Название: Zerwa
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Крутой детектив
Серия: Komisarz Forst
isbn: 978-83-8075-483-6
isbn:
– Chyba sobie, kurwa…
– Te markety mają swoje nazwy. Przy niektórych jest „cassa” i przypuszczam, że to coś w rodzaju naszych carrefourów express. Na innych są nazwy wsi, miejscowości czy charakterystycznych miejsc.
– I co ma oznaczać zasrana sójka syberyjska?
– Że chodzi o koło podbiegunowe północne – wyjaśnił Forst, zerkając na notatki, które zrobił na odwrocie zdjęcia. – Tak oznaczone sklepy znajdują się tylko w trzech miejscowościach. Saariselkä, Ivalo i Inari. Ta pierwsza to znany kurort, w dodatku wszystkie znajdują się niedaleko siebie. To jeden region.
Aleks odsunął kufel.
– Jak duży?
– Niespecjalnie. Wszystkie leżą wzdłuż drogi E75. Inari jest na północ, stamtąd jedzie się pół godziny do Ivalo. A z niego dwadzieścia minut do Saariselkä.
Gerc milczał, ale zaczął sprawiać wrażenie, jakby nagle wytrzeźwiał. Kiedy kelner podawał Forstowi gazpacho, prokurator nawet nie zwrócił na to uwagi.
– A więc ją mamy – powiedział Gerc. – Znalazłeś ją.
Wiktor spojrzał na zdjęcie. Skinął głową, samemu nie mogąc w to uwierzyć.
TERAZ
Parking szpitalny, ul. Kamieniec, Zakopane
10
Ciche, nieco schizofreniczne melodie Portishead lub Moloko sprawiały, że Forst czuł się jeszcze bardziej zamroczony. Wiadomość, którą otrzymał przez telefon od Osicy, sama w sobie wystarczała, by miał trudności z zebraniem myśli – a morfina, którą ukradł ze szpitala, nie poprawiała sytuacji.
Początkowo przypuszczał, że Dominika nigdy nie nabierze się na ten prosty wybieg. Najwyraźniej jednak myślami była daleko, dzięki czemu uwierzyła, że naprawdę wrócił na badania. Wystarczyło, że założył nową ortezę i rzucił kilka uwag na temat swojego stanu zdrowia, przypisując je lekarzom.
W tej chwili nie miało to jednak żadnego znaczenia. Wszystko się zmieniło. Nie tylko jego życie, ale także życie wielu innych ludzi. Być może całego kraju.
Skutki tego, co się wydarzyło, trudno było objąć rozumem. Teraz, kiedy jechał z Wadryś-Hansen do Komendy Rejonowej w Zakopanem, dopiero zaczynał układać sobie wszystko w głowie.
Zanim wsiadł do samochodu, rzucił tylko, że muszą natychmiast jechać na Jagiellońską. Nie wiedział, jak przekazać Dominice to, co usłyszał od Osicy.
Od tamtej chwili minęła może minuta, nie więcej. Forst miał jednak wrażenie, że upłynęła cała wieczność. Zerknął na Wadryś-Hansen, a ta odpowiedziała mu pełnym niepokoju spojrzeniem.
Doskonale wiedziała, że do tej pory bodaj nigdy nie zdarzyło się, by nie wiedział, co powiedzieć.
– Powiesz mi w końcu, co się stało? – zapytała.
Wiktor z trudem przełknął ślinę. Na Boga, jak mogło do tego dojść? Jak mógł do tego dopuścić?
– Forst…
Wiedział, że powinien wszystko jej wyjaśnić, jeszcze zanim trafią na komendę. Powinna usłyszeć to od niego, nie przypadkiem na korytarzu. Nie z mediów. Spojrzał na wyświetlacz i upewnił się, że trip-hopowe dźwięki pochodzą z płyty, a nie z radia.
Wiktor głęboko nabrał tchu. Nie potrafił tego zrobić, nie potrafił przekazać jej tego, co powinien.
– On naprawdę wrócił – odezwał się w końcu.
Wadryś-Hansen ścisnęła mocniej kierownicę.
– Co się stało? – spytała jeszcze raz.
Bestia z Giewontu zrobiła to, co zapowiadała, chciał odpowiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Zignorowali ostrzeżenie na żółtej kartce, oto co się stało. Forstowi wydawało się, że kontroluje sytuację, ale okazało się, że jest wprost przeciwnie.
Nie odpowiadał na kolejne pytania, które zadawała Dominika. Postanowił, że tak będzie lepiej. Minęli dworzec, przy którym jak zwykle kotłowały się busy, a między nimi rozgorączkowani turyści. Forst powiódł po nich wzrokiem. Nikt nie wiedział, co się stało.
Jeszcze nie. Nie minie kwadrans, a wszyscy dowiedzą się, że Bestia z Giewontu powróciła. W najbardziej krwawy sposób, jaki Wiktor był sobie w stanie wyobrazić.
Nie, to przechodziło jego pojęcie. Wydawało mu się, że spodziewał się wszystkiego, ale nigdy przez myśl nie przeszło mu, że Bestia może posunąć się tak daleko. Uderzył pięścią w deskę rozdzielczą przed sobą, a Dominika nerwowo na niego spojrzała.
– Zaraz wszystkiego się dowiesz – powiedział.
Wadryś-Hansen wjechała na rondo Armii Krajowej. Od komendy dzieliło ich może pięćset metrów.
Kiedy parkowali przy budynku, widać było, że dzieje się coś niepokojącego. Policjanci pędzili do środka w rozpiętych mundurach, naprędce wezwani z domów. Wokół czuć było atmosferę napięcia.
Forst spojrzał na zegarek. Osica zadzwonił do niego natychmiast po tym, jak sam otrzymał pierwszą informację. Oznaczało to, że od ataku w górach minęło najwyżej dziesięć minut.
Zaraz wszystko pojawi się w internecie. Jakiś kanał na YouTubie, który teraz miał dwóch, trzech obserwatorów, pobije rekord popularności, kiedy właściciel załaduje nagranie z Tatr.
Forst gwałtownie otworzył drzwiczki auta i wyskoczył na zewnątrz. Jęknął z bólu, źle stawiając nogę, ale natychmiast ruszył w stronę głównego wejścia. Dominika pobiegła tuż za nim.
Po korytarzach biegali policjanci, przekrzykując się nawzajem. Ludzie potrącali się, nie zwracając na siebie uwagi, a kolejne rozkazy niknęły gdzieś w ogólnym tumulcie. Zdawało się, że nikt nie był w stanie nikogo usłyszeć – i nikt nawet nie próbował zaprowadzić porządku.
Wiktorowi przywodziło to na myśl sceny z jedenastego września, które kamerzyści uchwycili na ulicach Nowego Jorku. Jedyna różnica polegała na tym, że tutaj nie było przed czym uciekać.
W całym tym zamieszaniu sala konferencyjna wydawała się jakby wyrwana z rzeczywistości. Forst z Dominiką niemal przegapili wejście, pędząc do gabinetu Osicy – prokurator dostrzegła jednak Edmunda kątem oka. Zatrzymała się i pociągnęła Forsta za rękę.
Wewnątrz stali komendant, jedna z jego zastępczyń i dwóch innych policjantów. Wszyscy wpatrywali się w płaski telewizor, na którym widać było okolicę Giewontu. Reporter TVN24 prowadził przekaz na żywo.
Osica obrócił się do dwójki nowo przybyłych. Pobladł, wyglądał jak nie on. Między palcami dopalał mu się СКАЧАТЬ