Название: Weteran
Автор: Andrews William
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788378896388
isbn:
Ponownie spojrzała na rozłożone na stole papiery. Wczorajsza wizyta w bibliotece była strzałem w dziesiątkę – dowiedziała się wielu interesujących rzeczy o swoim rozmówcy. Na kartkach rozpisała chronologicznie całe życie Ashera.
Był jedynym dzieckiem Pameli i Tuckera Lee. Jego rodzice byli niesamowicie bogaci; po młodym Asherze od urodzenia spodziewano się wielkich rzeczy. Chodził do miejscowych szkół, gdzie był członkiem kilku klubów i najlepszym rozgrywającym w licealnej drużynie futbolowej. W pierwszej klasie przeżył ogromną tragedię: jego rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Jego opiekunką została panna Matilda J. Potts, która była serdeczną przyjaciółką jego zmarłej babci. W szkole wciąż dostawał dobre stopnie – pomimo ogromnego smutku jaki musiał wtedy przeżywać. Naukę w szkole skończył z niezłym świadectwem i został przyjęty na Uniwersytet Wirginii, gdzie rozpoczął studia medyczne. W tym momencie jej poszukiwania zaczęły się komplikować. Na jednej z kartek Savannah zanotowała, że Asher został przyjęty na wydział medycyny, lecz z niewiadomych przyczyn zdecydował się zrezygnować ze studiów i wstąpić do wojska, gdzie został sanitariuszem polowym. Dlaczego nie skończył studiów przed podjęciem służby? Chciał zdobyć doświadczenie na polu walki? Pragnął służyć swojemu krajowi? A może chciał po prostu zginąć? Savannah przykleiła złotą gwiazdkę na tej konkretnej kartce, zaznaczając okres w jego życiu, który musiała zbadać głębiej.
Następną wzmiankę o jego życiu znalazła w artykule z The Danvers Gazette. Opisano w nim jego tragiczny wypadek w Afganistanie, gdzie trafił prawie cztery lata po rozpoczęciu służby. Został zraniony przez minę, gdy usiłował pomóc rannemu koledze z dywizji dotrzeć do bezpiecznego miejsca – według artykułu wybuch poważnie okaleczył prawą stronę jego twarzy, rozszarpał prawą rękę i zranił prawą nogę. Asher musiał przejść rozległą operację w Kandaharze, a następnie kolejną w San Antonio. Miesiąc po wypadku skończył dwadzieścia pięć lat; do Danvers wrócił dopiero rok później.
W lokalnej gazecie zamieszczono notkę o jego powrocie, ale potem słuch o nim zaginął. Przez osiem lat nie napisano o nim ani jednego słowa. Całkowicie zniknął z życia publicznego.
Co takiego stało się, gdy wrócił do domu? Dlaczego nie potrafił ponownie rozpocząć cywilnego życia? Savannah nie mogła sobie przypomnieć, czy ktokolwiek wspominał o państwie Lee, gdy była małą dziewczynką, chociaż była pewna, że jej rodzice musieli wiedzieć kim byli. Wyjeżdżała na studia mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Asher wrócił do domu. Nie potrafiła zrozumieć, jak ktoś taki jak on – kapitan drużyny futbolowej, absolwent Uniwersytetu Wirginii, prawdziwy złoty chłopiec – mógł stać się takim samotnikiem. Co robił przez te wszystkie lata?
Ponownie spojrzała na zegarek; była już za dwadzieścia czwarta. Ułożyła kartki w stosik, który owinęła gumką i weszła do domu.
– Scarlet? – zawołała jej mama.
– To ja, mamo. Savannah – odpowiedziała.
Judy wyszła jej na powitanie z kuchni. Wokół krępej talii przewiązała fartuszek w kwiaty. Miała białą smugę mąki na czubku nosa.
– Piekę muffinki. Poczekaj chwilę, przygotuję dla ciebie trochę. Nie możesz pójść do tego biednego człowieka z pustymi rękami.
Judy Carmichael miała złote serce; w każdym widziała tylko dobro. Gdy Savannah powiedziała jej, że przez następne kilka tygodni będzie przeprowadzać wywiad z Asherem Lee, poklepała ją po dłoni; jej córka musiała być aniołem zesłanym z nieba, której zadaniem było ocalenie tego samotnego nieszczęśnika.
– Bananowo-orzechowe, mamo?
– Tak! To moja specjalność.
Jej mama potrafiła upiec absolutnie wszystko, czego dowodem było pół ściany ramek z niebieskimi wstążkami – pamiątkami z corocznych jarmarków, na których prezentowała swoje wypieki.
– Wezmę trzy.
– Lepiej weź cztery – odpowiedziała Judy wracając do kuchni – straszna z ciebie chudzina.
Savannah wyszczerzyła zęby w uśmiechu – dla mamy zawsze była zbyt szczupła – i pokonując po dwa schodki naraz pobiegła na górę do pokoju Scarlet. Musiała dokładnie przejrzeć wszystkie jej szafy i znaleźć odpowiednio słodką i pastelową sukienkę; do czwartej zostało bardzo niewiele czasu.
Asher chodził w tę i z powrotem po swoim biurze. Od czasu do czasu zatrzymywał się przed wysokim lustrem, by spojrzeć na swoje odbicie. Oceniał swój wygląd; tym razem zaczął od dołu.
Założył swoje wygodne, czarne mokasyny, które wyglądały bardzo elegancko. Do butów ubrał dżinsowe spodnie i musiał przyznać, że ta kombinacja wyglądała nieźle; materiał przykrył okaleczenia na jego długich nogach i podkreślił szczupłą talię, dzięki czemu wciąż wyglądał tak, jak wtedy, gdy grał w futbol w liceum. W spodnie wetknął wyprasowaną, niebieską koszulę, dodając do kompletu czarny skórzany pasek. Z prawego rękawa zwisała bezradnie proteza ręki, pokryta lateksem w kolorze przypominającym skórę. Asher nie lubił jej używać: to był przestarzały model z bardzo ograniczoną swobodą ruchu. Chociaż na rynku były już dostępne protezy bioniczne, nie zgłosił się po nią do szpitala wojskowego – zdążył się przyzwyczaić do korzystania wyłącznie z jednej ręki. Dopóki trzymał swoją starą protezę na kolanach, jego kalectwo nie było tak bardzo widoczne.
Przyglądał się sam sobie; aż do szyi jego ciało wyglądało zaskakująco normalnie. Nie chciał oglądać swojej twarzy; w końcu kiwnął głową, wiedząc, że tego nie uniknie. Może tym razem nie będzie aż tak źle; może czas naprawdę leczy rany. Wiedział, że nie będzie przystojny, ale nie chciał wyglądać jak… jak…
W końcu zmusił się i podniósł wzrok do góry. To, co ujrzał w lustrze odebrało mu mowę; z jego ust wydobył się cichy jęk, a twarz wykrzywiła w grymasie. Czas zdecydowanie nie był dla niego łaskawy.
Było już jednak za późno, by odwołać spotkanie; usłyszał brzęczenie dzwonka do drzwi. Savannah Carmichael czekała na jego progu.
Ostatnim razem panna Potts potraktowała ją jak niechcianego akwizytora i nie zaprosiła do środka; teraz otworzyła przed nią drzwi na oścież, szeroko się uśmiechając.
– Savannah! Bardzo się cieszę, że znów do nas przyszłaś! Widzę, że tym razem też przyniosłaś smakołyki.
– Moja mama śle pozdrowienia, panno Potts. Upiekła swoje niesamowite bananowo-orzechowe muffinki i nie chciała mnie wypuścić z domu bez talerza, jako prezentu dla pani… i pana Lee.
– To СКАЧАТЬ