Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności. Agnieszka Krawczyk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk страница 22

Название: Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności

Автор: Agnieszka Krawczyk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Любовно-фантастические романы

Серия:

isbn: 978-83-8075-172-9

isbn:

СКАЧАТЬ uprzedź go, że to delikatna sprawa. Jakoś pobieżnie wprowadź go w sprawę, ale nie mów mu zbyt wiele, dobrze?

      – Oczywiście, nie denerwuj się. Ciekawe, czy naszemu ojcu udało się coś ustalić w sprawie tej koleżanki twojej matki, Sylwii Wolańskiej, pamiętasz o niej?

      – Tak. Przeszukałam już Internet, ale nie znalazłam żadnej Wolańskiej. Może wyszła za mąż i już od dawna nie używa tego nazwiska?

      – Albo wręcz przeciwnie – rozwiodła się i wróciła do panieńskiego. Takiej ewentualności też nie można wykluczyć – zamyśliła się Daniela. – Zupełnie jakby twoja matka żyła w próżni, prawda? Uderzyło mnie to, że w jej dokumentach nie znalazłaś żadnych listów, kartek imieninowych od znajomych, nic, żadnej korespondencji.

      – Myślałam o tym. Może zniszczyła te listy? W jej komputerze nie było nawet skrzynki mailowej, co wydaje mi się po prostu dziwne.

      – Mogła korzystać z maila przez stronę, nie musiała mieć programu pocztowego. To mnie akurat nie szokuje. Być może nie potrzebowała stałego dostępu do wiadomości, tak jak my – odparła Daniela, wzruszając ramionami. – Powiem ci jednak coś innego – dodała po chwili. – Coś mnie w tej całej historii niepokoi, ale nie mogę dojść do tego, co.

      – Może czytasz za dużo kryminałów? – Agata odgarnęła włosy z czoła zmęczonym ruchem. – Boję się, że jesteśmy za słabymi detektywami, żeby rozwiązać zagadkę ojca Tosi.

      – I kto to mówi? Zaczynasz się załamywać? To do ciebie niepodobne, Agata – zdumiała się młodsza z sióstr. – Zawsze miałaś w sobie tyle determinacji i uporu, a teraz rezygnujesz?

      – Nie rezygnuję, tylko zaczęłam do siebie dopuszczać myśl, że nie uda mi się dojść do prawdy…

      – Czym jest prawda? – powiedziała w zadumie Daniela. – Moim zdaniem to tylko jedna z wersji rzeczywistości. Nie wierzę w jeden obiektywny wariant zdarzeń. Nawet jeżeli poznasz nazwisko ojca Tosi, być może nie dotrzesz do prawdy, bo nie wiadomo, czym ona jest. Tutaj jest prawda Ady, prawda tego człowieka i twoja prawda również. Obawiam się, że one nie są ze sobą zbieżne, wręcz przeciwnie.

      – Co ty mówisz, Daniela? Nigdy cię nie podejrzewałam o taki relatywizm. Nie ma jednej wersji zdarzeń? Oczywiście, że jest, tylko zbyt wiele osób pragnie zaciemnić obraz. Ktoś mi bardzo utrudnia ujrzenie tego we właściwym świetle.

      – Biorąc pod uwagę to, co się stało, brak jakichkolwiek dokumentów czy wyjaśnień, można przyjąć, że zrobiła to twoja matka – powiedziała Daniela, wstając od stołu. – Pójdę do domu, sprawdzę, czy Tosia wzięła kąpiel. Od pewnego czasu głównie siedzi na tarasie i czyta, a w przerwach między lekturami pomaga Julii.

      – Pracowite wakacje – zażartowała Agata, ale od razu sobie o czymś przypomniała. – Trzeba koniecznie zorganizować to ognisko dla koleżanek Tosi – powiedziała, bo zrobiło się jej głupio. Już dawno powinna była o tym pomyśleć. Przecież obiecała i nawet rozmawiała już o tym z Martyną. Te kółka zainteresowań organizowane w bibliotece i domu kultury były naprawdę doskonałym pomysłem dla cichej i zamkniętej w sobie Tosi, która uczyła się dopiero pracować w grupie. Nauczycielka urządzała ciekawe warsztaty, nawet Kinga, siostra Piotra, przyszła tam kiedyś uczyć chętnych szydełkowania.

      Martyna i Piotr.

      Myśli Agaty wciąż do tego wracały. Piotrek powiedział jej podczas pamiętnej wycieczki na Lisią Górę, że Martyna przyjechała tu z miasta, bo chciała spróbować wiejskiego życia, no a poza tym blisko były góry, a ona lubiła jeździć na nartach. To prawda, była w Zmysłowie chyba najbardziej interesującą i przyciągającą uwagę dziewczyną. Miała wiele energii, była pracowita, pełna entuzjazmu, no i bardzo ładna. Same zalety, ale Agata jakoś nie potrafiła jej polubić. Nie, żeby czuła jakiś fałsz, po prostu Martyna była dla niej zbyt idealna, jak kryształ, który nie ma żadnej skazy. Chciałaby widzieć w niej jakieś wady, ale nie mogła się ich doszukać. Już chyba szybciej byłabym w stanie polubić Magdę niż ją – uświadomiła sobie z przerażeniem i zaczęła się zastanawiać, czy wszystko z nią w porządku. Magda to była jedna chodząca wada. Charakteryzował ją całkowity brak zalet, i – co więcej – najwyraźniej nie zamierzała się zmienić.

      Dlaczego okropna Magda jest mi bliższa niż kryształowa Martyna? – głowiła się Agata.

      To nie chodziło tylko o Piotra, ale o fakt, że taki zbiór zalet czynił nauczycielkę w oczach Agaty bardzo podejrzaną. Gdy ktoś jest taki dobry, taki poukładany, to coś się musi za tym kryć. Jakaś nieszczerość lub dobrze skrywana trauma. Odwracamy uwagę od problemów, skupiając się na tym, by w oczach ludzi uchodzić za wspaniałą, godną naśladowania osobę – pomyślała mściwie i od razu się zawstydziła. Była niesprawiedliwa w swych ocenach, ciskała się w gniewie, obrażała na Martynę, nie lubiła jej i starała się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. A ta niechęć była irracjonalna. Chodziło przecież o to, że zabolała ją wiadomość o ich rychłym ślubie.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

iVBORw0KGgoAAAANSUhEUgAAAzcAAASXCAIAAABTCBbtAAAAAXNSR0IArs4c6QAAAARnQU1BAACxjwv8YQUAAAAJcEhZcwAAFxEAABcRAcom8z8AAPWUSURBVHhe7L3nk11Flq6PkQTzz0w3KpVKomfm8wxyJcHEjbhx5zbIwr3xi0amJAT3zoA8cwMjS8d0gyxG3uDkALmSBPLee4NsyaskaLp/zznv0SLZVSpZYKvqfT5k5M5cuXJl7q1ar/Y+Z5+H/maMMcYYY/KHVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVmjDHGGJNHrNKMMcYYY/KIVZoxxhhjTB6xSjPGGGOMySNWacYYY4wxecQqzRhjjDEmj1ilGWOMMcbkEas0Y4wxxpg8YpVm СКАЧАТЬ