Название: W Letnim Słońcu
Автор: Emmanuel Bodin
Издательство: Tektime S.r.l.s.
Жанр: Современные любовные романы
isbn: 9788873049173
isbn:
Kolejny ranek – nic nowego, ta sama nudna praca. Ale wieczorem z jego twarzy wyczytać można było radość i oczekiwanie. Z kurtką Swietłany zamotaną na ramionach Franck wyczekiwał na peronie. Pociąg właśnie wjechał, tłum oczekujących zaczął się kłębić, każdy usiłował zlokalizować odpowiednią osobę. Franck musiał się przemieścić kilkukrotnie, aby Swietłana mogła go znaleźć. Gdyby pozostał w tym samym zakątku, zasłonięty przez tabun ludzi, nie sposób byłoby go wytropić. Kiedy pojawiła się wreszcie, na jej twarzy widniał szeroki uśmiech, a wyrazu jej oczu mógłby pozazdrościć niejeden mężczyzna. Swietłana rzuciła się w ramiona Francka, spragniona smaku jego ust. Nie kryła radości na jego widok. Ich pocałunek trwał całą wieczność, jakby ta krótka nieobecność wystawiła na próbę ich cierpliwość i wzajemne przywiązanie. Próbę zakończoną powodzeniem. Tego dnia Franck stwierdził, że zupełnie stracili dla siebie głowę; tego dnia, był przekonany, że ich miłość przetrwa znacznie dłużej niż do niepokojącej daty, która majaczyła na horyzoncie; tego dnia nie wiedział, jak bardzo się myli. Uczucie, któremu coraz bardziej ulegał, nie było bezpodstawne: spojrzenie lazurowych oczu Swietłany, bijący z nich blask był bardzo wymowny, podobnie jak promienny uśmiech, delikatne ruchy rąk, które pieściły owal jego twarzy, słodki pocałunek – bez trudu można było z nich wyczytać to, czego dziewczyna nie wyraziła jeszcze słowami. Nie mylił się w interpretacji tego, co widział, ale zapomniał o jednej podstawowej rzeczy: w swojej naiwności założył, że z czasem ich miłość będzie coraz silniejsza. Nie miał żadnych podstaw, aby podejrzewać, że to co ich łączy, za kilka tygodni zostanie tylko wspomnieniem. W tej boskiej chwili nic nie zapowiadało nadciągającej katastrofy…
Kiedy człowiek jest szczęśliwy, zakłada w swej naiwności, że tak już pozostanie. To błąd – nic nie trwa wiecznie: miłość, przyjaźń, praca, a nawet pieniądze – niczego nie można brać za pewnik. Wszystko co dobre szybko się kończy, w życiu piękne są tylko chwile, w każdym sukcesie od początku kryje się ziarno porażki. Po jakimś czasie możemy mieć pewność, że wkrótce nadejdzie coś wręcz przeciwnego – jak na rollercoasterze: raz jesteś na górze, żeby zaraz z krzykiem spaść na sam dół. Zawsze też myślisz, że to co dobre, trwało zbyt krótko. Niestety nie jest też tak, aby po trudnym okresie cierpienia zaraz nadchodziła radość i zaspokojenie. Na ogół trzeba na to długo czekać i bardzo się starać, dążyć do realizacji marzeń, które dają siłę, do osiągnięcia wytyczonych celów.
Kiedy doszli już do siebie i ruszyli z peronu w kierunku hali głównej dworca, nie bardzo wiedzieli, dokąd zmierzają – szczęśliwi, że znowu są razem. Franck zaproponował, aby zjedli u niego kolację, a Swietłana z radością przyjęła zaproszenie. Wyjazd najwyraźniej dobrze jej zrobił. Po drodze opowiedziała mu o tym, co zwiedziła: Pałac Królewski, Wielki Plac, Parlament Europejski – czyli wszystkie najbardziej uczęszczane przez turystów miejsca, co spowodowało, że poczuła się całkowicie oderwana od swojego miasta rodzinnego. Była zachwycona, wprost promieniała radością. W głębi duszy zaczynała być zakochana, a jej życie zaczynało nabierać smaku.
Swietłana nie była za bardzo głodna, nie zdecydowali się więc na obfity posiłek. Franck otworzył butelkę białego wina, a do tego podał wędzonego łososia w plastrach. Swietłana nie jadła zbyt wiele wieczorami. Na ogół zaspakajała głód zjadając kilka owoców. Była przekonana, że zapewnia to równowagę organizmu. Często porównywała się ze swoją matką o bardziej smukłej sylwetce. Swietłana uważała się za nie dość szczupłą, chociaż nie miała na tym punkcie kompleksów.
Usiedli obok siebie na łóżku, przed którym znajdował się niski stolik. Swietłana próbowała nauczyć Francka kilku słów po rosyjsku. Niezdarnie powtarzał za nią, ale po chwili ich obce brzmienie ulatywało mu z pamięci. W przeciwieństwie do Swietłany, Franck nie miał zdolności językowych. Jedyny język, jaki udało mu się opanować, to francuski. Kazała mu powiedzieć po rosyjsku: ja lublu tiebia, czyli kocham cię. Z trudem przychodziło mu powtarzanie słów, a Swietłana zanosiła się śmiechem. Bawił ją jego akcent i nie mogła powściągnąć rozbawienia. Franck poczuł nagle gwałtowny przypływ pożądania i zachłannie zaczął ją całować. Swietłana dała się ponieść uniesieniu i w uścisku opadli na materac.
Namiętnie całując Swietłanę, Franck przesunął dłonie nieco niżej, ale Swietłana odepchnęła go i zapytała, czego od niej tak naprawdę oczekuje. Chociaż sytuacja wydawała się oczywista, chciała wiedzieć, dlaczego zaprosił ją do siebie. Franck wyznał szczerze, że już w parku urzekła go jej spontaniczność i naturalność. Po prostu podobała mu się. Swietłana uśmiechnęła się na te słowa.
– No dobrze – zawyrokowała. Ta krótka wypowiedź oznaczała zgodę na dalszy ciąg tego, czym i tak już się zajmowali. Kiedy zaczął ją znowu całować, zapytała, czy we Francji relacje zawsze tak szybko się rozwijają. Franck tylko się na to uśmiechnął i wyciągnął rękę w kierunku jej piersi.
Swietłana wyczuwała szczerość zamiarów Francka, dlatego zgodziła się posunąć tak daleko tego dnia. Nigdy nie spieszyła się z seksem, ale tym razem czuła, że zaszła w niej jakaś zmiana. Stwierdziła, że zachowuje się jak niecierpliwy podlotek, z libido rozpalonym do granic możliwości. Dotychczas, gdy umawiała się z kimś, kolejne spotkania powoli prowadziły do bliższej zażyłości. Francuzi wydawali się bardziej pewni siebie i skoncentrowani na doznaniach zmysłowych. Swietłana zdała sobie sprawę, że najwyraźniej międzynarodowa reputacja francuskiego kochanka nie była przesadą, lecz zaczynała się tym delektować.
Kiedy ich nagie ciała zetknęły się gwałtownie, Swietłana powiedziała, że nie chciałaby zajść w ciążę i że Franck ma założyć prezerwatywę. Ten uśmiechnął się pod nosem, bo miłość bez zabezpieczenia nie przeszła mu nawet przez myśl. Docenił jednak jej rozwagę, wyjmując z szafki dwa różne opakowania do wyboru. Najwyraźniej dobrze był przygotowany na tę okazję. Swietłana odrzuciła markę, której nie znała, co rozbawiło Francka. Obydwie miały podobną jakość, a Franck nawet wolałby tę drugą, bo była cieńsza, co gwarantowało lepsze doznania. Nieważne – chodziło mu głównie o to, żeby partnerka czuła się pewnie. Założył gumkę odpakowaną przez Swietłanę, która wyciągnęła się na łóżku, gotowa, by w nią wszedł. Zanim przeszli do konkretów, Franck zatopił twarz między uda Swietłany – rzadkością jest, aby kobieta pozostała obojętna na cunnilingus. Swietłana wydała mu się gotowa, aby ją posiąść, co dało mu podstawy do podejrzeń, że jej dotychczasowe doświadczenia nie były nadzwyczajne.
Swietłana zamknęła oczy, a jej ciałem wstrząsały dreszcze rozkoszy. Ich igraszki były niespieszne, ale dziewczyna pragnęła silniejszych doznań. Seksualność kobiet jest tak różna, że mężczyzna nie jest w stanie niczego przewidzieć do chwili, gdy nastąpi pierwsze zbliżenie. Swietłana była zwolenniczką mocnych wrażeń – dała mu do zrozumienia, że odpowiadają jej energiczne ruchy. Francka nie trzeba było długo prosić – nacierał na nią jak rozjuszony buhaj. Łóżko trzeszczało i podskakiwało rytmicznie, a pokój zalała fala ukropu. Było gorąco jak w saunie – aż zaparowały okna. Swietłana jęczała przepełniona rozkoszą, ale nagle krzyknęła z bólu. Franck ugodził ją w udo – okazał się zbyt żywiołowy. Swietłana poprosiła, aby nieco powściągnął swe żądze. Franck chętnie przystał na to – nie mógłby bez końca utrzymywać nieokiełznanego rytmu. Gra zmysłów łagodnie toczyła się dalej.
Każde z nich wzięło szybki prysznic, a potem położyli się na łóżku, które przed chwilą było świadkiem ich burzliwych uniesień miłosnych. Swietłana wtuliła się w ramiona partnera, składając głowę na jego piersi – można by powiedzieć, że jego ciało zmieniło СКАЧАТЬ