Название: Szalona noc
Автор: Christina Lauren
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788381167413
isbn:
Czy to tylko nerwy, czy coś więcej? Przy Loli trudno powiedzieć. Spogląda na mnie w sposób, w jaki nie patrzy na nikogo innego, ale może to mieć jakiekolwiek znaczenie, bo jestem jej najbliższym kumplem i starannie, celowo zdobywałem jej zaufanie. Dla Loli zaufanie to sprawa kluczowa. Jeśli czuje się kontrolowana, zamyka się i chowa w swojej skorupie.
Jednak to delikatny, powolny proces; niestety ja chcę seksu i – może dokładniej – wiążącej się z nim bliskości. Prawda jest taka, że jeśli nie zdołam tego zdobyć z Lolą, to powinienem spróbować znaleźć to z kimś innym. Chwilami w uszach brzmi mi echo wykładów Finna i Ansela; zastanawiam się, czy przypadkiem nie iść za ich radą: zatrzymać kilka numerów, które dostałem w sklepie – Lola nazywa te dziewczyny fankami – albo zgodzić się, kiedy mnie zapraszają na kawę… czy może otwarcie proponują szybki numerek na zapleczu.
Mój telefon brzęczy znajomym tonem; sięgam po niego na ladę.
To SMS od Loli: „Kolacja dzisiaj?”.
Nic nadzwyczajnego, ale serce podskakuje mi gwałtownie. „Jasne” – odpisuję. „Gdzie?”.
„Mam przed sobą długi dzień, może po prostu u ciebie?”
Zaczynam już pisać tylko „Jasne”, kiedy pokazują się kolejne słowa: „Mojemu mózgowi potrzeba więcej czasu z Oliverem”.
Mieszkanie Loli czasami przypomina chaos. Kiedy London akurat jest w domu, puszcza muzykę na cały regulator, kiedy Finna nie ma w mieście, przesiaduje u nich Harlow, a ona przypomina raczej huragan niż kobietę. Jak jeszcze do tej mieszanki doda się Ansela i Mię, cieszę się, że nigdy dotąd nie wezwano policji. Lola, podobnie jak ja, potrzebuje dużo spokoju. Nie tylko do pracy, ale i do oddychania. To jeden z tych powodów, dla których od początku dobrze się ze sobą czuliśmy i dlatego wciąż spędzamy razem tyle czasu sami, bez reszty.
Zwykle jednak nie robimy tego u mnie, gdzie nie ma współlokatorów czy sąsiadów za ścianą. Owszem, co jakiś czas wpadaliśmy do mnie, ale nie po tym, jak głaskałem ją po włosach w barze i spędziłem noc u niej na kanapie. Nie po tym, jak szkicowała mnie i mojego penisa.
Przepełniony wrzącą mieszanką niepewności i podniecenia dotykam na wyświetlaczu ikony „Wyślij”.
Stoję na patio, podlewając żeberka na grillu, kiedy z korytarza dobiega głos Loli.
– Jestem!
Zamykają się drzwi wejściowe. Rozlega się odgłos butów spadających na podłogę, kiedy dziewczyna kopnięciem zrzuca je tuż za drzwiami; potem tupot bosych stóp, gdy Lola idzie poprzez pokój, w końcu dzwonienie kluczy wieszanych na haczyku przy kuchni, obok moich.
To zwyczaj ludzi zadomowionych; zaskakuje mnie dziwne odczucie, które budzi się w moim żołądku. Nerwowo zerkam w kierunku domu, po czym zamykam grill, z którego bucha dym pachnący węglem drzewnym. Próbuję przypomnieć sobie, że jestem kumplem Loli. Tak naprawdę nic się przecież nie
zmieniło.
Kiedy wchodzę do wewnątrz i zamykam drzwi, Lola unosi wzrok i uśmiecha się.
– Przyniosłam co nieco – mówi i głową wskazuje pokrywające blat kuchenny torby z zakupami.
– Nie trzeba było – odpowiadam, zamykając za sobą drzwi. – Żeberka są prawie gotowe, już miałem je zdejmować.
Lola unosi dwa kubki lodów.
– A teraz mamy też deser.
Smak „rocky road” i truskawki. Nasze ulubione.
Czując dziwny ucisk w piersi, podchodzę do kredensu i wyjmuję półmisek. Tworzy się między nami spokojny dystans, w którym czuję nadchodzący wybuch. Nie mam tylko pojęcia, jaki kształt przyjmie.
Lola krząta się za moimi plecami, a kiedy podchodzi do lodówki, żeby wszystko pochować, w ogóle nie patrzę na jej tyłek.
W czasie kolacji przeżywam chyba największe tortury w moim życiu. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że podanie Loli żeberek z grilla mogło być kiepskim pomysłem, gdyż przyglądanie się, jak je zjada, działa na mnie tak, że równie dobrze mógłbym podać jej banana lub sięgnąć do niej i podać jej do ssania
mój palec.
Zatem znów przez połowę posiłku siedzę napalony – i poprawiam się na krześle, patrząc na siedzącą naprzeciwko Lolę, która rozważa jakieś kwestie dotyczące nowej książki, zupełnie nieświadoma moich zmagań. Najwyraźniej unika myślenia o pomysłach Austina dotyczących Razora Fisha. Chcę z nią o tym porozmawiać i pomóc, ale oderwanie oczu od jej ust, zlizujących sos z koniuszków palców, wymaga ode mnie nadludzkiego wysiłku.
W końcu poddaję się i pod pretekstem wyjścia do łazienki uciekam, żeby zaczerpnąć powietrza. Opryskuję twarz wodą i spoglądam na siebie w lustrze długo i krytycznie.
I to właśnie z tego powodu w Vegas nie chciałem posuwać się z Lolą za daleko. Dlatego – chociaż chciałem za to dać sobie samemu w pysk – odrzuciłem jej zaproszenie do pokoju hotelowego. Lola jest inteligentna i piękna, lecz mając świadomość, że zamieszkamy w tym samym mieście, a ja naprawdę chciałem się z nią zaprzyjaźnić, nie mogłem zepsuć naszych relacji czy ich utrudnić, pieprząc ją.
Teraz zaś naprawdę zrobiło się dziwnie.
Wspólnie sprzątamy po kolacji, w przyjaznej ciszy wkładamy naczynia do zmywarki i ścieramy blaty. Lola milczy, ale z jej zaciśniętych mocno szczęk wnioskuję, że myśli, kombinuje. Znam ten wyraz twarzy, chociaż dzisiaj wydaje się inna. Nie jestem pewny, dlaczego żołądek skręca mi się z nerwów, kiedy liczba rzeczy i spraw zatrzymujących nas w kuchni, z dala od wygodnej kanapy w moim ciemnym salonie, maleje do zera.
Co ona planuje?
Zachęcam ją, żeby wybrała film, po czym ze swego miejsca przy piecyku obserwuję, jak Lola przegląda listę na moim iPadzie; wykrzywia usta w zamyśleniu, aż w końcu znajduje dokładnie to, czego chce.
– Na fali? – odzywa się.
– Dawaj.
Napad na bank, wybuchy, strzelanina i testosteron? Właśnie tego mi potrzeba, żebym utrzymał w spokoju oczy i ręce.
Włączam zmywarkę, podczas gdy Lola przechodzi do drugiego pokoju. Z lodówki wyjmuję popcorn i dwa piwa, łokciem naciskam wyłącznik światła.
Kiedy docieram do salonu, lecą już zapowiedzi filmowe. Obie lampy są przygaszone; kanapa jest ogromna, wystarczy dla przynajmniej czterech dorosłych osób. Lola siedzi na samym
środku.
No dobrze…
– Wygodnie ci?
Lola СКАЧАТЬ