Название: Lato w Brazylii
Автор: CATHERINE GEORGE
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-238-9800-9
isbn:
James oddzwonił niemal natychmiast.
– Widzę, że trafiłaś na coś interesującego. To z pewnością osiemnastowieczne pigmenty. Ale założę się, że gdzieś znajdziesz uszkodzenia. Spytaj de Sousę, czy chce, żebyś kontynuowała pracę – powiedział.
– Już pytał, czy mogłabym zostać tu dłużej, o ile się zgodzisz.
– Doprawdy? – James zawahał się. – A tak z ciekawości, w jakim jest wieku i czy istnieje jakaś pani de Sousa?
– Jest po trzydziestce. Jeśli ma żonę, to jej tu nie ma. Muszę kończyć.
Zauważyła cień na schodach. Odwróciła się i zobaczyła Roberta, który przyglądał jej się uważnie.
– Przepraszam, nie chciałem podsłuchiwać, ale…
– Słyszał pan, co powiedziałam? – Katherine zarumieniła się gwałtownie.
Skinął głową.
– Pani kochanek jest zazdrosny o to, że mieszka pani w moim domu?
– Rozmawiałam z Jamesem Masseyem!
Jego twarz rozluźniła się nieco.
– Pytał o mnie?
– Tak. Przepraszam za to wszystko.
– Dlaczego? To naturalne, że czuje się za panią odpowiedzialny – powiedział.
W tym momencie pojawił się Jorge z tacą.
– Wypiję z panią herbatę – powiedział Roberto.
– I skontroluje pan postępy? – Katherine uniosła brew.
– Właśnie – odparł.
– Rezultaty są jeszcze niewielkie. Ten etap wymaga wyjątkowej ostrożności.
Roberto pochylił się, by obejrzeć niewielki oczyszczony fragment.
– Sfotografowała pani tylko ten kawałek? – spytał zaskoczony i usiadł obok Katherine. – Farba jest tu jaśniejsza. Czy to ma jakieś znaczenie?
– Zasadnicze. James zgadza się ze mną, że widać tu autentyczne, osiemnastowieczne pigmenty – wyjaśniła. – Woli pan, żebym od razu wysłała obraz do konserwatora czy ustaliła, jakich napraw wymaga?
– Napraw? – spytał zaniepokojonym głosem.
– Tak, pod farbą mogą być uszkodzenia, nawet dziury.
– Boże! A jeśli tak, czy naprawa jest możliwa?
– Oczywiście. Konserwatorka Jamesa potrafi zdziałać cuda.
– A czy po usunięciu nowszej farby będzie można ustalić, kto jest autorem?
– Mogę wydać co najwyżej opinię, a nie ekspertyzę. Czy mam kontynuować prace?
– Tak, bardzo mnie ucieszy, jeśli nasz młodzieniec odzyska pierwotne barwy. – Roberto wstał z krzesła. – Pozostawiam panią jej detektywistycznej pracy. – Na schodach zatrzymał się i odwrócił. – Kiedy pan Massey zadzwoni ponownie, proszę mu powiedzieć, że jedyna pani de Sousa w moim życiu to moja matka. Dawno temu miałem żonę, ale, niestety, zbyt krótko.
Katherine zatrzepotała rzęsami.
– Tak mi przykro…
– Nie, jest pani w błędzie – przerwał jej chłodno. – Mariana żyje. Odeszła ode mnie. Proszę też przekazać panu Masseyowi, że w moim domu nic pani nie grozi.
Kiedy odszedł, Katherine długo nie mogła skupić się na pracy. Co gorsza, wkrótce zadzwonił Andrew.
– Dlaczego nie dzwonisz? – spytał. – Martwiłem się.
– Skoro się martwiłeś, mogłeś sam zadzwonić.
– Biorąc pod uwagę okoliczności, to ty powinnaś była zadzwonić do mnie. Uciekłaś bez pożegnania, psując nam wyjazd na festiwal.
– Na litość boską! James zachorował i musiałam go zastąpić. To była sytuacja podbramkowa! Festiwal może poczekać.
– Rozumiem – żachnął się Andrew. – Najwyraźniej James jest dla ciebie znacznie ważniejszy niż ja.
– Nie mam czasu na takie…
– Nie, proszę, nie przerywaj – zawołał Andrew niespodziewanie pojednawczym tonem. – Przepraszam cię, kochanie…
– Wybacz, ale nie mogę teraz rozmawiać. Pa!
Katherine uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili, ale przynajmniej wróciła do typowego tempa pracy. Tuż przed zmierzchem pojawił się Jorge.
– Senhor Roberto prosi, żeby pani skończyła na dziś – rzekł taktownie.
– Dobrze, uprzątnę tylko moje rzeczy i przykryję obraz. Czy mógłbyś spytać pana Roberta, gdzie ma być przechowywany nocą?
– Oczywiście. A potem przyjdę po pani rzeczy.
– Walizka i statyw mogą tu zostać. Zabiorę tylko laptop i aparat fotograficzny.
Katherine schowała narzędzia i odczynniki do walizki, założyła okulary i spojrzała na dzieło z rosnącym optymizmem. Jutro dowiem się, kto cię namalował, obiecała w myślach młodzieńcowi na obrazie. A może nawet kim jesteś.
– Pracuje pani zbyt długo – rzekł Roberto wchodząc do bungalowu. Spojrzał na obraz i dosłownie zamarł.
– Bez obaw. Wiem, że sprawia okropne wrażenie, ale obiecuję, że kiedy skończę, będzie wyglądał znacznie lepiej – powiedziała, starannie owijając obraz. – Gdzie będziemy zostawiać go na noc?
– Pokażę pani – rzekł i ruszyli w stronę domu.
– Co się panu spodobało w obrazie, kiedy zobaczył go pan po raz pierwszy? – spytała, kiedy weszli do holu.
– Coś w twarzy młodzieńca. Choć oglądałem go tylko w internecie. Zawsze uwielbiałem odwiedzać galerie, ponieważ fascynują mnie portrety. Ale teraz odwiedzam je za pomocą komputera. – Zatrzymał się przed podwójnymi drzwiami na końcu korytarza. – Czy może je pani otworzyć?
СКАЧАТЬ