Название: Kocham Cię bez słów
Автор: Abbi Glines
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-8103-251-3
isbn:
Patrzyłam za nim, zastanawiając się, czy jest ktoś, kto wie, dlaczego West tak się zachowuje. Kto zna prawdę, kryjącą się pod maską okrucieństwa. Jego dziewczyna raczej nie, bo nie zerwałaby z nim w ten sposób. Emanowała od niego taka pewność siebie, że chyba nikt nie potrafił dostrzec, co go dręczy.
Choć wiedziałam, jaki potrafi być nieprzyjemny, i bardzo starałam się go znienawidzić, nie byłam w stanie zapomnieć jego rozmowy z matką. Powiedział, że ją kocha. Ten ból w jego głosie…
– Daj sobie spokój – odezwał się ostrzegawczym tonem stojący za moimi plecami Nash. – To kiepski pomysł, skarbie. West to mój najlepszy kumpel, ale jest niczym trucizna dla takich dziewczyn jak ty. Nie obchodzi go nikt poza samym sobą.
Nash niepotrzebnie się o mnie martwił. Nie miałam zamiaru więcej zbliżać się do Westa. Wystarczy, że już raz mu na to pozwoliłam, a teraz wyglądało, jakby wcale tego nie pamiętał. Na pewno nie rozpamiętywał przez cały weekend naszego pocałunku tak jak ja.
W każdym razie West zasługiwał na pomoc. Ktoś powinien się do niego zbliżyć, dotrzeć do jego prawdziwego ja. Nikt nie potrafił ocalić mojego ojca i przez to zostawiał za sobą jedynie zgliszcza i cierpienie. Było jasne, że West rozpaczliwie potrzebuje pomocnej dłoni. Ale to nie będzie moja dłoń. Ja musiałam walczyć z własnymi demonami.
ROZDZIAŁ 4
Kocham cię, mamo
– Gdzie Brady? – spytał Nash, siadając przy naszym stoliku w stołówce.
– Pojęcia nie mam. Pewnie ze swoją kuzyneczką – odparłem, nie dając po sobie poznać, że trzymałem ją w ramionach, a nasz pocałunek nieźle mną wstrząsnął. Rany, był naprawdę niesamowity. Tamtej nocy leżałem później w swoim łóżku i cały czas rozmyślałem, czy ona też tak uważa. Przypominałem sobie dotyk jej dłoni na mojej piersi i przywierającego do mnie ciała. W takiej chwili jak tamta byłem gotów o wszystkim zapomnieć. Nie rozmyślać o swoim życiu i tym, z czym musiałem się zmierzyć za każdym razem, gdy wracałem do domu.
Wtedy ona wydała z siebie cichy jęk, który wyrwał mnie z transu. Więc jednak potrafiła mówić. A ja ot tak przyparłem ją do drzewa i wykorzystałem, bo akurat miałem na to ochotę. Ale ze mnie potwór. Nie zasługiwała na takie traktowanie.
Musiałem się od niej jak najszybciej uwolnić, więc zostawiłem ją wtedy bez słowa i odszedłem. Nawet na nią nie spojrzałem. Wystarczyłby jeden rzut oka na jej nabrzmiałe od pocałunku wargi, żebym znów do nich sięgnął. Była taka piękna, cudownie było czuć bliskość jej ciała.
Już nie wspomnę o tym, że gdyby Brady się dowiedział, że całowałem jego kuzynkę, pewnie stłukłby mnie na kwaśne jabłko. I słusznie. Była dla mnie za dobra.
– Ona faktycznie nie gada. Mieliśmy razem drugą lekcję – oznajmił Asa Griffith. Występował w naszej drużynie na pozycji biegacza i grał z nami od podstawówki. – Pomyślcie tylko, taka superlaska i nie dziamga ci za uszami! Normalnie ideał.
Siedzący nieco dalej przy stole Nash aż podskoczył na swoim miejscu.
– Przymknij się, co? Ona jest kuzynką Brady’ego. – Słychać było po głosie, że jest wkurzony. Widziałem, jak na nią patrzył na korytarzu dziś rano. Błyskawicznie się w niej zabujał. I jeśli mam być ze sobą szczery, bardzo mi się to nie podobało.
– Mówię serio. Jest wystrzałowa i nie gada. Czy może być coś lepszego? – spytał Asa.
Wolałem tego nie komentować. Choć Raleigh potrafiła nieźle dać popalić, nikomu nie życzyłbym, żeby był niemową. Wiedziałem, że Asa tylko żartuje, ale to było wredne. Bredził zupełnie bez zastanowienia.
– Była w piątek na imprezie. Brady twierdzi, że coś z nią nie halo i nie chce, żebyśmy do niej startowali – dorzucił swoje trzy grosze Ryker, siadając naprzeciwko kuzyna. – Ona nie tylko nie gada, ale ponoć ma coś z głową.
Nash wpatrywał się przez dłuższą chwilę w Rykera z niedowierzającą miną.
– Nie wygląda na wariatkę.
Przyznałem mu w duchu rację. Z głową Maggie było wszystko w porządku – tego mogłem być pewny. Brady chyba specjalnie nagadał nam takich bredni. Dziewczyna była bystra i inteligentna, wystarczyło spojrzeć jej w oczy. Kiedy posłała mi wściekłe spojrzenie, dostrzegłem w nich gniew i rozczarowanie. Pokazałem się jej od jak najgorszej strony, ale tak miało być. Po tamtym pocałunku celowo chciałem ją od siebie odstraszyć. Nie byłem typem faceta, który zasługiwał na taką rewelacyjną dziewczynę.
Owszem, nasze króciutkie spotkanie na imprezie było dla mnie miłą odskocznią. Ale tylko przez chwilę, więc jak najszybciej od niej uciekłem. W tym momencie nie byłem w stanie skupić się na niczym poza swoją rodziną. Zeszłej nocy, słysząc, jak mama płacze po cichu w salonie, uświadomiłem sobie, że nie mam zadatków, żeby być miłym dla jakiejkolwiek dziewczyny. Nawet takiej jak ona.
Ryker przewrócił oczami.
– Niby skąd to wiesz? Przyjrzałeś się jej? Wygląda na superlaskę, ale jeśli ma coś z głową, bez sensu do niej startować.
– Do cholery, nie macie ciekawszych tematów? – wtrącił siedzący na końcu stołu Gunner.
Nie ciągnąłem dalej tej rozmowy, bo wiedziałem swoje. Ja ją poznałem. Miałem wrażenie, że widzi mnie na wylot i czyta w moich myślach. I wszystko rozumie. Poza tym zorientowałem się, że ma wobec mnie oczekiwania. To też było dla mnie trudne. Z jednej strony nie chciałem jej zawieść, a z drugiej starałem się ją od siebie odstraszyć. Tak, żeby nigdy więcej się do mnie nie zbliżyła.
– Zaraz mecz, który trzeba wygrać. Nie możemy kręcić się koło kuzyneczki naszego gwiazdora, bo cały zespół będzie miał przechlapane. Brady ma myśleć o grze, a nie stresować się waszymi napalonymi tyłkami – stwierdził Ryker.
I miał rację. Jeśli mamy zdobyć w tym roku mistrzostwo stanowe, trzeba dopilnować, żeby Brady skupił się tylko i wyłącznie na futbolu.
Bardzo chciałem zdobyć ten tytuł – dla swojego taty. Tak bardzo na to czekał. Zawsze powtarzał, że ostatni rok liceum będzie należał do nas. Musiałem to dla niego zrobić, nieważne, ile miałoby mnie to kosztować. Nie będzie mi łatwo zapomnieć o tamtym pocałunku, ale nie żałowałem swojego dzisiejszego chamskiego popisu wobec Maggie. Gadałem straszne bzdury i tak fatalnie ją potraktowałem, że moja mama spaliłaby się ze wstydu. Na szczęście, sądząc po wyrazie jej oczu, dotarło do niej, że nie jestem porządnym facetem. Kimś, kogo warto lepiej poznać i mu zaufać.
Kiedy wróciłem wieczorem do domu po treningu, zastałem nakryty stół, zupełnie jakbyśmy nadal byli normalną, szczęśliwą rodziną. Kiedy się urodziłem, rodzice przywieźli mnie ze szpitala właśnie do tego domu. Nie znałem innego. Ale poczucie bezpieczeństwa, jakie kiedyś mi dawał, przeminęło. Teraz musiałem codziennie stawiać czoła swojemu strachowi, w głębi duszy wciąż jeszcze licząc, że zdarzy się cud.
Mama СКАЧАТЬ