Raw. Aurora Belle
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Raw - Aurora Belle страница 10

Название: Raw

Автор: Aurora Belle

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381780872

isbn:

СКАЧАТЬ mojej dłoni.

      Racja! Kakao Lexi! Robi się.

      Może ten wieczór nie będzie taki trudny, jak myślałam. Tak mi się wydaje, dopóki Nikki nie marszczy brwi i nie podchodzi do mnie, bacznie mi się przyglądając. Wyciąga rękę, by pogładzić mnie po policzku, a potem po wardze.

      – Skarbie? – szepcze cicho.

      Cholera, cholera, cholera.

      Policzki mi płoną, a ona przysuwa się, by lepiej mi się przyjrzeć. Zerka na Dave’a, po czym ciągnie mnie w róg kuchni i syczy:

      – Mów.

      No to zaczynamy festiwal szeptów.

      – To nic takiego. Przysięgam. Nie rób afery. Nie chcę, by Dave się przejął.

      – Jeśli chcesz, żebym nic nie mówiła, sugeruję, żebyś zaraz wyjaśniła, o co chodzi, żebym ja się nie przejmowała. Wtedy nie będzie potrzeby martwić naszego uroczego, ale smutnego przyjaciela – dodaje.

      Walę ją w ramię, sycząc:

      – Cii! Usłyszy cię! – Za nic mając mój dramatyzm, patrzy na mnie wyczekująco, stukając stopą. Poddaję się. – Okej, ale obiecaj, że nie ześwirujesz.

      Jednak gdy tylko mówię jej, co się stało, oczywiście świruje. Odsuwa się z szeroko otwartymi oczami.

      – Kto ci to zrobił? – szepcze głośno. – George? To był George, tak? Mówiłam, że nie chcę, żebyś mieszkała obok psychola!

      George, mój bipolarny sąsiad, w życiu by mnie nie tknął. Facet mnie uwielbia! Jako że jestem opiekunką społeczną, w trakcie naszej pierwszej rozmowy od razu zwróciłam uwagę na jego zachowanie. Z pewnością nie przywykł do reakcji, jaka spotkała go ode mnie.

      Przytuliłam go.

      Powiedziałam George’owi, że pracowałam z wieloma ludźmi cierpiącymi na choroby psychiczne i że jeśli będzie miał atak paniki, może na mnie liczyć; wystarczy, że do mnie zadzwoni. Co robił wiele razy. A ja zawsze uspokajałam go i pomagałam wrócić do siebie. Nigdy nie zachowywał się wobec mnie agresywnie. Więc te słowa Nikki trochę mnie wkurzają.

      Patrzę na nią spode łba.

      – Nie mówi tak, Nikki! To nie w porządku, skarbie.

      – Co takiego? – pyta poirytowana.

      Gapię się na nią przez chwilę.

      – Nie ulegaj stereotypom.

      Unosi brwi, szepcząc:

      – Jasna cholera, uległam, co? – Odsuwa się ze zmarszczonym czołem, wyraźnie zła na siebie. Przez co teraz ja czuję się okropnie.

      Z westchnieniem ujmuję jej dłoń.

      – Kochanie, później wszystko ci wyjaśnię, obiecuję. Ale teraz mam kakao do zrobienia, ty musisz wyłożyć ciastka, a potem trzeba wymyślić, co zrobić, żeby Dave odzyskał Phila. – Wskazuję na siebie, po czym mówię: – Co innego jest teraz priorytetem. – Przygląda mi się uważnie, więc dodaję: – Wyglądam jak wrak człowieka?

      Przewraca oczami.

      – No nie – przyznaje obrażonym tonem.

      – No widzisz, Nikki. Priorytety. – Kiwa krótko głową. Czuję się zmuszona, by dodać: – Bo to, co mam ci do powiedzenia… to nic miłego.

      Na jej twarzy pojawia się troska, ale szybko ją maskuje. Klaszcze w dłonie, otwiera lodówkę, wręcza mi mleko i rozkazuje:

      – Do roboty, kobieto! Czekamy na kakao à la Lexi.

      Między innymi dlatego kocham Nikki. Zna mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że porozmawiam z nią, gdy będę gotowa. A nie mamy przed sobą tajemnic.

      Dlaczego więc zastanawiam się, jak skłamać, by wyjaśnić stan swojej twarzy?

      Odsuwam na bok tę myśl i zabieram się za robienie swojego popisowego napoju. Wlewam do kubków parujące, gorące dobro. Kładę na tacy kakao oraz ciastka i idę z nimi do salonu, gdzie odkładam tacę na stolik.

      Dave, nie patrząc na mnie, sięga po kubek. Automatycznie przykłada go do ust i upija łyk. Potem drugi, trzeci oraz czwarty. Dopiero wtedy wraca do życia.

      – Cholera, dziewczyno. Nikt nie robi takiego kakao jak ty.

      Uśmiecha się lekko, a kiedy unosi wzrok, na jego twarzy pojawia się zaskoczenie.

      – Co ci się stało?

      Kłamię niczym zawodowiec, wzruszając lekko ramionami:

      – Potknęłam się na ostatnim schodku i pocałowałam beton. – Sapie, na co ja dodaję: – Średnio zabawne.

      Dave chichocze.

      – Cholera, Lex. Tylko tobie mogło się przytrafić coś takiego. Prawdziwa z ciebie łamaga.

      Rozciągam w uśmiechu poranione wargi, zerkając na Nikki. Mruży oczy, przez co tracę pewność siebie. Odwracam na chwilę wzrok i biorę swój kubek.

      – No dobrze. Moim zdaniem najpierw powinniśmy się zastanowić, jak Dave ma powiedzieć Philowi, że chce, by z powrotem się do niego wprowadził.

      Dave uśmiecha się tak ciepło, tak szeroko, że nagle dociera do mnie, że ja również mam ludzi, z którymi mogę porozmawiać o swoich problemach. Zamieram na tę myśl.

      Ludzie, z którymi mogę porozmawiać.

      Porozmawiać.

      Porozmawiać z nimi.

      Porozmawiać z nimi o nim?

      Nie zrozumieją.

      Nie chcę, żeby zrozumieli.

      Twitch jest mój. Tylko mój. I na razie chcę, żeby tak zostało.

      Tej nocy otwieram oczy.

      Rozszerzają się, kiedy ogarnia mnie niepokój.

      A potem łagodnieją, gdy uśmiecham się sennie.

      Opiera lekko rękę na moim biodrze, zachowując dystans.

      Zamykam oczy i słucham jego spokojnego oddechu, gdy śpi.

      Zanim zasypiam, myślę jeszcze: „wrócił”.

      Gdy budzę się następnego ranka, Twitcha przy mnie nie ma. Znowu. Ale to już mnie nie zaskakuje, więc nie przejmuję się tak bardzo.

      Coraz mniej myślę o tamtej nocy, a coraz więcej o moim wybawcy.

      Moim СКАЧАТЬ