Название: Feel Again
Автор: Mona Kasten
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Книги для детей: прочее
isbn: 978-83-7686-733-5
isbn:
– W życiu nie mógłbym się tak poruszać – mruknął Isaac i przekrzywił głowę. Podążyłam za jego spojrzeniem i zobaczyłam kolesia, który dość jednoznacznie kołysał biodrami.
– Mogłabym cię tego nauczyć.
Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
– Zdawało mi się, że wspominałaś, że nie tańczysz?
– Nie tańczę do takiej beznadziejnej muzyki. Ale umiem się ruszać. Jeśli chcesz, pokażę ci, ale w innych okolicznościach, w cztery oczy – odparłam z uśmiechem.
Oczywiście znowu się zarumienił. Już pięciokrotnie udało mi się do tego doprowadzić. Liczyłam, że zanim wieczór dobiegnie końca, dobiję do dychy.
– Mam wrażenie, że ci ludzie… – spojrzał w kierunku parkietu – …nie tańczą dlatego, że im to sprawia przyjemność, tylko dlatego, że… – Urwał i zacisnął usta w wąską linię.
– Że chcą kogoś wyrwać? – dokończyłam za niego. – Ależ to prawda. Przecież Hill House to nic innego jak targowisko próżności napalonych studentów. Jeżeli tutaj kogoś nie wyrwiesz, to jest już naprawdę źle.
Zakrztusił się piwem. I to tak bardzo, że ulało mu się nosem. Szybko podałam mu kilka serwetek.
Wyglądał tak zabawnie, że nie mogłam się nie roześmiać, co zwróciło uwagę kilku dziewcząt, które siedziały przy barze, a teraz otwarcie się nam przyglądały. Kiedy ostentacyjnie odwzajemniłam ich spojrzenie i uniosłam brew, jedna z nich pochyliła głowę i zaczęły coś szeptać. Po chwili zachichotały głośno.
Przewróciłam oczami i ponownie skoncentrowałam się na Isaacu. Zrezygnowany wpatrywał się w swoją butelkę.
– Co jest? – zapytałam.
– Nic. – Zbył mnie.
– Chodzi ci o te laski? Nie przejmuj się. Jestem do tego przyzwyczajona – zapewniłam szybko. Ostatnie, czego chciałam, to współczucie, a już na pewno nie od kogoś pokroju Isaaca.
Zdumiony wodził wzrokiem między nimi a mną. A potem na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.
– Im nie chodziło o ciebie, Sawyer.
– Słucham? – Zdziwiłam się.
Dopił piwo i odstawił butelkę na kontuar. Wbił wzrok w ciemne drewno.
– Chodzę z nimi na te same zajęcia. One… nie są zbyt miłe.
– Nie są zbyt miłe? Co to niby ma znaczyć? – dopytywałam. Nie podobał mi się wyraz jego twarzy, jakby się wstydził.
– To bez sensu – mruknął. – Nieważne.
– Isaacu Teodorze, powiedz mi natychmiast, co oznacza „nie są zbyt miłe” – powtórzyłam stanowczo.
– Dobrze, już dobrze. – Pojednawczo rozłożył ręce i kolejny raz zerknął ukradkiem na dziewczyny. – To nic takiego. Od początku tego semestru one… uwzięły się na mnie.
– Co to ma znaczyć?
Isaac znowu poczerwieniał, ale tym razem mnie to nie ucieszyło.
– Och, no wiesz, nabijają się z moich ciuchów… i innych rzeczy.
– Innych rzeczy? – powtórzyłam powoli.
Isaac zmieszany podrapał się w kark.
– Zaśmiewają się, że nadal… że ich zdaniem nadal jestem prawiczkiem.
– A jesteś?
Spojrzał mi głęboko w oczy i potrząsnął głową.
Aha.
– Więc im to powiedz.
– To nic nie da. Myślą, co chcą. W zeszłym tygodniu słyszałem, jak się zakładały, która…
– Która…?
Odchrząknął.
– Która pierwsza…
– Która pierwsza zaciągnie cię do łóżka? – dokończyłam zdenerwowana.
Potwierdził ruchem głowy.
– Skąd wiesz?
– Siedzą tuż za mną. Nie sposób nie słyszeć wszystkiego, co mówią.
Wkurzyłam się i chwilę trwało, zanim byłam w stanie mówić dalej.
– To najbardziej beznadziejna rzecz, jaką od dawna słyszałam. A słyszę wiele bzdur. Przecież nawet gdyby to była prawda, nikogo nie powinno to obchodzić. Co one sobie myślały, wymyślając takie brednie?
Isaac lekko rozchylił usta i patrzył na mnie z taką miną, jakby dopiero teraz widział mnie naprawdę.
– Powiedziałeś im, że uważasz, że są żałosne i obrzydliwe i że mają natychmiast przestać? – zapytałam.
Pokręcił przecząco głową.
– Mam w nosie, co sobie myślą.
– Ale moim zdaniem to nie jest w porządku – stwierdziłam i posłałam im swoje zabójcze spojrzenie. Niestety, nie zrobiłam na nich odpowiedniego wrażenia. Wręcz przeciwnie, roześmiały się jeszcze głośniej.
Wstałam od kontuaru i zrobiłam krok w ich kierunku, ale wtedy Isaac złapał mnie za łokieć i przyciągnął z powrotem. Był ode mnie sporo wyższy i musiałam odchylić głowę, żeby spojrzeć mu w twarz.
– To naprawdę nie ma znaczenia. I nic mnie to nie obchodzi. – Uśmiechnął się łagodnie i o dziwo, moja wściekłość odrobinę przygasła.
– Naprawdę uważam, że to paskudne.
Przechylił głowę na bok i przyglądał mi się badawczo.
– Dlaczego?
Spojrzałam w kierunku dziewcząt. Cały czas chichotały.
Do diabła z nimi.
Powoli odwróciłam się do Isaaca i położyłam mu ręce na piersi.
Czułam, jak wstrzymuje oddech.
– Dlatego że moim zdaniem jesteś naprawdę w porządku, Grancie, Isaacu Teodorze Grancie.
A potem wspięłam się na palce i go pocałowałam.
2
СКАЧАТЬ