Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu. Andre Stern
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu - Andre Stern страница 6

Название: Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu

Автор: Andre Stern

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Учебная литература

Серия:

isbn: 978-83-65532-21-3

isbn:

СКАЧАТЬ chwili, w której wyruszyliśmy w drogę. Album przetrwał to wszystko jak za sprawą cudu, a wraz z nim zaledwie kilka drobiazgów z mojego dzieciństwa. Miałem dwie małe wyścigówki, niebieską i czerwoną; jedna przepadła wraz z którąś z naszych walizek; drugą bawiłem się jeszcze długo. W Niemczech miałem kilka zabawek: pudełko z klockami, nakręcaną kolejkę, ciężarówkę z bańkami na mleko, większy samochód, w którym jeździłem za domem po gładkiej nawierzchni, i jeszcze kilka drobiazgów.

      Dużo się bawiłem, wiele rzeczy sam robiłem z wszelkich możliwych materiałów.

      Z pudełka na gry towarzyskie moich rodziców wyjąłem figurki do gry w halmę i przemieniłem je w muzyków. Ważnym tworzywem we wszystkich moich dziełach była plastelina. Orkiestrę rozstawiałem, jakby się znajdowała w sali koncertowej, albo formowałem w szeregi gotowe do marszu – niczym prawdziwą orkiestrę wojskową; musiałem wtedy jeszcze tylko dodać ludziki niosące chorągwie i pochodnie. Instrumenty wykonywałem z cynfolii. Zbierałem też opakowania po czekoladkach i w zależności od wzoru używałem ich jako zastawy stołowej.

      Do wytwarzania kieliszków opracowałem specjalny system produkcji: metaliczny pasek owijałem na końcówce ołówka, wystającą poza ołówek część skręcałem, żeby powstała nóżka, której koniec rozchylałem niczym kielich kwiatu, tak że kieliszek mógł ustać. Talerze były proste do zrobienia, a co się tyczy sztućców – szczególnie widelców z kilkoma ząbkami – do ich wytwarzania również opracowałem szczególną technikę. Cały zestaw przechowywałem, posegregowany według wzoru, w dużym pudełku po zapałkach. Tak oto powstał mój sklep z porcelaną oferujący bogaty asortyment.

      Wracając do muzyków, chciałbym jeszcze powiedzieć, że gdy się nimi zajmowałem, miałem w zwyczaju śpiewać, zwłaszcza gdy próbowałem rozwiązać jakiś problem. Gdy się od nich oddalałem, śpiewałem odpowiednio ciszej. Ale ponieważ to ja wydawałem dźwięki, to przy większej odległości powinienem był śpiewać raczej głośniej, żeby muzycy – którzy rzekomo wykonywali tę muzykę – nie brzmieli za cicho.

      Pudełek po zapałkach, wykonywanych wtedy z cieniutkich płytek drewna, używałem w charakterze domków. Otwierałem wieczko i łączyłem wąskie, podłużne boki pudełka, przez co powstawał ukośny dach, a na pionowych ściankach malowałem okna.

      Z pudełka po zapałkach sporządziłem kiedyś też lokomotywę manewrową. Kabina maszynisty była zrobiona z szufladeczki pudełka przyklejonej prostopadle do innego pudełka.

      Ze wszystkich rzeczy uważanych przez dorosłych za śmieci dziecko potrafi stworzyć nowy przedmiot z duszą, który posiada tajemne właściwości, zgodne z dziecięcą percepcją i aktualnym zajęciem.

      Niedawno obserwowałem dziecko, które znalazło kawałek nici i się nią bawiło. Dorosły nie wiedziałby, co z czymś takim zrobić. Dziecko wzięło nitkę, chwyciło ją za oba końce i przytrzymywało tak, żeby zwisała zgięta. Potem podnosiło jedną rękę, ciągnąc w górę nitkę, a następnie ją opuszczało. I mówiło na zmianę:

      – Parter! – albo: – Pierwsze piętro!

      Nitka była grubym przewodem podwieszonym pod kabiną, której ruch dziecko podpatrzyło i naśladowało. Niczego więcej do zabawy nie było trzeba, ale nitka dostarczała przeżyć analogicznych do prawdziwej windy; podobnie jak wystarczy wieszak na ubrania, żeby wcielić się w motocyklistę.

      W późniejszym czasie pudełka po cukierkach były dla mnie niedostępne. Jako uciekinierzy nie mogliśmy sobie pozwolić na słodycze. Ale pamiętam, że jako dziesięciolatek znalazłem na brzegu drogi metalową kulkę. Schowałem ją do kieszeni i od czasu do czasu ściskałem mój skarb w dłoni. Kulka pochodziła z łożyska kulkowego. Turlałem ją wzdłuż szczelin nierównej podłogi, a ponieważ w pobliżu domu, w którym mieszkaliśmy jako podnajemcy, był plac budowy, zdołałem wybłagać od włoskiego murarza drewniany kątownik, w którego dopasowanym torze moja kulka mogła się gładko toczyć.

      Właściciel domu miał strugnicę z imadłem. Chciałem sobie zbudować też takie imadło. Znalazłem kawałek gładkiej gałęzi leszczyny, która miała odpowiednią długość, i zacząłem nożem kuchennym wycinać gwint. Zajęło mi to kilka dni. Rodzice zawsze patrzyli na moje przedsięwzięcia z miłością. Miałem więc drewnianą śrubę o długości ponad dziesięciu centymetrów, ale do wykonania imadła nie doszło, bo w międzyczasie odkryłem, w jaki sposób można regulować położenie leżaka i zapragnąłem skonstruować sobie coś takiego jak najszybciej.

      Dom, w którym mieszkaliśmy, znajdował się na poboczu dość stromej drogi. Podczas obfitych deszczy na jej brzegach powstawały wartkie potoki. To zainspirowało mnie do poważnej zabawy. Uznałem, że mała drewniana pałeczka będzie statkiem, i włożyłem ją do „rzeki”. Płynęła sobie szybciej lub wolniej w zależności od nachylenia, a w niektórych miejscach musiałem usuwać nagromadzone przeszkody. Matka nie martwiła się o mnie. Wracałem do domu mokry jak kura. Wszystkie moje ubrania musiała wieszać przy piecyku żeliwnym, między oparciami dwóch krzeseł, żeby wyschły.

      Moje dzieci również robiły różne rzeczy z wszelkich możliwych materiałów: wystarczyło, żeby do połówki orzecha przykleiły kawałek wełenki, a już powstawała mysz. Papier do pakowania książek o ładnym wzorku nadawał się jako materiał na ubrania, a z celofanu można było zrobić szkła okularowe, które mocowało się klejem do oprawki wyciętej z papieru. Każdego dnia moje dzieci produkowały rzeczy, ale nie po to, żeby się nimi bawić. Ich zabawa polegała właśnie na tworzeniu. Gdy André był starszy, robił karoserie samochodowe z kartonu i łączył je z mechanizmami firmy Lego. Eléonore i André szyli z materiału lalki i zwierzęta, napełniali je watą, ale nimi także się nie bawili. Jednak zawdzięczają im wiele emocji. Wykonując jakiś przedmiot, rzadko potrzebowali pomocy ze strony innych, ale nie mogli się obyć bez narzędzi i materiałów. A ponieważ nie brakowało im czasu, mogli bez przeszkód oddawać się swoim zajęciom.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAAAAAAAD/4QC6RXhpZgAATU0AKgAAAAgAAYdpAAQAAAABAAAAGgAAAAAAAZKGAAcAAACGAAAALAAAAABVTklDT0RFAABKAFAARQBHACAARQBuAGMAbwBkAGUAcgAgAEMAbwBwAHkAcgBpAGcAaAB0ACAAMQA5ADkAOAAsACAASgBhAG0AZQBzACAAUgAuACAAVwBlAGUAawBzACAAYQBuAGQAIABCAGkAbwBFAGwAZQBjAHQAcgBvAE0AZQBjAGgALv/+AEJKUEVHIEVuY29kZXIgQ29weXJpZ2h0IDE5OTgsIEphbWVzIFIuIFdlZWtzIGFuZCBCaW9FbGVjdHJvTWVjaC4A/9sAQwAEAgMDAwIEAwMDBAQEBAUJBgUFBQULCAgGCQ0LDQ0NCwwMDhAUEQ4PEw8MDBIYEhMVFhcXFw4RGRsZFhoUFhcW/9sAQwEEBAQFBQU СКАЧАТЬ