Królewsko obdarowany. Emma Chase
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Królewsko obdarowany - Emma Chase страница 12

Название: Królewsko obdarowany

Автор: Emma Chase

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 978-83-8075-630-4

isbn:

СКАЧАТЬ zsuwa okulary przeciwsłoneczne na nosie i patrzy na mnie ponad ich oprawkami.

      – Kim ty, u diabła, jesteś?

      Spoglądam na niego, marszcząc brwi, po czym pokazuję mu środkowy palec.

      Śmieje się i poprawia okulary, by znalazły się na poprzednim miejscu. Chwilę później palant odchyla głowę do tyłu i śpiewa Keep on Loving You.

      Szukam miejsca, bym mógł przystanąć i wepchnąć go do bagażnika.

***

      Dziesięć minut później parkuję w uliczce za kawiarnią, po czym tylnymi drzwiami wchodzimy z Tommym do kuchni. Wita nas wrzask Ellie…

      – Noż chuj w dupę!

      Krztuszę się.

      – Coś ty powiedziała?

      Odwraca się, stojąc przy umywalce, wytrzeszcza oczy i się jąka:

      – Nie… To znaczy… Nie żebym… – Unoszę brwi. – Tak się tylko mówi!

      Tommy mamrocze pod nosem:

      – Amerykanki i ich przedziwne wyrażenia.

      Ellie unosi biały sandałek.

      – Złamałam obcas. I nie mam innych butów, które mogłabym włożyć do tej sukienki! Mam przerąbane.

      Wskazuję na but.

      – Pokaż. – Obracam go w dłoniach. – Mam w samochodzie trochę kleju. Naprawię.

      Patrzy na mnie z uwielbieniem.

      – Jesteś moim bohaterem, Logan. Mogłabym cię teraz wycałować.

      A sposób, w jaki to mówi – cicho i z przejęciem – sprawia, że wydaje mi się, że nie jest to tylko zwykłe gadanie.

      Nie jestem głupi, wiem, że Ellie się we mnie kocha. Widzę, jak na mnie spogląda, gdy jej się wydaje, że nie patrzę. Idealizuje mnie, przez co czuję się, jakbym stał na piętnastometrowym piedestale. Niekiedy też jej spojrzenie jest tak pełne pożądania, że odczuwam je jak cios w brzuch, ponieważ choć Ellie jest ponętna… jest również bardzo młoda i cholernie poza moimi możliwościami. A jeśli jesteśmy tu tylko na wakacje, nie ma po co jej zawstydzać i o tym rozmawiać. Zamierzam udawać, że nie wiem, o co chodzi.

      – Wyglądasz uroczo, Ellie – mówi Tommy.

      Naprawdę tak jest. W prostej jasnoróżowej sukience z odkrytymi ramionami, lśniącymi kolorowymi włosami, które podkręciła na końcach, wygląda jak… księżniczka. Potrzeba jej tylko korony.

      – Dzięki, Tommy.

      Przez wahadłowe drzwi do kuchni wchodzi Marty, trzyma dość dużą wiązkę srebrnych i niebieskich balonów, z wypisanymi przeróżnymi gratulacjami, i kołysze się mocno.

      – Masz wystarczająco dużo balonów? – pytam.

      Ellie chichocze.

      – Są od Olivii. Chyba jej przykro, że jej tu nie ma, ale nie powinna się tak czuć.

      Tommy spogląda na zegarek.

      – Musimy jechać. Nie możesz się spóźnić na zakończenie roku.

      – A ja muszę zdobyć dobre miejsce, by obserwować wygłaszanie mowy – dodaje Marty.

      Ellie nieustannie pracowała nad swoim przemówieniem przez trzy ostatnie dni. Wkłada białą togę, po czym używa przeszklonej szafki jako lusterka, by przypiąć biret. Cholera, ależ jest piękna.

      – Gdzie twój tata? – pyta Tommy.

      Wesoła iskra w wielkich niebieskich oczach dziewczyny… przygasa.

      – Śpi. Nie jedzie.

      Marty chrząka, posyła mi pełne niezadowolenia spojrzenie, ale milczy. Wszyscy wychodzimy do samochodu.

      Podchodzę do bagażnika, pospiesznie naprawiam but Ellie, po czym podaję go jej przez szybę w drzwiach.

      – Tommy cię zawiezie, a ja was dogonię. – Kawiarnia jest dziś zamknięta. – Ponownie tu wszystko posprawdzam, by się upewnić, że pozamykaliśmy.

      Ellie wkłada na nos okulary przeciwsłoneczne w kształcie serc.

      – Dobrze, ale się nie spóźnij. Jesteście jedyną sekcją dopingującą, jaką mam. Spodziewam się głośnego wiwatowania.

      Kiwam głową.

      – Końmi by mnie nie powstrzymano.

***

      – Niech pan wstanie.

      Eric Hammond leży na plecach, wciąż ubrany we wczorajszy szary podkoszulek i te same spodnie, a jego rzeczy śmierdzą jak podłoga w pubie. Nie rusza się, gdy ponownie go wołam, a nie mam ani czasu, ani cierpliwości, by obchodzić się z nim jak z jajkiem.

      – Hej! – Klepię go w twarz, powstrzymując się, by nie przywalić mu z pięści, ponieważ znokautowanie go do nieprzytomności w niczym by nie pomogło. – Hej! Idziemy. Pan wstaje.

      – Co? – Oddycha, prychając, i powoli skupia na mnie wzrok. – Co ty tu, do cholery, robisz?

      Podchodzę do jego szafy i przesuwam wieszaki, szukając garnituru.

      – Pańska córka ma dziś zakończenie roku. Upewniam się, że pan na nie dotrze.

      – Ellie? – pyta, zdezorientowany.

      – O, to jest pan świadomy, że ma pan córkę? Nie byłem do końca pewien.

      – To dziś? – docieka, pocierając twarz.

      Znajduję grafitowy garnitur, białą koszulę, która wciąż zapakowana jest w folię, a całość wygląda, jakby była w jego rozmiarze.

      – Tak, dziś. Wygłasza pożegnalną mowę, bo ukończyła liceum z najlepszym wynikiem.

      Drapie się po szpakowatym zaroście i zwiesza głowę.

      – Szlag. Szlag by to trafił. – Unosi ją, patrzy mi w oczy i pyta głosem chropowatym jak papier ścierny – Logan, tak?

      Przytakuję.

      – Musisz mieć mnie za prawdziwego gnoja.

      Zaciskam usta.

      – Moje poglądy nie mają znaczenia.

      – Nie rozumiesz. – Otwiera szufladę w stoliku nocnym i wyciąga z niej oprawioną fotografię. Patrząc na nią, mówi bardziej do niej niż do mnie.

      Spoglądam na Erica Hammonda i widzę mężczyznę, jakim niegdyś był. Silnego i prawego, a nawet szlachetnego. Nim przygniotło go życie, СКАЧАТЬ