła brew. – A czy pani admirał przypadkiem też przechodziła przez hangar promów, gdy przyleciałam, czy czekała na tarasie widokowym, żeby sprawdzić, czy nie wracam w stanie katatonii?

      – Doprawdy, kapitan Tuttle – prychnęła Wilkinson – czyżby pani nie wiedziała, że niezbadane są ścieżki admirałów?

      – Oczywiście, proszę pani, to wszystko wyjaśnia – zgodziła się Emily ironicznie.

      Wilkinson się uśmiechnęła.

      – Skoro jednak tak się złożyło, że na siebie wpadłyśmy, chciałabym spytać, jak się udał urlop?

      – Właściwie było świetnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w lesie ścigała mnie horda drapieżnych groginów i musiałam wdrapać się na drzewo, żeby nie zostać rozdarta na bardzo drobne kawałki i zjedzona żywcem.

      Wilkinson wybuchła śmiechem, otoczyła Emily ramieniem i uniosła brwi.

      – Naprawdę? Proszę opowiedzieć ze szczegółami!

      ***

      Kiedy Emily nareszcie dotarła do swojej kabiny, czekała na nią wiadomość od admirał Douthat z żądaniem spotkania o osiemnastej czasu pokładowego Atlasa. Była też notatka, aby przejrzeć załącznik przed spotkaniem. Załącznik zawierał komputerowo odtworzone ostatnie trzy starcia z Dominium. Emily westchnęła w duchu. Najpierw Wilkinson, teraz Douthat. Zdaje się, że chodziło o nowy przydział, i dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że zadanie jej się nie spodoba. Wzięła prysznic, założyła czysty mundur, zrobiła sobie herbatę i usiadła w starym fotelu bujanym, który znalazła na planecie podczas wcześniejszych wizyt. Emily podejrzewała, że zostanie oddelegowana z „Nowej Zelandii”. Należało się tego spodziewać, gdyż we Flocie pozostało zbyt wielu starszych od niej stażem dowódców i o wiele za mało okrętów. Cóż, o dowodzeniu „Nową Zelandią” zdecydował właściwie przypadek i łut szczęścia, ale ten okres dobiegł końca.

      Z grymasem rezygnacji otworzyła symulację komputerową ataków Dominium.

      Na ekranie ukazał się schemat – rzut z wyświetlacza holograficznego na wlot do tunelu czasoprzestrzennego oraz dwie nadal nietknięte fortece Azylu, co znaczyło, że pokazane będzie jedno z wczesnych starć. Cztery niszczyciele Dominium wyskoczyły z tunelu i znalazły się od razu pod ostrzałem fortec. Emily miała ogląd z góry, nad płaszczyzną lotu okrętów, czyli z perspektywy boga. Domyśliła się, że symulację przygotował Gandalf w oparciu o dane z czujników okrętów Victorii i mniejszych jednostek Azylu.

      W symulacji okręty Dominium skierowały się w jedną stronę i skupiły ogień na jednej z fortec. Z tunelu nadleciało więcej wrogich jednostek, w tym dwa wyjątkowo skuteczne jeże oraz dwa ciężkozbrojne krążowniki. Ten, kto przygotował to odwzorowanie, skupił się przede wszystkim na działaniach kanonierek Azylu. Emily ujrzała ich grupę nadlatującą w stronę tunelu. Wyświetliła się etykieta z numerem 250, wskazująca na liczebność formacji. Kanonierki zbliżyły się szybko w nierównym szyku i pomknęły do okrętów Dominium jak gigantyczna ameba. Nie próbowały żadnych manewrów, żadnych prób przemyślnego ataku – tylko jedno potężne natarcie. Emily przypominało to szarżę kawalerii ze starych ziemskich filmów wojennych.

      Kanonierki wystrzeliły pociski, łącznie ponad siedemset, a potem ruszyły z atakiem laserowym. Nie było żadnych prób skupienia się na określonych okrętach i kolejności ich eliminowania. Jeże Dominium zestrzeliły lub zakłóciły lot większości pocisków, jednak kilka okrętów wroga zostało uszkodzonych, a jeden staranował fortecę, powodując sporą eksplozję. Potem pozostałe okręty Dominium zrobiły ciasny zwrot w stronę kanonierek i zaczęły strzelać ze wszystkiego, czym dysponowały, łącznie z laserami obronnymi.

      Przypominało to koszenie pszenicy. Mnóstwo drobnych kanonierek było niszczonych, gdy przez ich formacje przedzierały się wielkie okręty Dominium. Małe jednostki nie miały już wtedy pocisków, a ich lasery musiały długo się ładować, więc ledwie zdołały odpowiedzieć ostrzałem laserowym na atak. Okręty Dominium przeszły przez gromadę małych jednostek i zniknęły w tunelu czasoprzestrzennym.

      Animacja zatrzymała się i poniżej pojawił się napis:

       1.

       Zniszczone kanonierki: 82 z 250 (32%)

       Uszkodzone kanonierki: 135 z 250 (54%)

       Straty w załogach: 40%

      Emily zamrugała, zdumiona. Straty były poważne. Zrobiła sobie więcej herbaty i zaczęła oglądać kolejną animację. Zaczęła się podobnie jak pierwsza – okręty Dominium wyskoczyły z tunelu czasoprzestrzennego i rozpoczęły ostrzał jednej z fortec. Tym razem opancerzona placówka odniosła widoczne uszkodzenia i straciła prawie całą obronę przed pociskami. Ponownie pojawiły się kanonierki w chaotycznej formacji, około dwustu. I ponownie nie wykazały żadnego planu ataku, żadnej taktyki. Po prostu ruszyły chmarą i zaczęły strzelać do wszystkiego, co było w zasięgu. Tym razem miały jednak więcej szczęścia i trzy niszczyciele Dominium wypadły z szyku, a potem zaczęły powoli wycofywać się do tunelu. Parę kanonierek przebiło się przez formację Dominium i ruszyło za uszkodzonymi okrętami wroga, ale chociaż je dogoniły, mogły tylko wystrzelić z przednich, niedużych laserów, więc niszczyciele bez trudu odparły СКАЧАТЬ