Hiszpański książę. Майя Блейк
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hiszpański książę - Майя Блейк страница 4

Название: Hiszpański książę

Автор: Майя Блейк

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-2847-3

isbn:

СКАЧАТЬ trudnych negocjacji Mendez w końcu zgodził się podpisać traktat handlowy? W końcu musiał pozwolić sobie na moment odprężenia od ciągłej goryczy i wzajemnych oskarżeń?

      Wcisnął guzik interkomu.

      ‒ Zawieź nas na łódź – polecił kierowcy.

      Jasmine odwróciła się do niego.

      ‒ Nie pojedziemy do hotelu? – Jej głos drżał lekko.

      Uśmiechnął się z przymusem.

      ‒ Wolałbym wypić obiecanego drinka przed przyjazdem do hotelu.

      ‒ I naprawdę zabiera mnie pan na swoją łódź? – spytała z nutą zaciekawienia.

      Dlaczego właściwie postanowił zabrać ją na jacht, zamiast do królewskiego apartamentu w Four Seasons? Może miał nadzieję, że od razu poprosi o odwiezienie do hotelu?

      Od lat niewiele myśli poświęcał kobietom, a odkąd zaczął pracować nad traktatem handlowym z Valderrą, nie myślał o nich wcale. Ale wysiłek w końcu się opłacił.

      Wciągnięcie do negocjacji Mendeza z Valderry miało zaowocować tak bardzo potrzebnym ekonomicznym boomem w jego kraju. Dokument miał zostać podpisany następnego dnia. Negocjacje były trudne. Mendez wysuwał ekstrawaganckie żądania, jak na przykład ten dzisiejszy bankiet dla uhonorowania jego urodzin. Reyes początkowo wzdragał się przed uczestnictwem w ceremonii, później jednak zmienił zdanie, bo przypuszczalnie Mendez skorzystałby z każdego pretekstu, by nie podpisać traktatu.

      Jasmine siedziała obok niego w milczeniu. Wspomnienie dotyku jej skóry kiedy przytrzymał ją na balkonie, powróciło z nową siłą i Reyes też zacisnął dłonie na kolanach.

      Wystarczyło jedno spojrzenie na nią, by gmach narzuconego sobie celibatu zaczął się chwiać. Przez cały czas trwania bankietu nie był w stanie oderwać od niej wzroku, a przecież z zasady wystrzegał się takich przygód.

      Stali już przy nadbrzeżu, gdzie cumował jego oświetlony jacht. Celowo z dala od jachtu brata, żeby nie prowokować zainteresowania mediów.

      W przeciwieństwie do Mendeza, Reyes dbał o swoją prywatność, od rozgłosu wolał samotność i ciszę. Dlaczego więc zdecydował się zaprosić na pokład zupełnie obcą osobę?

      Spojrzał na Jasmine, która uśmiechnęła się nerwowo.

      ‒ Jeszcze możesz zmienić zdanie – powiedział bardziej szorstko, niż zamierzał.

      Może dlatego, że nie chciał się z nią rozstawać.

      ‒ Nie – odparła stanowczo. – Umowa jest umową. Tylko nie wiem, jak miałabym postawić ci drinka, skoro będziemy na twojej łodzi.

      Odetchnął z ulgą i kiwnął na ochroniarza, któremu podał walizeczkę z traktatem. Potem wyciągnął dłoń do gościa.

      ‒ Zastanowimy się nad tym na pokładzie.

      Podała mu rękę, więc pomógł jej wysiąść i przeszli kilka kroków, kiedy poczuł jej opór.

      ‒ Zaczekaj. Nie dam rady.

      Głęboko rozczarowany puścił jej dłoń. Najwyraźniej od jego ostatniego związku świat nie zmienił się za bardzo. Kobiety nadal uprawiały erotyczne gierki w nadziei, że upór doda im atrakcyjności w oczach płci przeciwnej.

      Kiwnął na kierowcę, który natychmiast stanął obok niego.

      ‒ Zostaniesz odwieziona do hotelu. Baw się dobrze w Rio. – Odwrócił się, nie chcąc pokazać, jak bardzo jest rozżalony.

      ‒ Źle mnie zrozumiałeś. Nie zmieniłam zdania w kwestii drinka.

      Odwrócił się gwałtownie.

      ‒ Więc?

      ‒ Jak już ci mówiłam, źle się czuję na łodziach, ale chciałam zrobić wyjątek… tylko ten jeden raz. Jednak nie dam rady wejść na pokład w tych butach.

      ‒ Nie rozumiem…

      ‒ Jest mi w nich strasznie niewygodnie. Pomożesz? – Wyciągnęła do niego rękę.

      Kiedy ją ujął, wyczuł na dłoni cienką bliznę. Chciał zapytać, skąd się wzięła, ale jego uwagę przykuły jej stopy. Były małe, ale ładnie ukształtowane, z różowymi paznokciami.

      Zrzuciła buty i razem ruszyli do trapu.

      Wprost namacalnie czuł, jak z pleców zsuwa mu się duży ciężar. Wziął od niej buty i weszli na pokład, a potem do dużego, otwartego salonu. Był ciekaw jej reakcji.

      Widywał już zazdrość wyraźną lub skrywaną za udawaną obojętnością. Jasmine zachowała się jak dziecko – nie kryła zachwytu na widok polerowanego drewna, złotych zdobień i błękitnych królewskich monogramów.

      ‒ Fantastyczne! – Obeszła salon i przysiadła na brzegu masywnej sofy.

      Poczuł dreszcz podniecenia. Kremowa skóra dziewczyny lekko muśnięta opalenizną lśniła w świetle lamp pokładu. Miał ochotę jej dotknąć, ale jeszcze się wstrzymywał.

      Będzie na to czas później. Bo bez wątpienia zamierzał zrobić coś, czego wcześniej unikał, czyli zaangażować się w jednonocną przygodę. To nie mogło być nic więcej, ale nie chciał niczego przyspieszać.

      Rankiem sfinalizuje podpisywanie traktatu, co zapewni Santo Sierra ekonomiczną pomyślność. Teraz jednak…

      ‒ Myślę, że czas na drinka, prawda?

      Jasmine z ulgą powitała zmianę nastroju. Przez chwilę miała wrażenie, że gospodarz rzuci się na nią i pożre na miejscu.

      ‒ Bardzo chętnie.

      Podszedł do lśniącego drewnianego barku, z wprawą odkorkował butelkę wina i nalał dwa kieliszki. Podał jej jeden i usiadł obok, wyciągając przed siebie długie nogi.

      ‒ Za co wypijemy?

      ‒ Mmm… może za postęp w podpisywaniu traktatu?

      Wspomnienie o traktacie pomogło jej trzymać się w ryzach i przypomniało, dlaczego tu jest.

      Uśmiechnął się z wyraźną dumą.

      ‒ Bardzo dziękuję.

      ‒ Udało się osiągnąć założone cele?

      Był bardziej rozmowny, niż wskazywałaby jego zwyczajowa powściągliwość.

      ‒ To była długa i trudna batalia, ale prawie dobiegła końca. Jutro o tej porze sfinalizujemy poważną umowę handlową pomiędzy naszymi królestwami, jakiej mój naród potrzebował od dłuższego czasu.

      ‒ W takim razie powinieneś teraz świętować sukces. Dlaczego wyszedłeś?

      ‒ СКАЧАТЬ