Star Carrier. Tom 8. Światłość. Ian Douglas
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Star Carrier. Tom 8. Światłość - Ian Douglas страница 3

Название: Star Carrier. Tom 8. Światłość

Автор: Ian Douglas

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-66375-18-5

isbn:

СКАЧАТЬ

      Po stuleciach zaniedbań znów symbolizował ducha wolności i demokracji w Unii Północnoamerykańskiej.

      Ale kto wie na jak długo? Ameryka Północna dwukrotnie ledwie pokonała zagrożenie ze strony Sh’daarów i Paneuropejczyków. Gray zastanawiał się, czy przetrwa narodziny swoich własnych super-AI.

      Prom obrócił się, wciąż nabierając wysokości, i przeleciał nad najwyższymi wieżami Dolnego Manhattanu. Gray zadał wtedy wciąż nurtujące go pytanie.

      – Wciąż nie rozumiem – powiedział do siedzącej w jego głowie AI – dlaczego chciałeś pozbyć się mnie z floty. To było moje całe życie.

      – Rozumiem pańskie uczucia, kapitanie – odparł Konstantin – ale zarówno ja, jak i pan, natknęliśmy się na pewne ograniczenia związane z działaniami w ramach hierarchii wojskowej. Aby nawiązać kontakt z Denebianami, potrzebuje pan stopnia swobody niedostępnego oficerowi floty.

      – Bzdura. Prezydent…

      – Prezydent Koe­nig ma własne problemy – wyjaśnił Konstantin – i własne plany. Jego decyzje ograniczają w dużym stopniu otaczający go ludzie i wymagania związane z pełnionym urzędem. Potrzebuję prawdziwego wolnego agenta. Dlaczego pan czuje się tak bardzo związany ze swoim miejscem w wojskowym łańcuchu dowodzenia?

      – Może czułem się tam u siebie.

      Było to jednak dobre pytanie, z którym Gray zmagał się od dawna.

      Dorastał w Ruinach Manhattanu jako prym, ledwie zarabiający na życie pracą na małej farmie umiejscowionej na dachu zrujnowanej Wieży TriBeCa, kilkaset metrów nad zalanymi alejami miasta.

      Teraz nie był nawet w stanie jej zlokalizować. Dzięki nanoinżynierii nowe budynki wyrastały organicznie. W ciągu godzin budulec starych konstrukcji przekształcał się w nowe.

      Może tak łatwiej było zapomnieć o przeszłości?

      Ponad trzysta lat temu rosnące poziomy mórz i rozruchy, jakie w wyniku tego nastąpiły, doprowadziły do porzucenia rozległych obszarów na wybrzeżach dawnych Stanów Zjednoczonych. Tak zwane Peryferie zostały odcięte od technologii, opieki społecznej i usług publicznych nowych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Stały się wyjętym spod prawa pograniczem zbyt kosztownym w utrzymaniu i zbyt trudnym do kontroli.

      Gdy Angela, jego żona, dostała udaru mózgu, musiał zawieźć ją do centrum medycznego w granicach USNA. Angelę udało się wyleczyć… ale albo sam udar, albo terapia… zmieniły ją, przerywając uczuciową więź między nimi.

      Gray pogodził się z tym, przynajmniej częściowo. Zajęło to sporo czasu i wymagało innych związków, ale w końcu mu się udało. Czasami całe dnie nie myślał o Angeli.

      I zajęło mu to jedynie dwadzieścia sześć lat…

      W świecie pełnym gwałtownych modyfikacji Gray stanowił wyjątek.

      Poza tym jednak był zadowolony ze zmian w swoim życiu. W pół wieku wspiął się po szczeblach, aż został dowódcą lotniskowca gwiezdnego „Ameryka”, a następnie oficerem flagowym całej grupy bojowej. Znalazł swoje miejsce. Budził szacunek, co nie było łatwe dla dawnego pryma otoczonego przez „ristie”. Tak określano technologicznych arystokratów, stanowiących większość obywateli USNA, a zwłaszcza oficerów floty. Prymitywów, pozbawionych zaawansowanych implantów mózgowych i dostępu do większych sieci, postrzegali jako nie w pełni ludzi.

      Gray dobrze czuł się z tym, że być może wspiął się po szczeblach kariery, a nawet odniósł zwycięstwo nad obcymi przy Gwieździe Kapteyna jako prym.

      Teraz Konstantin zrobił z niego cywila. W pewnym sensie, bo wciąż wciągano go w sprawy wielkiej wagi.

      Nie mógł jednak po prostu wrócić na farmę TriBeCa. Nie, rząd północnoamerykański odzyskiwał Peryferie. Waszyngton wywalczono, wysuszono i odbudowano. Zajmowano bagniska od Piedmontu w Virginii po Savannah. Tu, w Starym Nowym Jorku, ukończono tamy Locust Point i Verrazano Narrows, a poziom wody na Manhattanie powoli spadał.

      Dzięki pracy całych rojów nanomaszyn architektonicznych Ruiny nie były już ruinami. Z wycofującego się morza wyrastały białe wieże. Przez ostatni rok miasto przemierzały zespoły neurobiotechników, dające mieszkańcom szansę na pozbycie się statusu prymów. Niedługo sama koncepcja prymów miała stać się przeszłością.

      Zupełnie jak ja.

      Przyglądał się białym wieżom z wysokości… brakowi roślinności czy rozkładu. Ich czystej sterylności. Ich jasnej nowości rozwiewającej mrok wczesnego zimowego wieczoru.

      Pokręcił głową. Nie było dla niego już miejsca we flocie ani wśród nowo powstałych drapaczy chmur. Czuł, że stracił poczucie przynależności… i kontakt z rzeczywistością.

      – Konstantin? – Nadal nie miał ochoty rozmawiać ze sztuczną inteligencją, ale zaczął zbytnio polegać na tym, że jego pytania nie zostają bez odpowiedzi. Zwykle zajmował się tym RAM w jego głowie, ale Gray był autentycznie ciekawy, co powie AI.

      – Tak?

      – Co się z nimi stanie? Z ludźmi takimi jak ja kiedyś, tam, w Ruinach?

      – Większość już przesiedlono.

      – Gdzie?

      – Nowy Nowy Jork. Atlantyka i Oceana. New City wokół krateru po Columbus. Właściwie gdzie tylko chcieli. Niektórzy zgłosili się na ochotnika się do pozaziemskich kolonii. Mars. Chiron. Nowa Ziemia.

      – Zgłosili się? Żadnych obozów przesiedleńczych? – Słyszał różne historie.

      – Istnieją obozy przesiedleńcze dla Outsiderów. Ale zapewniam, że nie brak im niczego.

      Outsiderzy.

      Tak Sh’daarowie nazywali tych, którzy odmó­wili udziału w transcendencji – ich wersji osobliwości technologicznej. Określenia używano także czasem, by opisać ludzi, którzy odrzucali pewne aspekty współczesnej technologii. Istniały ziemskie religie, które nie akceptowały manipulowania ludzkim genomem czy technologii przedłużających życie.

      W tym wypadku Konstantin mówił o tych z prymów, którzy z jakiegokolwiek powodu odmawiali wszczepienia implantów mózgowych i woleli „żyć naturalnie”. Niektórzy bali się zmian albo po prostu w obliczu nieznanego woleli trzymać się tego, co mają.

      Gray nie zgadzał się z tak ekstremalną ideologią, ale jako dawny prym rozumiał, skąd się brała. I wzburzało go, gdy tak się ją lekceważyło.

      – Dlaczego pan pyta? – chciał wiedzieć Konstantin.

      – Czasami identyfikuję się bardziej z innymi prymami niż z pełnymi obywatelami.

      – „Pełny obywatel” to już archaizm, kapitanie. Wszyscy są szczęśliwie i produktywnie asymilowani przez powszechną kulturę.

      Tak, jasne. Gray uważał „szczęśliwą СКАЧАТЬ