Название: Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu
Автор: Kennedy Hudner
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-64030-92-5
isbn:
Emily uśmiechnęła się promiennie.
– Założę się, że twoje matki i siostry powiedzą, że się mylisz.
Rozdział 9
Na stacji kosmicznej Atlas, w sektorze Azylu
Hiram Brill po długim spotkaniu z Lori Romano zrobił listę tego, co powinno się stać. Dokładnie sprawdził ciąg zdarzeń, czy wszystko się zgadza i czy zadziała. Obok wypisał potrzebne materiały. Długo układał i porządkował obie kolumny, zanim uświadomił sobie, że wciąż brakuje mu dwóch informacji. Przebiegł palcami po klawiaturze, zastanawiając się nad możliwymi rozwiązaniami problemu. Wreszcie wykonał trzy połączenia.
Pierwsze do pułkownika Dova Tamariego.
– Tak? – Tamari odebrał, ale ani myślał się przedstawić.
– Mówi komandor Brill, pułkowniku. Nadal ma pan okręty w sektorze Azylu?
– Tak, komandorze. Osiem korwet, choć niektóre wymagają napraw.
– Ale znajdzie pan dwie, które mógłbym zabrać na pilną misję? Nie będą musiały nigdzie lecieć, wystarczy, że wyślą drony komunikacyjne.
Tamari zastanawiał się zapewne, dlaczego młody komandor nie zwróci się z tą prośbą do jednego z większych okrętów.
– Mam dwie korwety, które mogą odlecieć za godzinę – przyznał wreszcie.
– Tyle wystarczy, pułkowniku – ucieszył się Hiram. Ulżyło mu, że nie będzie musiał niczego wyjaśniać ani admirał Douthat, ani królowej. Przynajmniej na razie. – Przesyłam wiadomość, którą mają przekazać drony, oraz kurs, jakim mają polecieć.
Drugą rozmowę Brill odbył z Maxem Opińskim, de facto szefem operacji kosmicznych stacji Atlas. Zadał mu tylko jedno pytanie. Opiński milczał długo, wreszcie westchnął.
– Niczego nie robisz połowicznie, co?
– Ale to możliwe? – naciskał Brill.
– Jasne, że możliwe. Jeżeli uderzysz, będzie cholerna katastrofa, ale tak łatwo się nie da, wiesz, będzie trzeba podejść blisko, żeby mieć szansę.
– Wystarczy jedna?
– Na bogów naszych matek, Hiram, skąd mam wiedzieć, do cholery? Nikt tego nigdy nie próbował, o ile mi wiadomo. Może cię to zaskoczy, ale zwykle staramy się ze wszystkich sił, aby nic podobnego nigdy się nie zdarzyło.
– Ale gdybyś miał to zrobić, ile…?
Opiński wymamrotał coś pod nosem.
– Gdybym to był ja, upewniłbym się, że mam sześć, im większych, tym lepiej. Trzeba założyć, że dwie chybią, jedna zostanie zestrzelona, ale jeżeli dotrze się w miarę blisko, trzy trafią jak należy. Nie wiem, czy te trzy wystarczą do zniszczenia, ale założę się, że nie będzie to przyjemne.
– Mam u ciebie dług, Max – uśmiechnął się Hiram.
Trzecia rozmowa odbyła się z Peterem Murphym, dowódcą holowników i kapitanem „Syna Dublina”, jednej z największych jednostek tego typu we Flocie Victorii.
– Jezu Chryste! – wykrzyknął Murphy, gdy Hiram się przedstawił. – Za każdym razem, gdy się ze mną kontaktujesz, wiem, że wpadnę po uszy w gówno! Jaki szalony pomysł wpadł ci tym razem do głowy?
Hiram wyjaśnił. Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Potrzebuję dość holowników, żeby złapać sześć i nimi sterować, Peter. Musisz mi powiedzieć, ile holowników będzie potrzebnych. I policz z nadmiarem, na wszelki wypadek. Będą miały osłonę, ale ryzyko istnieje.
– Ale jak zamierzasz je tam przenieść? – zdziwił się Murphy. – Holowniki są powolne i raczej trudno je zamaskować. Nie podkradną się tak po prostu do tunelu czasoprzestrzennego, zwłaszcza że po drugiej stronie czeka połowa sił Dominium.
– Pracuję nad tym – zapewnił Hiram i przerwał połączenie.
***
Dziesięć godzin później dwie korwety zwiadu dotarły do swoich celów w przestrzeni Azylu i wystrzeliły po kilka dronów, które rozproszyły się i pomknęły w głęboki kosmos. Wszystkie drony nadawały nieustannie tę samą wiadomość: „Potrzebne mi ciasto czekoladowe. Potrzebne mi ciasto czekoladowe”.
Wiadomość odbierały wszystkie stacje nasłuchowe w Azylu oraz na okrętach Floty Victorii. Odbierały ją nawet okręty zwiadowcze Dominium, przelatujące w pobliżu tunelu w pełnym maskowaniu. Nikt nie miał pojęcia, co znaczy ta wiadomość. Kapitan statku zwiadowczego i jego oficer łączności spędzili kilka godzin przy komputerze, na próżno próbując złamać szyfr.
Następnego dnia wiadomość dotarła do adresata, a ten parsknął śmiechem. Potem zastanowił się, co z tym zrobić. Spoważniał, gdy zaczął rozważać, czy nadeszła już pora, aby Światłość ujawniła swoją najbardziej strzeżoną tajemnicę.
I co się stanie potem.
Rozdział 10
Flota Bojowa Dominium,
przy tunelu czasoprzestrzennym do Azylu
– Już są prawie gotowi, zapewniam. Wystarczy jeszcze raz mocniej przycisnąć i będą nasi! – Michael Hudis spojrzał groźnie na admirała Kaesera, a ten odpowiedział tym samym. – Ich królowa to jeszcze dziecko. Zaraz się podda. Jej okręty zostały zniszczone, flota rozbita. Dziewczyna opowiada brednie o budowaniu okrętu co tydzień, ale to kłamstwo, blef. Nie rozumiecie? Królowa chwyta się resztek nadziei jak tonący brzytwy, admirale. Wasze ataki wywołały u niej poczucie klęski. Wystarczy jeszcze jeden, a dziewczyna będzie zdruzgotana.
Admirała Kaesera ta przemowa nie poruszyła ani trochę.
– Za cztery miesiące będziemy mieli dość nowych okrętów, aby pokonać Victorię. Tylko cztery miesiące. Nie ma powodu do pośpiechu…
– Ale Victoria wciąż ma Atlasa! Na tej stacji można wiele zbudować w cztery miesiące! Niszczyciele, cztery krążowniki albo pancernik. Po co ryzykować?
Hudis dostrzegł upór na twarzy Kaesera i westchnął. Pochylił się do admirała.
– Spotkałem się z tą młodą królową, admirale. To dziecko. Przerażone i zrozpaczone dziecko. Była gotowa się poddać, o ile damy jej gwarancje. Gwarancje! Victoria już padła na kolana. Nie pora na ostrożność, trzeba zaatakować, póki wróg jest słaby!
Kaeserowi się to nie podobało, ponieważ gdyby nawet posłuchał rad Hudisa, a atak zakończyłby się klęską, wina i tak spadłaby na głównodowodzącego. Wiedział, jak to działa, i bynajmniej nie był z tego zadowolony. Niechętnie odwrócił się do ekranu, na którym widniała СКАЧАТЬ