Название: Zakochany szejk
Автор: Кейтлин Крюс
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-2864-0
isbn:
‒ Mam nadzieję, że przestaniesz zadawać mi pytania, na które, jak przypuszczam, znasz wszystkie odpowiedzi – powiedział triumfującym tonem, niemal delektując się jej udręką, obserwując, jak traci kontrolę nad własnym ciałem, które zachowywało się tak, jakby należało nie do niej, lecz do niego, tak jak kiedyś. – A teraz się rozbierz.
ROZDZIAŁ TRZECI
Musiała się przesłyszeć. Niemożliwe, by to powiedział.
‒ Osobiście mam ochotę zdjąć z siebie wszystko, ale boję się, że wtedy padniesz trupem. Marmur pod naszymi stopami jest bardzo twardy. Mogłabyś zrobić sobie krzywdę, mdlejąc z wrażenia.
‒ Nie zemdlałabym – rzuciła, wydymając lekceważąco wargi. ‒ Widziałam tłumy nagich mężczyzn przewijających się przez moje łóżko. Jeden więcej nie robi różnicy.
‒ Nieprawda – rzucił krótko, z pewnością siebie, przysuwając się bliżej. – Nie widziałaś.
Wszystko w niej chciało zaprotestować, sprzeciwić się jego słowom, ale zgasił te myśli nieustępliwym spojrzeniem ciemnych oczu. I jeszcze bardziej się zbliżył, był tuż obok. Gdyby teraz odetchnęła, dotknęłaby jego złocistej skóry. Miała przed sobą klatkę piersiową wojownika, idealnie wykształcone mięśnie, które delikatnym drżeniem błagały jej ręce o pieszczotę.
‒ Powiedziałem, żebyś zdjęła ubranie, azizty – powtórzył zniecierpliwiony. Poczuła jego oddech, intensywny zwłaszcza w momencie, gdy wypowiadał nieznane jej słowo. Bała się. Z drugiej strony, gdyby teraz zrobiła jeden krok do przodu, mogłaby posmakować jego ust. Nie wiedziała, w jaki sposób zdołała się powstrzymać, bo przecież pragnęła tego w takim samym stopniu, w jakim się obawiała.
‒ Nie jestem zbyt dobra w wypełnianiu poleceń – wydusiła ze ściśniętym gardłem.
‒ Jeszcze nie. Na razie nie – powiedział zdecydowanym głosem. – Ale już wkrótce będziesz uległa i posłuszna. Będę nalegał.
Czas się zatrzymał, utknął w małej przestrzeni między nimi, przeszłość mieszała się z teraźniejszością, sprawiając, że Amaya sama nie do końca wiedziała, co się z nią dzieje teraz, a co się zdarzyło w noc ich zaręczyn. Pamiętała wszystko, choć przez sześć miesięcy starała się zapomnieć.
We włosach wciąż czuła jego ręce, wplecione w warkocz. Przytrzymał jej wtedy głowę, sięgając ustami jej ust niczym wygłodniałe zwierzę, w prywatnej komnacie Pałacu Królewskiego Bakrian, dokąd udali się, by „przedyskutować” oficjalne przyrzeczenia, które wcześniej publicznie sobie złożyli. Znów go poczuła, pozwalając ciału stanąć w płomieniach pod warstwą rozpalonej skóry, gdy eksplodował żarem, który pozbawił ich świadomości.
Tak było sześć miesięcy temu. Tak zaczynało się dziać teraz, w łaźniach haremu, z którego ścian spoglądały na nich niewidoczne oczy siedemnastu odtrąconych nałożnic.
Amaya spodziewała się, że Kavian tak jak wtedy schyli się i ją pocałuje, że usłyszy zwierzęcy pomruk, na którego wspomnienie przeszywał ja dreszcz.
Tym razem niczego takiego nie zrobił. Przyklęknął przed nią, jakby na znak poddaństwa.
Mając króla u stóp, powinna się była poczuć jak potężna władczyni. Zamiast tego poczuła się krucha, wiotka i niepewna. On zaś wydał jej się bardziej potężny i przerażający. To nie miało sensu. Jej serce przestało już udawać, że bije. Było jak rakieta próbująca wyrwać się z piersi.
Dopiero wtedy zorientowała się, że Kavian nie ukląkł przed nią, tylko schylił się, by zdjąć jej buty i skarpetki. Zimny kamień posadzki pod bosymi stopami przywrócił jej przytomność umysłu.
Teraz to ona schyliła się, by go odepchnąć, tak przynajmniej zamierzała. Może uczyniła to tylko po to, by go dotknąć, by poczuć moc potężnych ramion? Czy w ogóle wiedziała, co robi? Co chce zrobić? Nie powstrzymała go. Nawet nie spróbowała go powstrzymać.
Dotarł dłońmi do paska jej spodni i zanim zdołała ponownie odetchnąć, dżinsy spłynęły z niej łagodnie, zatrzymując się w kostkach. A ona nadal nie próbowała go powstrzymać.
‒ Proszę – wyszeptała. – Nie mogę.
Powiedziała, co powiedziała, nie za bardzo była świadoma tego, co chciała powiedzieć. Kavian nie pieścił jej, on ją po prostu rozbierał, z zimnym wyrachowaniem. Przykucnął, objął jej biodra, uniósł i mocno przyciągnął do siebie. Nie, nie po to, by ją kołysać w ramionach, lecz by dzięki temu móc pozbyć się jej dżinsów. Gdy się zorientowała, że wsparła się o jego pierś, by zachować równowagę, on delikatnie chwycił ją za kark, sprawiając, że świat zawirował jej przed oczami.
‒ Czego nie możesz? – zapytał, oddychając ciężko. – Jesteś pewna?
W odpowiedzi wykonała ruch, jakby chciała wkleić się w jego ciało, jej piersi niemal prosiły o taką samą bliskość, którą wciąż pamiętała po sześciu miesiącach.
Kavian zaśmiał się i zupełnie nieoczekiwanie wypuścił ją z rąk. Gdyby nie potężny filar za jej plecami, zapewne upadłaby, rozbijając głowę o marmurową posadzkę.
‒ Resztę zdejmij z siebie sama. – Tym razem nieznoszący sprzeciwu głos Kaviana nie pozostawiał wątpliwości; było to zdecydowane królewskie polecenie, rozkaz, który należało niezwłocznie wykonać.
‒ Nie widzę powodu, dla którego miałabym to zrobić. Co ważniejsze, nie chcę już nic więcej z siebie zdejmować.
‒ Kolejne kłamstwo.
‒ To nie kłamstwo. To po prostu coś, czego nie chcesz usłyszeć – odrzekła mocnym głosem, opanowując drżenie łydek. – Póki co jeszcze nie zawładnąłeś moim umysłem. Nie możesz nakazać mi myśleć według twoich zasad czy upodobań.
Oczy mu zalśniły – szarością metalu. O wiele przystępniejsze i cieplejsze od jego spojrzenia były odlane z brązu pomniki, które widziała w całej Europie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, СКАЧАТЬ