Królewsko obdarowany. Emma Chase
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królewsko obdarowany - Emma Chase страница 13

Название: Królewsko obdarowany

Автор: Emma Chase

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-8075-630-4

isbn:

СКАЧАТЬ ponieważ jest bystra, wspaniała i… cholera… ktoś musi o nią dbać. – Wstanie pan więc z łóżka, umyje się i przez następne kilka godzin będzie pan udawał, że panu na niej zależy.

      Kiwa głową, a kiedy stawia zdjęcie na stoliku, jestem w stanie dostrzec, co na nim jest. To portret rodzinny, na którym znajduje się mała Olivia z brakami w uzębieniu i burzą włosów, stojący obok niej ojciec, który jest trzeźwy i szczęśliwy i trzyma na rękach młodszą córkę o pulchnych policzkach i jasnych włosach. To jak cios, gdy dostrzegam stojącą obok niego kobietę, która spogląda na niego z uśmiechem. Kobietę z krótkimi blond włosami… i piękną twarzą Ellie. Dorosła córka jest bardzo podobna do matki.

      – Zależy mi na niej – szepcze Eric Hammond, przesuwając kciukiem po obrazie niedawnego życia.

***

      Przed budynkiem czeka kilku reporterów. Nie jest ich wielu – zaledwie trzech. Prowadzę pana Hammonda do drzwi sali gimnastycznej, w których wolontariusze czekają, by wymienić nasze zaproszenia na programy.

      Dziennikarze pytają:

      – Panie Hammond, czy książę Nicholas przybędzie na ceremonię?

      – Jak się pan czuje w związku z ciążą Olivii? Czy dziecko jest księcia?

      – Panie Hammond, kiedy ślub?

      Eric zachowuje się poprawnie. Nie reaguje, nie odwraca nawet głowy. A kiedy prowadzę go na miejsce, pyta szybko:

      – Olivia nie jest w ciąży, co?

      – Nie.

      – Zawsze tak jest? Z tymi dziennikarzami?

      Unosi się jeden kącik moich ust.

      – Zazwyczaj sto razy gorzej.

***

      Podczas ceremonii stoję z tyłu, rozglądam się po zgromadzonych, wypatruję spóźnialskich i tych, którzy wychodzą wcześniej. Kiedy Ellie przemawia, widzę, że zauważa tatę, który siedzi zaraz obok Marty’ego. Dziewczyna milknie na chwilę, na jej twarzy widać przebłysk niedowierzania, ale zaraz się uśmiecha. Jest szczęśliwa.

      I mimo że znajdujemy się w budynku, czujemy, jak dzień staje się nagle bardziej słoneczny.

***

      Marty oznajmia, że wróci do domu na piechotę. Żegna się przed szkołą, ale gdy Tommy idzie do samochodu, tata Ellie stwierdza, że też woli iść, bo chce skorzystać z ładnej pogody. Piszę więc do Tommy’ego, by spotkał się z nami na obiedzie, i idę za Ellie i panem Hammondem w stosownej odległości, by dać im nieco prywatności, ale na tyle blisko, bym mógł zareagować w razie potrzeby.

      Ellie zdjęła togę, niesie ją na ręce, machając dyplomem i biretem trzymanymi w drugiej. W połowie drogi do domu chodnik robi się pusty, więc słyszę, jak ojciec mówi do córki poważnym tonem:

      – Wyglądałaś dziś pięknie, kochanie.

      Ellie śmieje się krótko.

      – Dzięki, tato.

      Mężczyzna patrzy nieco dłużej na Ellie, jego spojrzenie jest trzeźwe, oczy stają się wilgotne.

      – Każdego dnia pięknie wyglądasz. Zupełnie jak mama.

      Dziewczyna zwiesza głowę.

      – Przykro mi. Wiem, że cię to smuci.

      Wydaje się, że jej słowa martwią go jeszcze bardziej. Pan Hammond przystaje w niewielkim parku – na skrawku zieleni z kilkoma ławkami i ścieżką dobiegającą do następnej ulicy. Prowadzi Ellie, by mogli usiąść, słyszę, jak mówi, że jest coś, co musi jej powiedzieć.

      Nie słucham. Skupiam się na otoczeniu. Widzę mężczyznę z córką, ale nie przysłuchuję się ich rozmowie, ponieważ to również część mojej pracy. Muszę dawać ochranianym pewną strefę prywatności, by nie zwariowali. Bez względu na to, jak blisko się znajdujemy, niektóre rzeczy nie są przeznaczone dla naszych uszu.

      Po chwili Ellie wstaje, gdy pan Hammond nadal siedzi.

      – Straciłem ją, twoją siostrę. Nie chcę stracić i ciebie – wyznaje córce z żalem.

      Z oczu Ellie płyną łzy, gdy go ściska i prosi:

      – Nie płacz, tato. Nie straciłeś Olivii i nie stracisz mnie. Kochamy cię i wiemy, jak ci trudno. Jaki jesteś smutny.

      Dobiega do mnie głęboki głos mężczyzny, który ociera twarz chusteczką i chwyta córkę za rękę.

      – Postaram się, kochanie. Przyrzekam, że od tej pory będzie inaczej.

      Wstrzymuję oddech. To jedna z tych obietnic, które się często łamie.

      Mężczyzna z córką wracają na chodnik, idą obok siebie, więc podążam za nimi. W którejś chwili Ellie ogląda się na mnie, ale nie nawiązuję z nią kontaktu wzrokowego, odwracam głowę w kierunku ulicy, bo nie chcę, by wiedziała, że wiem o wszystkim lub przejmuję się tym, co właśnie zaszło między nią a ojcem. Nie chcę, by czuła się skrępowana.

      Kiedy zbliżają się do drzwi Amelii, czerwony garbus kabriolet, którym kieruje przyjaciółka Ellie, Marlow, parkuje na dwa razy na środku ulicy. Dziewczyna trąbi, po czym układa dłonie przy czerwonych ustach – w tym samym odcieniu, co jej auto.

      – Jedźmy! Weekend u Berniego!

      Z tego, co udało mi się podsłuchać, ich kolega z klasy Bernie Folger urządza imprezę w domu rodziców w Wildwood, w New Jersey. Zanim Ellie ma szansę zapytać, mówię:

      – Nie możesz jechać sama.

      W tej samej chwili z kawiarni wychodzi Tommy.

      – On z nami pojedzie! – woła Marlow. – Pozwolę mu nawet prowadzić, bo taka jestem cholernie uczynna.

      Tommy patrzy mi w oczy, oboje kiwamy głowami. Ellie ściska tatę na pożegnanie i obraca się do mnie, nieśmiało przestępując z nogi na nogę w sandałkach na obcasie.

      – To… do zobaczenia jutro.

      Biegnie do samochodu i siada na tylnym siedzeniu. Po drodze do auta Tommy klepie mnie w ramię.

      – Pan Hammond ma gościa w środku.

      Wsiada za kierownicę i cała trójka odjeżdża.

      Otwieram drzwi kawiarni i wchodzę za mężczyzną do środka. Zauważam rudego gościa, o którym wspominał Tommy.

      Z krzesła podnosi się czwarty lord Ellington.

      Uśmiecha się ciepło, w jedyny znany sobie sposób, i wyciąga rękę.

      – Panie Hammond, nazywam się Simon Barrister. Miło mi pana poznać. Chciałbym porozmawiać z panem o przedsięwzięciu, które nam obu może przynieść spore zyski.

      Eric СКАЧАТЬ