Chłopak, który o mnie walczył. Kirsty Moseley
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Chłopak, który o mnie walczył - Kirsty Moseley страница 5

Название: Chłopak, który o mnie walczył

Автор: Kirsty Moseley

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-276-2954-8

isbn:

СКАЧАТЬ to szlag! Czwarta nad ranem. Kto wydzwania o tej porze? – zrzędził, pochylając się, by podnieść słuchawkę telefonu stacjonarnego, który nadal zadawał tortury naszym uszom. – Co jest? – warknął, włączając nocną lampkę. Światło uderzyło mnie w oczy. – Nie, przepraszam. Tak, jest tu. Coś się stało? O cholera… Momencik, już ją daję. – Dotknął mojego ramienia, lekko mną potrząsając. Niepotrzebnie; słysząc nagłą zmianę w jego głosie, natychmiast się rozbudziłam. Czułam, że ktokolwiek dzwonił, nie miał dobrych wieści. – Ellie, to twoja babcia. Mówi, że zdarzył się wypadek.

      Rozdział 3

      Zdarzył się wypadek.

      Wypadek… To słowo wciąż tłukło mi się w głowie, kiedy sięgałam po telefon. Wciągnęłam pospiesznie powietrze i poczułam bolesny ucisk w sercu. Z nerwów ścisnęło mnie w żołądku i momentalnie zaschło mi w ustach. Przyłożyłam słuchawkę do ucha, trzymając ją tak mocno, że pobielały mi kostki palców.

      Proszę, oby to nie było nic poważnego! – błagałam w myślach.

      Ale dobrze wiedziałam, że to na nic. Nie dzwoni się do ludzi o czwartej nad ranem tylko po to, by powiedzieć, że uderzyłeś się w palec u stopy albo złamałeś rękę. Stało się coś złego; po prostu to czułam.

      Popatrzyłam na Toby'ego, licząc na pokrzepienie, lecz jego mina tylko wszystko pogorszyła. Na widok jego pełnego współczucia spojrzenia i zaciśniętych ust serce zaczęło mi walić w piersi. Chciałam się odezwać, ale głos uwiązł mi w gardle. Toby położył mi dłoń na kolanie, delikatnie je ściskając. Odchrząknęłam dziwnie i spróbowałam jeszcze raz.

      – Halo? – wykrztusiłam niemal szeptem i usłyszałam łzawe pociągnięcie nosem.

      – Ellie, kochanie. – Choć głos był chrapliwy i rozemocjonowany, natychmiast go rozpoznałam. Należał do matki mojego ojca, babci Betty.

      – Babciu, co się stało? Wszystko w porządku? – Do oczu cisnęły mi się łzy.

      – Nie… och, Ellie, nie wiem, jak to powiedzieć.

      Przełknęłam ślinę, czując w gardle rosnącą gulę oraz ból w płucach od wstrzymywania oddechu. Szykowałam się na to, co miała do powiedzenia, moja wyobraźnia szalała. Zaczęłam panikować, zastanawiając się, co to za wypadek, kto jest ranny, jak bardzo jest źle.

      – Babciu, proszę. Co się dzieje?! – błagałam z desperacją w głosie.

      – Doszło do wypadku. Twoi rodzice…

      Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza.

      – Boże, nic im nie jest? – Wolną dłoń zacisnęłam w pięść i przyłożyłam do piersi, chcąc uspokoić walące serce. Czułam na sobie wzrok Toby'ego, który starał się rozgryźć, o co chodzi, i nadal trzymał mnie za kolano.

      – Twoja mama doznała poważnych obrażeń. Ma pękniętą czaszkę i krwotok wewnętrzny, i jeszcze jakiś krwiak. Zabrali ją na operację, żeby naprawić, co się da.

      Z moich ust wydarł się jęk. Ponownie przełknęłam ślinę, zamykając powieki.

      – Operację? – Słowo to z trudem przeszło mi przez gardło. – Ale wyjdzie z tego, prawda? – Zacisnęłam szczęki w oczekiwaniu na słowa otuchy, które uciszą szalejące we mnie emocje przybierające na sile w zatrważającym tempie. Ogarnęła mnie panika, a ręce zaczęły się trząść.

      – Dowiemy się dopiero, gdy skończą. Robią wszystko, co w ich mocy, ale na razie bardzo z nią źle. – Odpowiedź babci nie przyniosła mi pociechy, na którą liczyłam.

      – Ja… ja… – Mój mózg nie mógł za tym nadążyć. Serce ścisnęło mi się boleśnie. Mama była operowana; miała pękniętą czaszkę i walczyła o życie. Na tę myśl zadrżała mi warga. Oczy zapiekły od łez. Nie mogłam jej stracić. Po prostu nie mogłam. – Babciu, czy ona…? – Urwałam nagle, nie mogąc wydusić z siebie ostatniego słowa. Oznaczało koniec i nie mogłam tego znieść. Mój głos brzmiał tak obco; bełkotałam, ale jakimś cudem babcia wiedziała, o co chciałam zapytać.

      – Nie wiem, skarbie. Naprawdę nie wiem. – Te słowa były dla mnie jak cios w brzuch. Brutalna prawda, bez osładzania.

      Każda cząstka mojego ciała pragnęła być teraz w szpitalu i czekać, aż mama wybudzi się po operacji. Tata i siostra potrzebowali mnie; powinniśmy być tam razem i wspierać się nawzajem. Przez to, że nie było mnie przy nich, smutek wymieszał się z potwornym poczuciem winy.

      – Jak się trzymają tata i Kels? – spytałam zachrypłym głosem.

      – Kelsey ma się dobrze. Była wtedy ze mną. Rodzice podrzucili ją do mnie na weekend i gdy wracali do domu… – Zawiesiła głos i odchrząknęła, by pozbyć się chrypki, głośno pociągając nosem. – Jest teraz ze mną w szpitalu. Wyszłam tylko na chwilę, żeby do ciebie zadzwonić.

      Pokiwałam głową, czując ogromną ulgę, że Kelsey nie było wtedy w aucie.

      – Okej. A tata? Dlaczego sam do mnie nie zadzwonił?

      W odpowiedzi usłyszałam głuche milczenie. Niepokojąca cisza przedłużała się niemiłosiernie, a mnie coraz bardziej skręcało w żołądku.

      – Babciu?!

      – Och, Ellie. Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… Twój tata nie dał rady. – Jej głos załamał się, a moje serce pękło, roztrzaskując się na małe kawałeczki. – Nie żyje.

      Nie żyje.

      Gdy dowiedziałam się o mamie, sądziłam, że nic gorszego nie może mi się już przytrafić. Jak bardzo się myliłam.

      Nie żyje.

      Poczułam, jakby nóż szarpał moje wnętrzności. Panika ścisnęła mi płuca, z trudem łapałam powietrze. Mój ojciec, pierwszy mężczyzna, którego kochałam, podziwiałam i do którego porównywałam wszystkich facetów – nie żyje. Serce dudniło mi w uszach.

      Tata. Nie żyje.

      Z gardła wydarł mi się jęk. Cały świat rozmył mi się przed oczami w strugach łez spływających po policzkach. Uchyliłam usta, by coś powiedzieć. Tylko co? Mama walczyła o życie, a najcudowniejszy mężczyzna, który mnie wychował, dał mi wszystko, zachęcał do tego, bym była sobą, do którego biegłam po pomoc, moje oparcie we wszystkim… nie żyje. Żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, co czułam.

      Przypomniałam sobie uśmiech taty, zuchwały błysk w jego brązowych oczach i to, jak mrugał do mnie porozumiewawczo, gdy zmawialiśmy się przeciwko mamie. Przypomniałam sobie, jak mnie przytulał, jak obejmował wielkimi ramionami, sprawiając, że czułam się maleńka. Naraz wróciły wszystkie dobre wspomnienia: święta Bożego Narodzenia, urodziny, naleśniki, jego koszmarne żarty, jego słabość do białej czekolady, jego śmiech…

      To było dla mnie za trudne. Nie mogłam się z tym pogodzić.

      – Ellie? Słońce, co się stało? СКАЧАТЬ