Feel Again. Mona Kasten
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Feel Again - Mona Kasten страница 3

Название: Feel Again

Автор: Mona Kasten

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-7686-733-5

isbn:

СКАЧАТЬ godziny i trzy drinki później Isaac i ja nie byliśmy co prawda jeszcze mistrzami small talku, za to udało nam się odkryć jedną wspólną cechę: uwielbiamy obserwować ludzi, zwłaszcza kiedy oddawali się dziwacznym rytuałom godowym na parkiecie.

      – W życiu nie mógłbym się tak poruszać – mruknął Isaac i przekrzywił głowę. Podążyłam za jego spojrzeniem i zobaczyłam kolesia, który dość jednoznacznie kołysał biodrami.

      – Mogłabym cię tego nauczyć.

      Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.

      – Zdawało mi się, że wspominałaś, że nie tańczysz?

      – Nie tańczę do takiej beznadziejnej muzyki. Ale umiem się ruszać. Jeśli chcesz, pokażę ci, ale w innych okolicznościach, w cztery oczy – odparłam z uśmiechem.

      Oczywiście znowu się zarumienił. Już pięciokrotnie udało mi się do tego doprowadzić. Liczyłam, że zanim wieczór dobiegnie końca, dobiję do dychy.

      – Mam wrażenie, że ci ludzie… – spojrzał w kierunku parkietu – …nie tańczą dlatego, że im to sprawia przyjemność, tylko dlatego, że… – Urwał i zacisnął usta w wąską linię.

      – Że chcą kogoś wyrwać? – dokończyłam za niego. – Ależ to prawda. Przecież Hill House to nic innego jak targowisko próżności napalonych studentów. Jeżeli tutaj kogoś nie wyrwiesz, to jest już naprawdę źle.

      Zakrztusił się piwem. I to tak bardzo, że ulało mu się nosem. Szybko podałam mu kilka serwetek.

      Wyglądał tak zabawnie, że nie mogłam się nie roześmiać, co zwróciło uwagę kilku dziewcząt, które siedziały przy barze, a teraz otwarcie się nam przyglądały. Kiedy ostentacyjnie odwzajemniłam ich spojrzenie i uniosłam brew, jedna z nich pochyliła głowę i zaczęły coś szeptać. Po chwili zachichotały głośno.

      Przewróciłam oczami i ponownie skoncentrowałam się na Isaacu. Zrezygnowany wpatrywał się w swoją butelkę.

      – Co jest? – zapytałam.

      – Nic. – Zbył mnie.

      – Chodzi ci o te laski? Nie przejmuj się. Jestem do tego przyzwyczajona – zapewniłam szybko. Ostatnie, czego chciałam, to współczucie, a już na pewno nie od kogoś pokroju Isaaca.

      Zdumiony wodził wzrokiem między nimi a mną. A potem na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.

      – Im nie chodziło o ciebie, Sawyer.

      – Słucham? – Zdziwiłam się.

      Dopił piwo i odstawił butelkę na kontuar. Wbił wzrok w ciemne drewno.

      – Chodzę z nimi na te same zajęcia. One… nie są zbyt miłe.

      – Nie są zbyt miłe? Co to niby ma znaczyć? – dopytywałam. Nie podobał mi się wyraz jego twarzy, jakby się wstydził.

      – To bez sensu – mruknął. – Nieważne.

      – Isaacu Teodorze, powiedz mi natychmiast, co oznacza „nie są zbyt miłe” – powtórzyłam stanowczo.

      – Dobrze, już dobrze. – Pojednawczo rozłożył ręce i kolejny raz zerknął ukradkiem na dziewczyny. – To nic takiego. Od początku tego semestru one… uwzięły się na mnie.

      – Co to ma znaczyć?

      Isaac znowu poczerwieniał, ale tym razem mnie to nie ucieszyło.

      – Och, no wiesz, nabijają się z moich ciuchów… i innych rzeczy.

      – Innych rzeczy? – powtórzyłam powoli.

      Isaac zmieszany podrapał się w kark.

      – Zaśmiewają się, że nadal… że ich zdaniem nadal jestem prawiczkiem.

      – A jesteś?

      Spojrzał mi głęboko w oczy i potrząsnął głową.

      Aha.

      – Więc im to powiedz.

      – To nic nie da. Myślą, co chcą. W zeszłym tygodniu słyszałem, jak się zakładały, która…

      – Która…?

      Odchrząknął.

      – Która pierwsza…

      – Która pierwsza zaciągnie cię do łóżka? – dokończyłam zdenerwowana.

      Potwierdził ruchem głowy.

      – Skąd wiesz?

      – Siedzą tuż za mną. Nie sposób nie słyszeć wszystkiego, co mówią.

      Wkurzyłam się i chwilę trwało, zanim byłam w stanie mówić dalej.

      – To najbardziej beznadziejna rzecz, jaką od dawna słyszałam. A słyszę wiele bzdur. Przecież nawet gdyby to była prawda, nikogo nie powinno to obchodzić. Co one sobie myślały, wymyślając takie brednie?

      Isaac lekko rozchylił usta i patrzył na mnie z taką miną, jakby dopiero teraz widział mnie naprawdę.

      – Powiedziałeś im, że uważasz, że są żałosne i obrzydliwe i że mają natychmiast przestać? – zapytałam.

      Pokręcił przecząco głową.

      – Mam w nosie, co sobie myślą.

      – Ale moim zdaniem to nie jest w porządku – stwierdziłam i posłałam im swoje zabójcze spojrzenie. Niestety, nie zrobiłam na nich odpowiedniego wrażenia. Wręcz przeciwnie, roześmiały się jeszcze głośniej.

      Wstałam od kontuaru i zrobiłam krok w ich kierunku, ale wtedy Isaac złapał mnie za łokieć i przyciągnął z powrotem. Był ode mnie sporo wyższy i musiałam odchylić głowę, żeby spojrzeć mu w twarz.

      – To naprawdę nie ma znaczenia. I nic mnie to nie obchodzi. – Uśmiechnął się łagodnie i o dziwo, moja wściekłość odrobinę przygasła.

      – Naprawdę uważam, że to paskudne.

      Przechylił głowę na bok i przyglądał mi się badawczo.

      – Dlaczego?

      Spojrzałam w kierunku dziewcząt. Cały czas chichotały.

      Do diabła z nimi.

      Powoli odwróciłam się do Isaaca i położyłam mu ręce na piersi.

      Czułam, jak wstrzymuje oddech.

      – Dlatego że moim zdaniem jesteś naprawdę w porządku, Grancie, Isaacu Teodorze Grancie.

      A potem wspięłam się na palce i go pocałowałam.

      2

СКАЧАТЬ