Название: Behawiorysta
Автор: Remigiusz Mróz
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Триллеры
Серия: Mroczna strona
isbn: 978-83-8075-180-4
isbn:
– Zaraz się dowiemy.
– Zaraz to przyjadą tutaj AT i zabawa się skończy. Wyważą drzwi, wpadną do środka i nie będą o nic pytać.
– W takim razie co najmniej kilka osób zginie.
Drejer nie odpowiedziała, obracając się w stronę budynku. Czuła się odpowiedzialna za sytuację, choć formalnie ta nie leżała jeszcze w jej kompetencjach. Stanie się to dopiero wtedy, gdy właściwie będzie już po wszystkim. To ona będzie prowadzić śledztwo, starając się dojść do tego, kim jest ten człowiek, dlaczego zabił i… kto mu w tym pomagał. Wydawało się bowiem oczywiste, że nie działał sam.
Edling przez moment się zastanawiał, a potem uznał, że warto skorzystać z obecności funkcjonariusza. Ściągnął jego wzrok i wskazał na laptopa.
– Wiecie, w jaki sposób on to udostępnia? – zapytał.
Policjant skinął głową i nabrał tchu.
– Korzysta z łącza satelitarnego, od kilkunastu minut staramy się je zablokować – powiedział. – Serwery są gdzieś w Indonezji, trudno cokolwiek z tym zrobić. Technicy twierdzą, że prędzej czy później uda się zablokować domenę, ale sam content… – Mężczyzna urwał i pokręcił głową.
Gerard niewiele z tego rozumiał, choć tyle wystarczyło, by wiedzieć, że policja podjęła odpowiednie czynności stanowczo za późno.
– Można to przerwać czy nie? – zapytał.
– Obawiam się, że nie.
– W takim razie dojdzie do tragedii. Jedyny sposób, by jej uniknąć, to pozbawić go publiczności. Wraz z nią zniknie jego główny bodziec do działania, czyli potrzeba bycia widzianym.
Beata przekrzywiła głowę w prawo. Edling odebrał jasny sygnał o zaangażowaniu i gotowości do słuchania. Problem polegał na tym, że Gerard nie miał nic więcej do dodania. Informacji wciąż było zbyt mało, by wyciągnąć konstruktywne wnioski.
Cała trójka drgnęła, gdy porywacz znów obrócił się do kamery. Przyjął taką samą postawę jak ostatnio. Pilnuje się wyjątkowo rygorystycznie, uznał Gerard.
– Widzę, że mamy coraz więcej wejść – oznajmił. – Cieszy mnie to, bo oznacza, że możemy ruszyć dalej.
Edling starał się wyczytać cokolwiek z mimiki twarzy, wzroku czy ułożenia ciała, ale zamachowiec za bardzo się kontrolował. Miał świadomość, że nagranie wkrótce rozejdzie się lotem błyskawicy po całej globalnej sieci. Zobaczą go wszędzie.
– Na początek musicie wiedzieć, że nie interesują mnie zwykli gapie – powiedział. – Dość mam bierności.
Gerard miał wrażenie, że prawa ręka mężczyzny drgnęła, ale nawet jeśli tak się stało, był to ruch zbyt nieznaczny, by cokolwiek stwierdzić. Poczuł się jak biedak zbierający okruchy i starający się przygotować z nich obiad. Uświadomił sobie, że porywacz musiał od dawna ćwiczyć to wystąpienie, doprowadzając je do perfekcji.
– Na co dzień wszyscy obserwujemy społeczną znieczulicę, obcujemy z nią, uczestniczymy w niej, a w końcu sami stajemy się jej źródłem – kontynuował. – Mijamy potrzebujących, odwracamy wzrok od krzywd, gapimy się beznamiętnie na tragedie rozgrywające się na naszych oczach. Dosyć. Nie tego od was oczekuję.
W jego głosie nie było empatii. Słowa nie współgrały ze sposobem, w jaki je wypowiadał. I zapewne było to celowe – mężczyzna w masce nie miał zamiaru robić z siebie społecznika. Wygłaszał tylko chłodny osąd.
– Ja czekam na tych, którzy potrafią podjąć inicjatywę, potrafią działać – mówił dalej. – I wy nimi jesteście.
Na moment zrobił pauzę i Edling mógł usłyszeć, z jakim trudem stojący za nim policjant przełyka ślinę.
– Trwa „Koncert krwi” – dodał porywacz. – A ty nim dyrygujesz.
Nagle obraz się zmienił. Kadr zmniejszył się, jakby przycięto go z obu stron. Przesunął się na lewą stronę ekranu, podczas gdy prawa połówka podzieliła się w poziomie.
Na górze ukazało się zdjęcie małej dziewczynki o blond włosach. Na dole widniała przedszkolanka, chyba najstarsza z nich wszystkich.
– Oto twoje nuty – powiedział zamachowiec. – Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia. – Pozwolił sobie na uśmiech. – Dziewczynka to Lena, a starsza kobieta to Anna. Obie znajdują się w tej samej sytuacji, ale dla jednej z nich twoja decyzja okaże się brzemienna w skutki. To ty bowiem zadecydujesz, która ma przeżyć.
Gerard wymienił bezsilne spojrzenie z Beatą Drejer. Prokurator sprawiała wrażenie, jakby była gotowa sama chwycić za broń, byleby to szaleństwo się skończyło. W oddali słychać już było syreny. Sekcja Antyterrorystyczna znajdowała się niedaleko i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa z opolskimi funkcjonariuszami jechali także ci z Lublińca.
Zamachowiec tymczasem wywlókł dziewczynkę i kobietę na środek pokoju. Potem wymierzył pistolet pomiędzy nie i obrócił głowę w kierunku obiektywu.
– To łatwa decyzja? – zapytał. – Nie tak, jak mogłoby się wydawać.
Beata potarła nerwowo skroń, Edling spojrzał z nadzieją w kierunku ulicy.
– Lena jest chora, może nie dożyć nastoletniości – dodał zamachowiec. – Lekarze są z reguły optymistami, jeśli chodzi o dzieci, ale w tym przypadku nie mają złudzeń. Choroba zabierze ją prędzej czy później. – Porywacz wycelował w przedszkolankę. – Anna ma pięćdziesiąt sześć lat, nie pali, nie odżywia się najgorzej… przed nią trzydzieści, może czterdzieści lat życia. Ma pięcioro dzieci, troje odchowanych, dwoje nastoletnich. Jeszcze niedawno planowała z mężem wakacje w Suchym Borze pod Opolem. Na nic więcej ich nie stać, jest jedyną żywicielką rodziny.
Gerard odwrócił wzrok od ekranu. Nie miał zamiaru tego oglądać.
– Ty decydujesz, koncert czyjej krwi zagramy – powiedział mężczyzna. – Masz trzydzieści sekund.
W lewym górnym rogu pokazał się zegar odliczający czas. Rozległ się gong, a na ekranie pojawiło się niewielkie okienko z dwoma imionami. Edling poczuł, jak oblewa go fala gorąca.
– Co to ma być, do kurwy nędzy? – wypaliła Beata.
Nieczęsto zdarzało się, by Gerard nie wiedział, co odpowiedzieć. Teraz był to jeden z tych momentów.
– Co on robi?
Ktoś z tłumu krzyknął, że oddział interwencyjny jest już na Częstochowskiej. Dotrze na miejsce lada chwila, ale nie było najmniejszych szans, by antyterroryści zdążyli w porę.
Drejer gorączkowo się rozglądała, policjant stojący za nimi złapał się za głowę. Edling przenosił wzrok z dziewczynki na kobietę.
СКАЧАТЬ