Название: Wzlot Persopolis
Автор: James S.a. Corey
Издательство: PDW
Жанр: Историческая фантастика
isbn: 9788366409729
isbn:
– Hayyam? – powiedziała z uśmiechem, a pozostali przycichli.
Prawdę mówiąc, lubiła tę część. Lubiła przywoływać te dawno zapomniane emocje związane z występowaniem na scenie i było to jedno z nielicznych miejsc, gdzie czuła się, jakby faktycznie panowała nad sytuacją. Większość jej pracy kojarzyła się jej raczej z próbami wepchnięcia z powrotem powietrza do nieszczelnego balonu.
– Co może pani odpowiedzieć na wyrażone przez Martina Karczeka wątpliwości dotyczące stacji transferowej?
– Najpierw musiałabym je poznać – odpowiedziała. – Mój dzień ma ograniczoną liczbę godzin.
Dziennikarze zaśmiali się i usłyszała ich złośliwą satysfakcję. Tak, otwierali pierwszą darowaną stację. Owszem, Ziemia miała się właśnie podnosić z dziesięcioleci kryzysu środowiskowego, aby zwiększyć aktywny handel z koloniami. A tak naprawdę wszyscy chcieli tylko, żeby paru polityków zaczęło się wadzić.
Ale to nie szkodzi. Jak długo będą się zajmować drobiazgami, mogła pracować nad poważnymi sprawami.
Sekretarz generalny Li, mężczyzna o szerokiej twarzy, z bujnymi wąsami i spracowanymi dłońmi robotnika, odchrząknął.
– Jeśli pani pozwoli – odezwał się. – Zawsze będą ludzie obawiający się zmian. I to dobrze. Zmiany należy obserwować, moderować i kwestionować. Jednak to konserwatywne podejście nie powinno hamować postępu ani blokować nadziei. Ziemia to pierwszy i najprawdziwszy dom ludzkości. Gleba, z której wszyscy wyrośliśmy, niezależnie od tego, w jakim układzie teraz mieszkamy. Ziemia zawsze, zawsze będzie kluczowa dla większego projektu, jakim jest ludzkość we wszechświecie.
Dobra mina do złej gry. Ziemia świętowała olbrzymi kamień milowy swojej historii, a dla niej była to może trzecia na liście ważności rzecz w jej kalendarzu na dzisiaj. Ale jak powiedzieć planecie, że historia ją porzuciła? Lepiej przytakiwać i uśmiechać się, ciesząc się chwilą i szampanem. Kiedy będzie po wszystkim, wróci do pracy.
Przeszli przez wszystkie spodziewane pytania: czy renegocjacje umów celnych będą nadzorowane przez Drummer czy byłego prezesa Sanjraniego, czy Związek Transportowy pozostanie neutralny w nadchodzących wyborach na Nowej Katalonii, czy rozmowy dotyczące statusu Ganimedesa będą prowadzone na Lunie czy Medynie. Pojawiło się nawet jedno pytanie o martwe układy – Charona, Adro i Narakę – gdzie pierścienie wrót prowadziły do czegoś znacznie dziwniejszego niż układy planetarne w ekostrefie gwiazd. Sekretarz generalny Li zbył to pytanie, co jej nie przeszkadzało. Martwe układy wzbudzały w niej dreszcze.
Po zakończeniu sesji pytań i odpowiedzi Drummer pozowała do mnóstwa zdjęć z sekretarzem generalnym, przedstawicielami najwyższych władz stacji i celebrytami z planet – ciemnoskórą kobietą w błękitnym sari, bladym mężczyzną w garniturze, parą komicznie identycznych mężczyzn w złotych smokingach.
Jakiejś jej części to też sprawiało przyjemność. Podejrzewała, że satysfakcja, jaką odczuwała, obserwując Ziemian walczących o pamiątki ze spotkania z szefową Pasiarzy, nie świadczyła o niej dobrze w jakiś niesprecyzowany, duchowy sposób. Dorastała w świecie, w którym ludzie jej pokroju nie byli traktowani poważnie, ale przeżyła dość długo, by koło fortuny wyniosło ją powyżej ziemskiego nieba. Wszyscy chcieli się przyjaźnić z Pasem teraz, gdy termin ten oznaczał coś więcej niż chmarę na wpół wyeksploatowanych kawałków kosmicznego śmiecia między Marsem a Jowiszem. Dla dzisiaj urodzonych dzieci Pas był czymś, co łączyło całą ludzkość. Dryf semantyczny i zmiana polityczna. Ale jeśli najgorsze, co z tego wynikało, to jej złośliwa satysfakcja, mogła z tym żyć.
Vaughn czekał w małym przedpokoju. Miał twarz pobrużdżoną w sposób, którego nie powstydziłoby się małe pasmo górskie, ale w jego przypadku wcale nie wyglądało to źle. Jego garnitur uszyto w stylu przywodzącym na myśl skafandry próżniowe. Elementy opresji przekształcone w modę. Czas leczył wszystkie rany, choć nie tyle zmazywał blizny, co je ozdabiał.
– Ma pani godzinę do rozpoczęcia przyjęcia, proszę pani – powiedział, gdy Drummer usiadła na kanapie i rozmasowała sobie stopy.
– Zrozumiano.
– Mogę coś pani zaoferować?
– Szyfrowaną wiązkę kierunkową i prywatność.
– Tak jest, proszę pani – potwierdził bez chwili wahania.
Kiedy zasunęły się za nim drzwi, włączyła kamerę systemu i ustawiła się odpowiednio. Plan, który narodził się w jej głowie podczas uroczystości, nabrał konkretnych kształtów. Miała wszystkie elementy potrzebne do jego realizacji, im szybciej to załatwi, tym lepiej. Kara sprawdzała się najlepiej, gdy następowała szybko po przewinieniu, a przynajmniej zawsze tak jej powtarzano. Z drugiej strony danie przestępcy czasu na zakosztowanie żalu też miało swoje zalety.
Najlepsze było to, że mogła zrobić obie te rzeczy naraz.
Dotknęła przycisku nagrywania.
– Kapitanie Holden – odezwała się. – Przesyłam panu dane dotyczące nieautoryzowanego przejścia z Freehold do Auberon, do którego doszło w dniu dzisiejszym. Udzielam panu także dostępu do akt wywiadu dotyczących systemu Freehold. Nie ma tego wiele. Jedna zamieszkała planeta, nieco mniejsza od Marsa, i druga, którą da się eksploatować, jeśli górnikom nie przeszkadza trochę za dużo azotu i cyjanku w powietrzu. Gubernator Freehold nazywa się...
Sprawdziła dokumenty i parsknęła śmiechem podbitym pogardą.
– Payne Houston. Zakładam, że to jego wybór, a nie imię nadane mu przez mamusię. Niezależnie od tego, wysyłam pana w ramach mandatu wykonawczego, żeby mógł pan ruszyć natychmiast. Pogonię Emily Santos-Bacę i komitet bezpieczeństwa, żeby nad tym przysiedli, zanim pan tam doleci, więc wszystko będzie gotowe. Pańską oficjalną misją jest przekazanie wiadomości, że wielokrotne naruszenia wytycznych Związku Transportowego wymusiły zastosowanie działań karnych i zakazuję wszelkiego ruchu z i do Freehold przez trzy lata. Jeśli spyta, czy chodzi o lata ziemskie, odpowiedź brzmi tak. Na pewno poruszy tę kwestię, bo to właśnie tego typu dureń. Pańskie nieoficjalne zadanie to... nie śpieszyć się. Chcę, żeby Freehold i wszystkie podobne mu układy widziały okręt bojowy pełznący w ich stronę tygodniami i nie wiedziały, co zrobi, kiedy już doleci. Mój personel przygotuje standardową umowę. Jeśli nie może pan przyjąć zlecenia, proszę dać mi znać najszybciej, jak to możliwe, w przeciwnym wypadku polecę wpisanie pana do kolejki do tankowania i przejścia przez wrota w ciągu najbliższych piętnastu godzin.
Przejrzała wiadomość, a potem wysłała ją wraz z kopią dla Ahmeda McCahilla, przewodniczącego komitetu do spraw bezpieczeństwa. Zostało jeszcze wysłanie polecenia przesunięcia Rosynanta na początek kolejki uzupełnienia zaopatrzenia i upoważnienia do przejścia przez wrota. Chwilę później do jej drzwi dyskretnie zapukał Vaughn.
Uznał jej burknięcie za zgodę na wejście, czym faktycznie było.
– Sekretarz generalny Li pyta, czy jest pani niedysponowana – poinformował. – Zaczyna się niepokoić.
Spojrzała na zegar. Jej godzinna przerwa skończyła się dwadzieścia minut temu.
– СКАЧАТЬ