Название: Kepusie
Автор: Adrian Widram
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-62041-28-2
isbn:
Po drugiej stronie kontynentu Kepolandii, w kierunku pierwszego zachodu, w Wielkich Kanionach, dwadzieścia tysięcy kilometrów od miasta Hezon, pod kierownictwem archeologa Dimona gęsiego poruszała się ekspedycja naukowa, której zadaniem było badanie pozostałości materialnych dawnych społeczeństw. Dimon był też geologiem. Geologia to nauka o budowie i dziejach planety na podstawie badań ziemi i skał. W ekwipunku każdego kepusiowego plecaka znajdował się namiot i śpiwór. Za Dimonem kroczyła Reprisa. Za nią po kolei najpierw szła Fotomedesa ze swoim aparatem fotograficznym i kamerą, by nakręcić film dokumentalny o wyprawie i odkrytych znaleziskach. Potem Nildana, a za nią była Izera, która dała namówić się na wyprawę z myślą, że może uda jej się znaleźć materiał na garnki lepszy od gliny. Na głowie nosiła czapkę z daszkiem barwy ciemnoliliowej. Za nią szedł Ned – ilustrator, który w czasie przerw miał utrwalać piękno kanionów na kartce foliowej kolorowymi mazakami lub pędzelkiem farbami olejnymi. Jego ulubionym powiedzonkiem było: „Im więcej nowych pomysłów na początku pędzelka, tym mniej starych ciężarów na sercu”. Siódmym w kolejności członkiem wyprawy był astrofotograf Proton. Za nim szła Nizaura, Kezon, Foton – twórca bomby n, która miała za zadanie gasić pożary lasów, bo po jej eksplozji zasysany był cały tlen znad zagrożonego terenu. A wiadomo przecież, że tlen podsyca ogień. Tuż za Fotonem szedł jego nauczyciel – matematyk Zeromedes Przedostatnim w tej maszerującej karawanie był Mezozaur, a na samym końcu tej pieszej kepusiowej karawany cieżko kroczył gruby Ozomedes.
Proton spojrzał na niebo. Drugie słońce zbliżało się już ku zachodowi. Ziewnął i rzekł:
– Idziemy już trzeci dzień i nic nie znaleźliśmy. Na dodatek jest tak gorąco.
Na to idąca za nim Nizaura dla pocieszenia powiedziała:
– Cierpliwości. Nie od razu Pikromedes wybudowano.
Wszyscy zaczęli się śmiać .
Nagle Mezozaur zakrzyknął, wskazując prawą ręką drugi zachód:
– Patrzcie!
Wszyscy spojrzeli we wskazanym przez niego kierunku. W odległości mniej więcej pięciu kilometrów ujrzeli jakiś przedmiot, który odbijając światło, lśnił białą barwą.
– Szukajmy uważnie. Musi tu gdzieś być.
– Pomóż mi szukać. Na pewno tu gdzieś jest.
– Tam! Jest tam!
Wszyscy się ożywili. Jest to pewne, że to coś ciekawego, ponieważ krajobraz kanionów ma barwy czerwone i żółte, a to coś jest białe i odbija się swoim kolorem od tła. Szybko zaczęli schodzić z góry łagodnym spadkiem.
Jako pierwszy znalazł się przy obiekcie zdyszany Kezon. Usiadł w jego cieniu, oglądając go. Kilka minut po nim doszła do niego reszta ekipy.
– Dalej!
– Jesteśmy świadkami niezwykłego znaleziska! A co, jeśli tam siedzi potwór? – powiedziała lekko przestraszona Fotomedesa.
– Eee tam… W moich stronach uczymy się nie bać niczego. Mów na mnie nieustraszony Proton. Nie przestraszy mnie nic.
– To jest żart? – zapytała Dimona, patrząc mu prosto w oczy.
– Może tak, a może nie – uśmiechając się tajemniczo, odpowiedział jej Proton.
– To jest dysk. Pewnie przyleciał z kosmosu, a nie kamień.
Wszyscy obeszli znalezisko. Było ogromne, jego jedna trzecia była wbita w piach. Zeromedes wyjął z plecaka laserowy skaner i skierował go na dysk najpierw w pionie, a potem w poziomie i odczytał na głos dane:
– Wysokość dziewiętnaście metrów, a szerokość trzydzieści osiem metrów… to jego średnica wynosi dziewiętnaście metrów.
Proton dotknął prawą ręką obiektu.
– Ale gładki. To jest zrobione na pewno z metaloplastiku.
Izera wyjęła z kieszeni mały magnez, przyłożyła do obiektu i cofnęła rękę. O dziwo nie zsunął się, tylko trzymał się tak mocno, że z trudem go odkleiła.
– A widzisz… to jest metal…
– Nie dotykaj – ostrzegła Reprisa. – Mogą znajdować się na nim nie znane nam bakterie lub wirusy przywleczone tu z kosmosu.
– Coś taka przewrażliwiona?
Proton wzdrygnął się. Reprisa zdjęła plecak i wyjęła wodę utlenioną w sprayu, by spryskać mu ręce.
– No… powinno wystarczyć – rzekła. – Ned, przypominam sobie, jak siedemnaście dni temu mówili w audycji Koto o spadających, świecących obiektach nad tym terenem.
Proton zaczął robić zdjęcia z różnych stron, a Nildana nacisnęła palcem lewej ręki powierzchnię przedmiotu, która ugięła się pod naciskiem, a gdy cofnęła gwałtownie rękę, materiał wrócił do pierwotnego kształtu. Wszyscy byli zdziwieni niesamowitym metalem.
Mezozaur podniósł leżący obok nogi kamień i z całych sił cisnął nim w kierunku górnego korpusu dysku. Kamień odbił się i spadł na twarde kamienne podłoże, nie czyniąc żadnej najmniejszej nawet szkody, choćby malutką rysą nie naznaczył tajemniczego obiektu.
– Tu tylko palnik plazmowy będzie w stanie przeciąć ten niezwykły metal, żeby się dostać do środka – doszedł do wniosku.
Wyjął telefon z prawej kieszeni. Wysłał sms do Grawitona, żeby przyleciał do kanionów z hekenem – robotem-spawaczem. Oprócz tego, żeby wziął ze sobą palnik jonowy. Grawiton cały koloru białego jak śnieg był pilotem pionolotu K81, który startuje i ląduje, jak helikopter, pionowo w dół lub w górę. Wyglądem przypominał znany nam z Ziemi wahadłowiec. Zamiast kół miał trzy dyski antygrawitacyjne, które obracając się z ogromną prędkością, unosiły go w kosmos. Wadą jego było to, że zużywał ogromne ilości energii. Na jedną podróż musiał mieć trzy baterie atomowe. Wewnątrz umieszczono sześć rzędów foteli, zaś pod pokładem znajdowała się przestrzeń wykorzystywana do umieszczania urządzeń instalacji pokładowych i przedziałów bagażowych. Na pokład zabierała 150 osób.
Po godzinie przyleciał Grawiton i osadził maszynę niedaleko ekipy. Podszedł do nich razem z hekenem i po przyjrzeniu się obiektowi wskazał robotowi, gdzie ma zacząć ciąć plazmą. Niezwykły pancerny materiał rozciął niczym puszkę sardynek, robiąc otwór o średnicy metra. Wszyscy z zaciekawieniem zaczęli zaglądać do środka, przyświecając sobie latarką.
Wewnątrz ujrzeli zwęgloną kabinę i poprzepalane przewody. W powietrzu unosił się zapach spalonego plastiku.
– Statek miał pewnie awarię – stwierdził Ozomedes.
– Poszukajmy pilotów. Może żyją – dodał po chwili Kezon.
Kezon СКАЧАТЬ