Lato w Brazylii. CATHERINE GEORGE
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lato w Brazylii - CATHERINE GEORGE страница 6

Название: Lato w Brazylii

Автор: CATHERINE GEORGE

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-238-9800-9

isbn:

СКАЧАТЬ jednak ze względu na presję czasu od razu przystąpiła do następnego etapu. Zaczęła od niewielkiego fragmentu na kaftanie postaci. Umieściła na nim kartonik z wyciętym okienkiem i zaczęła czyścić jego wnętrze wacikiem zwilżonym acetonem. Efekt był piorunujący. Dodatkowe warstwy farby miały nie więcej niż pięćdziesiąt lat, ponieważ rozpuściły się błyskawicznie, odsłaniając znacznie jaśniejszą farbę poniżej. Katherine oczyściła w podobny sposób kolejne fragmenty obrazu, po czym zrobiła zdjęcie i wysłała je mejlem do Jamesa z prośbą o opinię. Potem usiadła, by nieco odpocząć.

      James oddzwonił niemal natychmiast.

      – Widzę, że trafiłaś na coś interesującego. To z pewnością osiemnastowieczne pigmenty. Ale założę się, że gdzieś znajdziesz uszkodzenia. Spytaj de Sousę, czy chce, żebyś kontynuowała pracę – powiedział.

      – Już pytał, czy mogłabym zostać tu dłużej, o ile się zgodzisz.

      – Doprawdy? – James zawahał się. – A tak z ciekawości, w jakim jest wieku i czy istnieje jakaś pani de Sousa?

      – Jest po trzydziestce. Jeśli ma żonę, to jej tu nie ma. Muszę kończyć.

      Zauważyła cień na schodach. Odwróciła się i zobaczyła Roberta, który przyglądał jej się uważnie.

      – Przepraszam, nie chciałem podsłuchiwać, ale…

      – Słyszał pan, co powiedziałam? – Katherine zarumieniła się gwałtownie.

      Skinął głową.

      – Pani kochanek jest zazdrosny o to, że mieszka pani w moim domu?

      – Rozmawiałam z Jamesem Masseyem!

      Jego twarz rozluźniła się nieco.

      – Pytał o mnie?

      – Tak. Przepraszam za to wszystko.

      – Dlaczego? To naturalne, że czuje się za panią odpowiedzialny – powiedział.

      W tym momencie pojawił się Jorge z tacą.

      – Wypiję z panią herbatę – powiedział Roberto.

      – I skontroluje pan postępy? – Katherine uniosła brew.

      – Właśnie – odparł.

      – Rezultaty są jeszcze niewielkie. Ten etap wymaga wyjątkowej ostrożności.

      Roberto pochylił się, by obejrzeć niewielki oczyszczony fragment.

      – Sfotografowała pani tylko ten kawałek? – spytał zaskoczony i usiadł obok Katherine. – Farba jest tu jaśniejsza. Czy to ma jakieś znaczenie?

      – Zasadnicze. James zgadza się ze mną, że widać tu autentyczne, osiemnastowieczne pigmenty – wyjaśniła. – Woli pan, żebym od razu wysłała obraz do konserwatora czy ustaliła, jakich napraw wymaga?

      – Napraw? – spytał zaniepokojonym głosem.

      – Tak, pod farbą mogą być uszkodzenia, nawet dziury.

      – Boże! A jeśli tak, czy naprawa jest możliwa?

      – Oczywiście. Konserwatorka Jamesa potrafi zdziałać cuda.

      – A czy po usunięciu nowszej farby będzie można ustalić, kto jest autorem?

      – Mogę wydać co najwyżej opinię, a nie ekspertyzę. Czy mam kontynuować prace?

      – Tak, bardzo mnie ucieszy, jeśli nasz młodzieniec odzyska pierwotne barwy. – Roberto wstał z krzesła. – Pozostawiam panią jej detektywistycznej pracy. – Na schodach zatrzymał się i odwrócił. – Kiedy pan Massey zadzwoni ponownie, proszę mu powiedzieć, że jedyna pani de Sousa w moim życiu to moja matka. Dawno temu miałem żonę, ale, niestety, zbyt krótko.

      Katherine zatrzepotała rzęsami.

      – Tak mi przykro…

      – Nie, jest pani w błędzie – przerwał jej chłodno. – Mariana żyje. Odeszła ode mnie. Proszę też przekazać panu Masseyowi, że w moim domu nic pani nie grozi.

      Kiedy odszedł, Katherine długo nie mogła skupić się na pracy. Co gorsza, wkrótce zadzwonił Andrew.

      – Dlaczego nie dzwonisz? – spytał. – Martwiłem się.

      – Skoro się martwiłeś, mogłeś sam zadzwonić.

      – Biorąc pod uwagę okoliczności, to ty powinnaś była zadzwonić do mnie. Uciekłaś bez pożegnania, psując nam wyjazd na festiwal.

      – Na litość boską! James zachorował i musiałam go zastąpić. To była sytuacja podbramkowa! Festiwal może poczekać.

      – Rozumiem – żachnął się Andrew. – Najwyraźniej James jest dla ciebie znacznie ważniejszy niż ja.

      – Nie mam czasu na takie…

      – Nie, proszę, nie przerywaj – zawołał Andrew niespodziewanie pojednawczym tonem. – Przepraszam cię, kochanie…

      – Wybacz, ale nie mogę teraz rozmawiać. Pa!

      Katherine uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili, ale przynajmniej wróciła do typowego tempa pracy. Tuż przed zmierzchem pojawił się Jorge.

      – Senhor Roberto prosi, żeby pani skończyła na dziś – rzekł taktownie.

      – Dobrze, uprzątnę tylko moje rzeczy i przykryję obraz. Czy mógłbyś spytać pana Roberta, gdzie ma być przechowywany nocą?

      – Oczywiście. A potem przyjdę po pani rzeczy.

      – Walizka i statyw mogą tu zostać. Zabiorę tylko laptop i aparat fotograficzny.

      Katherine schowała narzędzia i odczynniki do walizki, założyła okulary i spojrzała na dzieło z rosnącym optymizmem. Jutro dowiem się, kto cię namalował, obiecała w myślach młodzieńcowi na obrazie. A może nawet kim jesteś.

      – Pracuje pani zbyt długo – rzekł Roberto wchodząc do bungalowu. Spojrzał na obraz i dosłownie zamarł.

      – Bez obaw. Wiem, że sprawia okropne wrażenie, ale obiecuję, że kiedy skończę, będzie wyglądał znacznie lepiej – powiedziała, starannie owijając obraz. – Gdzie będziemy zostawiać go na noc?

      – Pokażę pani – rzekł i ruszyli w stronę domu.

      – Co się panu spodobało w obrazie, kiedy zobaczył go pan po raz pierwszy? – spytała, kiedy weszli do holu.

      – Coś w twarzy młodzieńca. Choć oglądałem go tylko w internecie. Zawsze uwielbiałem odwiedzać galerie, ponieważ fascynują mnie portrety. Ale teraz odwiedzam je za pomocą komputera. – Zatrzymał się przed podwójnymi drzwiami na końcu korytarza. – Czy może je pani otworzyć?

СКАЧАТЬ