Powiązania. Amy Blankenship
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Powiązania - Amy Blankenship страница 3

Название: Powiązania

Автор: Amy Blankenship

Издательство: Tektime S.r.l.s.

Жанр: Зарубежные любовные романы

Серия:

isbn: 9788873042525

isbn:

СКАЧАТЬ w siłowni, która zajmowała dużą część parteru.

      Musiała mieć oko na Roberta ponieważ był bardzo podobny do ojca – chciwy i wyrachowany. Była świadoma tego, że już przygotowuje się do obalenia jej testamentu po jej śmierci – chociaż nawet nie wiedział, co jest w nim zapisane.

      Robert nie wiedział, że nic mu to nie da – testament był bardzo konkretny i wszystko uściślał. Zakazała mu też zajmowania się dokumentami ośrodka po tym, jak złapała go na fałszowaniu ksiąg i przesyłaniu części zysków na własne konto. W ostatnich latach stał się dla niej rozczarowaniem.

      Jej młodsze dziecko, jedyna córka Carley, i trójka jej dzieci również mieszkali tutaj. Ale Carley była zupełnie niepodobna do Roberta.

      Jej rodzina była pełna rozpuszczonych bachorów, którzy uważali się za lepszych od innych tylko dlatego, że żyli z funduszy powierniczych, które dla nich założyła. Tiffany miała siedemnaście lat, Paris dwadzieścia dwa, a Jason dwadzieścia. Nie mogła jednak do końca winić dzieci za ich lenistwo kiedy ich matka była po prostu alkoholiczką. Cała czwórka wygoniła biednego męża Carley lata temu.

      Trzy lata temu zmarł jej mąż, John, a rok później straciła też Angel i Malcolma. John był apodyktycznym mężczyzną z ciężką ręką i prawdę mówiąc – wcale za nim nie tęskniła. Ale podczas, gdy reszta rodziny była zajęta swoim życiem, w podeszłym wieku Izabela czuła się samotna.

      Jedynymi osobami, które poświęcały jej uwagę byli Tristan i dwoje indiańskich chłopców, których on i jego siostra tak lubili – Hunter i Ray Rawlins.

      Nie obchodziło jej za bardzo co robiła jej rodzina… Tylko Angel i Tristan byli dla niej ważni. Nie liczyło się to, że jedno z rodzeństwa nie było z jej krwi – liczyło się serce. Kiedy Tristan został adoptowany, ostrzegła pozostałych członków rodziny, że jeśli ktokolwiek powie mu o adopcji, zostanie bez zastanowienia odcięty od pieniędzy i wyrzucony z Azylu. Jak dotąd groźba działała.

      Tristan i Angel nie mogli o tym wiedzieć, ale Azyl będzie kiedyś należał tylko do nich.

      Izabela spojrzała w górę i uśmiechnęła się wewnętrznie widząc Lily Hart stojącą sztywno w ogrodzie. Pozwoliła Lily pozostać w Azylu podczas gdy Malcolm przeprowadził się na drugi koniec kraju. Dzięki temu zatrzymała tu Tristana, a Angel miała powód, by częściej tu wracać.

      Według Izabeli Lily zasłużyła na to, by być nieszczęśliwa. Malcolm ją kochał, a ona cały czas była zimna i niedostępna… odpychała Malcolma i nie mówiła dlaczego. Wiedziała, że Lily została w Azylu tylko dlatego, że była na tyle głupia, by myśleć, ze kiedyś część ośrodka będzie należeć do niej.

      Malcolm zawsze był playboyem zanim poślubił Lily. Sypiał z połową Indianek zatrudnionych w ośrodku zanim przeszedł do wyższej ligi.

      Ustatkował się po ślubie - wiedziała więc że nie to było powodem ich rozwodu. Zawsze kochał dziewczyny, ale Izabela wiedziała, że najbardziej kochał Lily ze względu na jej piękno… Nadal była bardzo piękna. Zimna i piękna… Tak wyzbyta z emocji, że nigdy nie była prawdziwą matką dla swoich dzieci… Nawet, gdy były małe.

      Widząc grymas na twarzy Lily Izabela wiedziała, że Malcolm w końcu dotarł. Nakazała stanowczo pilotowi helikoptera, by nawet nie próbował wrócić po kogokolwiek przed końcem weekendu – inaczej zostanie zwolniony. Zapłaciła też Rayowi, by unieruchomił każdy pojazd w ośrodku – w jakikolwiek sposób. Nikt nie będzie w stanie stąd wyjechać.

      Chociaż raz… cała rodzina będzie znów powiązana… czy im się to podoba, czy nie.

      *****

      Ray Rawlins usłyszał dźwięk helikoptera w oddali kiedy zamykał maskę ostatniego samochodu w garażu. Rozejrzał się wokół i spojrzał na te wszystkie drogie pojazdy – teraz zupełnie bezużyteczne – z pewną dozą satysfakcji. Izabela Hart potrafiła być równie bezwzględna, jak jej zmarły mąż - kiedy chciała.

      Wyszedł z ceglanego budynku i odgarnął długie włosy z oczu obserwując jak helikopter powoli opuszcza się na lądowisko. Jego myśli przeszły na Huntera – zastanawiał się, jak brat będzie się trzymał wiedząc, że Angel przywiozła do Azylu swojego kalifornijskiego chłopaka na tydzień.

      Ashton Fox nie miał zielonego pojęcia o pajęczej sieci, w którą zaraz miał wejść.

      Według Raya, większość ludzi urodzonych na szczycie tej góry zasłużyła na to, by z niej spaść. Angel i Tristan byli wyjątkami. Kiedy dorastali, on i Hunter wzięli ich pod swoje skrzydła i chronili jak tylko mogli przed niegodziwością rodziny, w której się urodzili… Nawet ich słodka babcia potrafiła być zdradziecka kiedy chciała postawić na swoim.

      Oparł się o ścianę, rozmyślając o ich dzieciństwie. On i Hunter byli tyko trochę starsi od rodzeństwa, ale cała czwórka zawsze była nierozłączna. Prawie każdego dnia wychodzili razem do lasów na górze, gdzie on i Hunter uczyli ich indiańskiej sztuki przetrwania… Chociaż Tristan i Angel myśleli, że to tylko gra i zabawa.

      Jego wizja przeszłości odpłynęła, gdy Angel ze swoim chłopakiem odbiegła od helikoptera. Potrząsnął głową, gdy wiatr od helikoptera rozwiał mu włosy – jakby stał w środku niewidocznej burzy.

      Spojrzał do góry na potężną posiadłość zwaną Azylem. Wiedział, że ludzie w niej mieszkający, uważający się za jej rodzinę, mieli zamiar rozpocząć nową grę… grę zbyt niebezpieczną, by mała dziewczynka grała w nią sama.

      Ray wyciągnął piersiówkę, którą dał mu Hunter, i pociągnął mały łyk próbując oczyścić swój umysł. Będzie musiał dobrze się skoncentrować jeżeli ma ochronić Angel.

      *****

      Tristan zaczekał, aż wszyscy wysiądą z helikoptera. Nachylił się do pilota, by ten zwrócił na niego uwagę. „Pamiętasz, co powiedziała Izabela Hart” – już się nie uśmiechał, a jego zielone oczy zwęziły się ostrzegawczo. „Jedź, zrób sobie wakacje i nie martw się o nas. Nie będziemy cię potrzebować w tym tygodniu. Zrozumiano?”

      Angel СКАЧАТЬ