Satyry. Ignacy Krasicki
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Satyry - Ignacy Krasicki страница 7

Название: Satyry

Автор: Ignacy Krasicki

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ

      Pan kontent. Skoro w rannej porze słońce błyśnie,

      Już się przez przedpokoje ledwo kto przeciśnie;

      Ten ustawia pagody[132] chińskie na kominie[133],

      Ten perskie gerydony[134], ów japońskie skrzynie,

      Pełno muszlów zamorskich, afrykańskich ptaków,

      Wrzeszczą w klatkach papugi, krzyk szczygłów, świst szpaków,

      Bije zegar kuranty[135], a misterne flety

      Co kwadrans, co godzina dudlą menuety.

      Wchodzi pan, pasie oczy nowymi widoki,

      Zewsząd gładkie podchlebstwa i ukłon głęboki;

      Znają się na wielkości i pan na niej zna się,

      A chociaż do mówienia z gminem uniża się,

      Zna, czym jest. Wszyscy »wiwat« skoro tylko kichnie.

      Na kogo okiem rzuci, każdy się uśmiechnie,

      Kontent z pańskich faworów. Wtem nowe kredense[136],

      Dwa mniemane Wandyki[137] i cztery Rubense[138]

      Niosą w pakach hajduki[139]; wyjmują, gmin cały

      Złoto ważne uwielbia, czci oryginały.

      A pan wszystkich naucza, jak Rubens w marmurze

      Jeszcze lepiej rznął twarze, a w architekturze,

      Co to wszystkich patrzących dziwi i przenika,

      Nie było celniejszego mistrza nad Wandyka[140].

      »To to pan! — krzyczy zgraja — to wiadomość rzeczy!«

      Wtem, gdy wszyscy w aplauzach, a żaden nie przeczy

      Wpośród ciżby wielbiącej, rejestrzyk[141] podaje

      Snycerz, malarz, tapicer, których cudze kraje

      Na to do nas zesłały, aby według stanu

      Dogadzali wytwornie wspaniałemu panu.

      Nie czytał pan regestrów. Kto regestra czyta?

      Podpisał; niech zna Niemiec, jak Polska obfita.

      Tak ów, co po jałmużnę niegdyś do Włoch spieszył,

      Złoto rzucał, nic nie wziął, a dumą rozśmieszył[142].

      Lecą dnie w towarzystwie dobranych współbraci,

      A że wojaż[143] nowymi talenty zbogaci,

      Jedzie do cudzych krajów. Z projektu kontenci,

      Wysłani na kontrakty[144] już plenipotenci,

      Ten przedaje wpół darmo, a wdzięczen ochocie,

      Dał ułomek kradzieży kupiec w dożywocie[145],

      Ten zastawia za bezcen, ów fałszuje akty:

      Tak to robią szczęśliwych zyskowne kontrakty!

      Wraca się przecież cząstka do tego, co zdarli,

      Wdzięczen, że go w potrzebie nieuchronnej wsparli;

      Wyjeżdża, niesie haracz niszczącej nas modzie,

      A weksel lichwopłatny mając na powodzie[146],

      Dziwi kraje sąsiedzkie nierozumnym zbytkiem

      I z tym swojej podróży powraca użytkiem,

      Że co panem wyjechał przystojnym i godnym,

      Wraca grzecznym filutem i żebrakiem modnym.

      Nie ganię ja podróże, ale niech nie niszczą.

      Co po guście, dłużnicy gdy płaczą i piszczą?

      Co po fantach, za które poszły wsie dziedziczne?

      Bogaciemy, ubodzy, kraje okoliczne;

      A zbytek, co się tylko czczym pozorem chlubił,

      Okrasił nas powierzchnie[147], a w istocie zgubił”.

      Oszczędność

      Naucz, panie Aleksy, jak to zostać panem.

      Nie o takim ja mówię, co wysokim stanem

      I wspaniałym tytułem dumnie najeżony,

      Albo jaśnie wielmożny, albo oświecony[148],

      Co tydzień daje koncert, co dzień bal w zapusty,

      A woreczek w kieszeni maleńki i pusty;

      Ale o takim mówię, co w czarnym żupanie[149]

      I w bekieszce[150] wytartej, rano na śniadanie

      Skosztowawszy z garnuszka piwa z serem ciepło

      Lub wczorajszą pieczonkę przypaloną, skrzepłą,

      Na saneczkach łubianych[151] do Lwowa się wlecze,

      Trwożny, czy z prowizyjką[152] panicz nie uciecze,

      A tymczasem w szkatule dębowej okuty

      Nowy więzień[153] pospiesza na pańskie reduty[154].

      Jam mniemał, że to wielkich włości dziedzic będzie,

      Ma wieś jedną w zastawie, a dwie na arendzie.

      Skądże jemu te zbiory? Czy jadących złupił?

      Czy skarb znalazł, że tyle pożyczył i kupił?”

      „Nie”. „Może jakim szczęśliwym przypadkiem

      Po nieboszce małżonce wziął majętność spadkiem?”

      „I to nie”. „To zapewne, pieniając zuchwale,

      Wygrał w ziemstwie[155] fortunę albo w trybunale[156]?”

      „I to nie”. „Może, żeby zbiorów przysposobił,

      Wynalazł alchimistę, co mu złoto robił?”

      „Nie”. „Skądże ta szkatuła, co niosą na drągach[157]?”

      „Zgadnij”. „Nie wiem. Skąd przecie?” „Znał СКАЧАТЬ



<p>132</p>

pagody — modne w osiemnastowiecznych salonach porcelanowe figurki chińskie, poruszające głowami.

<p>133</p>

Ten ustawia pagody chińskie... — egzotyzm wschodni pojawia się w Polsce jako moda czasów stanisławowskich. Oddziałują tu wyraźnie wpływy francuskie, a również stosunki handlowe z Anglią. Modne są wówczas drobne ozdoby figuralne sprowadzane z Chin, w ogrodach wznoszone są domki chińskie; w literaturze pojawiają się coraz częściej tematy wschodnie.

<p>134</p>

girydon — stolik okrągły o jednej nodze.

<p>135</p>

Bije zegar kuranty — melodia wygrywana przez mechanizm ukryty w zegarze; tu: precyzyjnie skonstruowana aparatura fletowa wygrywająca melodię rokokowego tańca dworskiego — menueta.

<p>136</p>

kredens — zastawa stołowa.

<p>137</p>

Wandyk — Anthonis Van Dyck (1599–1641), sławny malarz flamandzki; uprawiał głównie dworskie malarstwo portretowe. „Portrety jego w rodzaju swoim są najcelniejsze” — czytamy w Zbiorze potrzebn. wiad.

<p>138</p>

Peter Paul Rubens (1577–1640) — wielki malarz flamandzki, reprezentant dworskiego malarstwa wczesnobarokowego. „Obrazy jego zaleca najbardziej wytworność ułożenia albo kompozycja i żywość farb przedziwna. Najcelniejsze Europy galerie obrazami jego zagęszczone są”. (Zbiór potrzebn. wiad.).

<p>139</p>

hajduk — służący ubrany na wzór piechoty węgierskiej. Ochocki, po opisaniu bardzo dokładnym ubioru hajduków, dodaje: „Na hajduka dobrze zrobić odzienie było wielkim kunsztem; dobierano zwykle na nich jak najlepiej zbudowanych ludzi. [W kościele] hajduk trzymał przy panu pałasz, kiedy nie było wielkiego festu, w uroczyste bowiem dni wszyscy szli do kościoła przy pałaszach”. (J. D. Ochocki, Pamiętnik, Wilno 1857, t. I, s. 96–97).

<p>140</p>

A pan wszystkich naucza... — ironiczny przytyk do nieuctwa szlachty, bowiem Rubens nie zajmował się rzeźbą, a Van Dyck architekturą.

<p>141</p>

rejestrzyk, lub: regestrzyk — zdrobniale: rachunek.

<p>142</p>

Tak ów, co po jałmużną... — mowa o Jerzym Ossolińskim, który w czasie poselstwa do Rzymu w r. 1633 zadziwił cudzoziemców świetnością i bogactwem orszaku, ale oburzył szlachtę przyjęciem wysokich tytułów cudzoziemskich i częściową tylko realizacją instrukcji poselskiej, przede wszystkim zaś tym, że nie przywiózł z Rzymu zakazu nabywania dóbr ziemskich przez duchowieństwo.

<p>143</p>

wojaż — podróż.

<p>144</p>

kontrakty — zjazdy szlachty na doroczne jarmarki dla celów handlowych i towarzyskich. Szczególnym powodzeniem cieszyły się kontrakty lwowskie, dubieńskie i kijowskie.

<p>145</p>

Dał ułomek kradzieży... — część zysku odstąpił plenipotentowi, który umożliwił mu przeprowadzenie zyskownego interesu.

<p>146</p>

na powodzie — luźno uwiązany na postronku; tu: ciągnący się za nim.

<p>147</p>

powierzchnie — powierzchownie, pozornie.

<p>148</p>

oświecony — tytuł „jaśnie oświeconego” przysługiwał książętom oraz senatorem i ministrom.

<p>149</p>

żupan — długi kaftan męski, noszony zazwyczaj pod kontuszem; bogatsza szlachta stroiła się we wzorzyste żupany z kosztownych materii.

<p>150</p>

bekiesza — długie okrycie wierzchnie węgierskiego kroju ze stojącym kołnierzem.

<p>151</p>

łubianych — zrobionych z łubu, czyli twardej kory; tu: sanki z budką lubianą.

<p>152</p>

prowizja — procent, zazwyczaj lichwiarski, od pożyczonej sumy.

<p>153</p>

Nowy więzień — pieniądze wiezione przez skąpca na pożyczki dla paniczów trwoniących je na balach i redutach.

<p>154</p>

reduty — popularne w większych miastach od czasów saskich zabawy maskowe. „Zabawa redut była trojaka: taniec, gra w karty i przypatrywanie się jedni drugim” — czytamy u Kitowicza. (J. Kitowicz, Opis obyczajów, Wrocław 1951, Bibl. Nar. Seria I. Nr 88, s. 584).

<p>155</p>

ziemstwo — „Ziemskie sądy składają się z urzędników mających jurysdykcją, obranych przez zgromadzoną szlachtę na sejmikach elekcyjnych”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Sądy ziemskie zajmowały się sprawami cywilnymi szlachty osiadłej.

<p>156</p>

trybunał — „trybunał w Polszcze jest najwyższą zwierzchnością sądową, ultimae instantiae, w sprawach ziemskich”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Krasicki był w r. 1765 prezydentem trybunału małopolskiego.

<p>157</p>

co niosą na drągach — ponieważ jest ciężka, wypakowana pieniędzmi.