Przedwiośnie. Stefan Żeromski
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przedwiośnie - Stefan Żeromski страница 16

Название: Przedwiośnie

Автор: Stefan Żeromski

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ domy kosztują niezmiernie tanio, gdyż przecie przy ich budowie nie ma mularzów[127], cieślów, stolarzy i gonciarzy. Sam materiał jeno, transport na miejsce i dwu, trzech monterów. Sam dom — bez robót ziemnych — buduje się w ciągu trzech, czterech dni. Jest to bowiem tylko składanie części dopasowanych w fabryce. Materiał, nawet z wynagrodzeniem artystów, nie kosztuje nad morzem drożej niż na miejscu drzewo budulcowe. Nie mówię już o cegle, wapnie i płacy robotnika, strajkującego wciąż z racji rosnącej drożyzny.

      — A w fabryce tego naszego kuzynka już nie strajkują?

      — Nie. Fabryka jest kooperatywną własnością pracowników, techników i artystów. Sam ów Baryka zakłada wciąż nowe turbiny, buduje huty i idzie dalej. Taka jest wola jego geniuszu.

      — Dokądże on tak idzie dalej?

      — Do swoich odległych celów. Teraz wieś polska jeszcze nie jest dobrze zabudowana. Każdy domek szklany jeszcze się w zimie ogrzewa, a w lecie oziębia przy pomocy swego własnego, indywidualnego kotła i własnej kuchni, przypartej do budynku. Już teraz bardzo mała ilość paliwa ogrzewa kocioł, rozprowadza rurami ciepło i tworzy z małego domu wiejskiego pewien rodzaj termosu, który trzyma własne ciepło. Ale to nie jest ideał. Każda wieś powinna mieć wspólną ogrzewalnię i wspólną chłodnię. Do tego jednak potrzebna jest powszechna elektryfikacja kraju. To samo stosuje się do pompowania wody. Dziś zużytkowuje się domowe studzienki, nieraz zabrudzone i źle urządzone. Jednak wzrost spożycia i użycia w domach wody przegotowanej już dziś wpłynął na zmniejszenie chorób zaraźliwych.

      — Czy już koniec?

      — Jeszcze nie, mój synku. Skoro rzeka Wisła w całej swojej długości i ze wszystkimi dopływami toczyć się poczęła poprzez państwo narodowe polskie, Baryka zużył bieg jej wód tak samo jak słony prąd morski, z zachodu zdążający ku wschodowi. Począł ujmować wielką rzekę w szklane łożysko. W jednej z hut nad morzem wytwarza materiał specjalny. Kolosalne tafle klinowate, wielkiej grubości, ostro zakończone, wpierające się jedna w drugą fugami[128] na moc wieczną i niezwalczoną dla żadnej siły, zmocowane hakami i klinami szklanymi, wsparte o tylne podpory, zapuszcza w piaszczyste lub poszarpane wybrzeża. Ścieśnia rozległą i rozlewną rzekę w dwakroć węższy strumień wodny. Mechanizm tworzenia ściany szklanej jest prosty, prawie pierwotny i niemal ciesielski. Robota wbijania w dno na ogromną głębokość tafli klinowych, u dołu ostrych jak brzytwa a grubiejących aż do bryłowatości fortecznego muru — jest szybka nad wszelkie słowo. Na przestrzeni, która z obu brzegów już ujęta została w śliskie łożysko, zniweczone zostały wylewy i zatory, gdyż szybkość pędzącej tam wody unosi krę, a specjalny mechanizm niszczy jej wszechwładne zamarzanie.

      — Rzeka ta nie zamarza?

      — Owszem, zamarza, lecz inżynier Baryka nad jej zamarzaniem i odmarzaniem w łożysku szklanym zupełnie panuje. Wody, ujęte w ciasne łożysko, zimą i latem pracują. Obracają szeregi turbin, a będą wkrótce obracać tysiąc tysięcy. Niezmierzona siła elektryczna zastąpiła siłę koni i wołów. W całym dorzeczu już opanowanym pracują pługi i wszelakie narzędzia rolne popędzane elektrycznie. Już dziś na tych obszarach drzewo staje się rzeczą nietykalną, świętą, a szlachetnemu zwierzęciu zwraca się jego godność — Apisa[129] i czarnego rumaka Swarożyca[130].

      — Godność wołu idącego do szlachtuza w celu przemienienia się na godne bifsztyki.

      — Niekoniecznie. W nowej cywilizacji niekoniecznie będzie się pożerało mięso starszych naszych braci w Darwinie[131]. Chłopom polskim nie przyjdzie to z trudnością, nie będą oni ponosili żadnego wyrzeczenia się, gdyż dziś prawie wcale mięsa nie jadają. Rzadko kiedy, jedynie bodaj na tak zwane godne święta. Jeżeli się odejmie od nich dzisiejsze zaraźliwe choroby, brud i złe powietrze chlewów mieszkalnych, to będą oni rasą najzdrowszą na ziemi. Przy zmniejszeniu okropnej ich pracy na roli — tym mniej będą potrzebowali jeść mięsa.

      — Marzenia! Marzenia!

      — Marzenia, o młody rewolucjonisto? Mówmy o nowych wsiach szklanych. Już się one nie palą, a i piorun w nie nie bije. Chaty w niektórych osiedlach połączone już są szklanymi chodnikami. Obszerne gromadzkie szklane obory i gromadzkie chlewy dają możność rozwinięcia nowych przemysłów mlecznych, kooperatywnej hodowli świń. Znika cuchnąca obórka dla każdej chorej na gruźlicę krowiny i znika dwakroć bardziej cuchnący chlewik dla brudnej świnki, mającej na sobie i w sobie miliony zarazków chorobotwórczych. Odpadkami mlecznymi karmią tam świnie i wyhodowują je, a w masarniach wiejskich przerabiają na znakomite szynki i kiełbasy.

      — Ci sami wegetarianie czy jacyś inni, mięsożerni?

      — Inni, specjaliści, majstrowie w tej świńskiej idei i idylli.

      — Można by więc tę nową lechicką cywilizację nazywać nie tyle szklaną, ile świńską.

      — Dlaczego, synku? Nie jest ona ufundowana jedynie na poczciwych świnkach. Szkło tam gra główną rolę. Reforma rolna[132], którą właśnie tam przedsiębiorą i rozważają, chociażby jak najbiedniej wypadła, nie będzie papierową, teoretyczną, nieziszczalną, lecz rzeczywistą i skuteczną. Rozciągnie ona nowe szklane domy, rozrzuci je po szerokich pustkach, ugorach, polach, lasach dawnych latyfundiów[133]. Trudniej będzie o światło i siłę elektryczną. Ale tego światła i tej siły będzie z miesiąca na miesiąc przybywać w miarę obwałowania szklanym murem rzeki Wisły. Siły i światła będzie taki ogrom, iż ono wszędzie dosięgnie. Zobaczymy wnet narzędzia do orki, siewu, żniwa i omłotu, poruszane przez tę moc błogosławioną.

      — A no — zobaczymy.

      — A cóż powiesz o szkołach szklanych! O kościołach zakwitających na wzgórzach, według marzenia i skinienia artystów, w formach tak pięknych, iż wobec nich zagaśnie i zblednie wszystko, co dotąd było.

      — Jakoś ta cała cywilizacja idzie u ciebie, ojcze, sposobem cokolwiek fajerwerkowym.

      — Wielkie wynalazki, a raczej niespodziane odkrycia, uchylenie tego, co dotąd było obok nas, lecz było zakryte — stwarzają to, że po ich zastosowaniu i spożytkowaniu wszystko idzie sposobem fajerwerkowym. Któż by pięćdziesiąt lat temu uwierzył, że można konia wyścigowego wsadzić na aeroplan i przewieźć go pod obłokami, a nawet nad obłokami z Paryża do Antwerpii? Tak to owoc fantazji poety Ariosta[134], koń hipogryf[135], lata w rzeczywistości nad obłokami. Toteż stare miasta, te straszne zmory starej cywilizacji, będą zanikać, będą stawały się zabytkami muzealnymi, siedliskiem banków, sklepów, składów, magazynami krajów, składami towarów — a powstaną nowe miasta–ogrody, miasta–siedziby, wśród pól, lasów, wzgórz rozciągnięte, rozwleczone po okolicach, wzdłuż linii elektrycznych kolei i tramwajów.

      — Tak, tak...

      — Mój synku! Domy robotnicze pod Warszawą, które Baryka planuje — a miałem szczęście widzieć te plany — są wygodniejsze, zdrowsze, czyściejsze[136], piękniejsze od najwyszukańszych pałaców arystokracji, СКАЧАТЬ



<p>127</p>

mularzów, cieślów — dziś: murarzy, cieśli.

<p>128</p>

fugi — tu: rowki, nacięcia, w które wchodziłyby odpowiednie występy tafli szklanych.

<p>129</p>

Apis — w mitologii egipskiej święty byk, który przedstawiał na ziemi boga Ozyrysa.

<p>130</p>

Swarożyc — bóstwo pogańskich Słowian, któremu poświęcony był czarny koń.

<p>131</p>

starsi... bracia w Darwinie — tj. zwierzęta (żartobliwa aluzja do teorii ewolucji Karola Darwina).

<p>132</p>

Reforma rolna — uchwalona 10 VII 1919 r. przez sejm większością jednego głosu, pozostawiała w rękach właścicieli majątki do 180 ha (w Poznańskiem, na ziemiach białoruskich i ukraińskich do 400 ha) i zapewniała im odszkodowanie. Parcelację ograniczono do 200 tys. ha rocznie, w praktyce jednak w latach 1918–1921 zrealizowano ją zaledwie w 40%. Oddanie parcelacji w ręce różnych banków i spółek doprowadziło do spekulacji ziemią, w rezultacie przechodziła ona przeważnie w ręce bogatych chłopów. Porozumienie stronnictw prawicowych w roku 1923 ograniczyło parcelację prawie wyłącznie do majątków państwowych i publicznych. Również w ostatniej swej wersji z roku 1925 reforma rolna uwzględniała przede wszystkim interesy zamożnych właścicieli ziemskich, nie zaspokajając zupełnie głodu ziemi wśród małorolnego chłopstwa i proletariatu wiejskiego.

<p>133</p>

latyfundia — wielkie posiadłości ziemskie.

<p>134</p>

Ludwik Ariosto (1474–1533) — największy poeta włoski późnego Odrodzenia, autor epopei Orland Szalony, osnutej wokół walk rycerzy Karola Wielkiego z Saracenami, obfitującej w epizody komiczne i fantastyczne.

<p>135</p>

hipogryf — wymyślone przez Ariosta uskrzydlone zwierzę z tułowiem konia i głową gryfa.

<p>136</p>

czyściejsze — dziś: czystsze.