Motylek. Katarzyna Puzyńska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Motylek - Katarzyna Puzyńska страница 29

Название: Motylek

Автор: Katarzyna Puzyńska

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Lipowo

isbn: 9788379616596

isbn:

СКАЧАТЬ kawałkami ciasta. Postawiła go na stole i zachęcająco skinęła głową, zapraszając ich do częstowania się. Zachowywała się jak zwykle, ale Danielowi wydawało się, że matka jest czymś zmartwiona. Podgórski postanowił, że później z nią porozmawia i sprawdzi, co się dzieje. Na razie jednak musiał podzielić się z kolegami nowymi wiadomościami w sprawie siostry Moniki. Praca przede wszystkim.

      – Przed chwilą rozmawiałem z lekarzem sądowym – zaczął. Był pewien, że żaden z kolegów nie spodziewa się tego, co za chwilę usłyszy. – Zrobili już sekcję zwłok ofiary.

      Wszystkie oczy skierowane były na niego wyczekująco. Streścił pokrótce to, co powiedział mu patolog. Z każdym kolejnym słowem twarze kolegów wyrażały coraz większe zdumienie. Nawet Janusz Rosół, który zwykle siedział apatycznie z boku, wyglądał na zaciekawionego.

      Kiedy Daniel skończył referować odkrycia patologa, Paweł Kamiński zagwizdał znacząco.

      – Niezła imprezowiczka z tej naszej siostrzyczki. – Zaśmiał się. – Pijaczka i dodatkowo miała dziecko z nieprawego łoża. Kurwa, no nieźle!

      – Skąd możemy wiedzieć, że z nieprawego? – zapytała spokojnie Maria.

      – No to może z księdzem dobrodziejem miała to dziecko. Albo to było niepokalane poczęcie.

      Paweł Kamiński śmiał się głośno ze swojego żartu. Nikt mu nie zawtórował.

      – Równie dobrze mogła kiedyś mieć męża – kontynuowała Maria niewzruszona. – Takie rzeczy się przecież zdarzają.

      – Jeżeli już, to chyba na odwrót – zakpił znowu Kamiński. – Najpierw jest zakonnicą, a potem spotyka chłopa i występuje z zakonu. Nie słyszałem nigdy, żeby kobieta, która zaznała męskości, dobrowolnie z tego zrezygnowała. Pieprzenie.

      – Mało jeszcze wiesz o życiu, Pawełku – stwierdziła spokojnie Maria Podgórska.

      Wzięła jego talerz i nałożyła mu kolejny kawałek ciasta. Kamiński wydawał się zbity z tropu brakiem jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Lubił irytować ludzi, a kiedy to nie działało, nie wiedział, jak się zachować.

      Daniel Podgórski wykorzystał moment spokoju, żeby podsumować sytuację.

      – Więc tak w skrócie: wiemy, że siostra Monika w przeszłości nadużywała alkoholu i urodziła przynajmniej jedno dziecko. Mieszkała w parafii w Warszawie, gdzie dała się poznać jako przykładna córka Kościoła i działaczka ośrodka pomocy dla młodzieży. We wtorek przyjechała tutaj, do Lipowa. Na razie nie wiemy dlaczego. Ksiądz Piotr zaprzecza, że do niego, a nikt inny jej nie zapraszał. Przynajmniej nikt się do tego nie przyznał podczas naszych przesłuchań. W każdym razie we wtorek rano zakonnica zostaje zamordowana poprzez kilkakrotne przejechanie samochodem. Wygląda na to, że zabójca chciał być pewny, że kobieta nie przeżyje.

      – Czyli właściwie odpada możliwość, że została potrącona nieumyślnie? – zastanawiał się głośno młody Marek Zaręba. – Że to był przypadek?

      – Na to teraz wygląda. Bo wydaje się raczej mało prawdopodobne, żeby ktoś wpadł w poślizg, niechcący ją potrącił, a potem nagle zdecydował się kilka razy na nią najechać. Rozmawiałem z kryminalistykami. W śniegu widać było ślady opon, mimo że większość zadeptaliśmy. Następnym razem musimy bardziej uważać – upomniał ich Daniel. – W każdym razie wstępnie zgadzają się z tym, co odkrył patolog. Ślady opon wskazują na kilkakrotne przejechanie po ciele. Pamiętajmy też, że siostra Monika leżała już w tym czasie na ziemi. Patolog twierdzi, że prawdopodobnie jeszcze wówczas żyła. Jest w związku z tym wiele pytań. Dlaczego leżała na ziemi? Dlaczego właśnie taka śmierć? Czy sposób, w jaki ją zabito, to jakaś wiadomość? Pamiętajcie, że ciało było zniszczone, ale twarz pozostała prawie nienaruszona. Nasuwa się więc takie samo pytanie, czy to ma jakieś znaczenie? Wracamy też do naszych poprzednich rozważań, czy miejsce popełnienia przestępstwa ma znaczenie? Czy miała zginąć właśnie tam?

      Pytania, pytania, pytania. Ale niestety mało odpowiedzi, uznał Podgórski w duchu.

      Marek Zaręba podniósł rękę, jakby wyrywał się do odpowiedzi w szkolnej ławce.

      – Młody, masz jakiś pomysł? – zapytał Daniel, rozbawiony tym widokiem.

      – Uderzają mnie dwie sprawy – wyjaśnił Zaręba pełnym ekscytacji głosem. – Pierwsza rzecz, twarz nie była zniszczona, więc mogliśmy łatwo zidentyfikować zakonnicę. Druga rzecz, zakonnica została porzucona niedaleko wjazdu do wsi. Po tej stronie nie ma może dużego ruchu, ale można założyć, że szybko ktoś ją znajdzie.

      – Dojdziesz kiedyś do końca tej rozkosznej opowiastki, Młody? – zakpił Paweł Kamiński.

      Marek rzucił mu szybkie spojrzenie.

      – Według mnie, gdyby ktoś chciał utrudnić nam pracę, porzuciłby ciało w bardziej dyskretnym miejscu albo przejechałby również po twarzy. Mógł ją przecież zupełnie zmiażdżyć. Wtedy właściwie nie moglibyśmy jej zidentyfikować.

      – Albo zajęłoby nam to dużo więcej czasu – zgodził się Daniel. – Czyli sprawca albo nie bał się, że szybko odkryjemy, kim była ofiara, albo po prostu nie dokończył tego, co zaczął. Być może ktoś mu przeszkodził albo z innych względów nie miał już czasu. Może zauważył, że Ewelina nadchodzi?

      – Ewelina nikogo nie widziała – zaprzeczył Marek Zaręba. – Żadnego samochodu ani nic. Nikogo obcego.

      – Właśnie dlatego będziemy musieli porozmawiać z nią dokładniej. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że coś jednak zauważyliśmy. Poza tym znalezienie ciała musiało być wielkim wstrząsem, być może z czasem Ewelina przypomni sobie coś więcej. – Daniel Podgórski sięgnął po kolejny kawałek ciasta. Emocje sprawiły, że poczuł się głodny jak wilk. – Spróbujmy zastanowić się nad motywem. Ktoś zabił siostrę Monikę. Wiemy teraz, że zrobił to z premedytacją. Inaczej tego nazwać się nie da. Sprawca musiał mieć jakiś powód.

      – Widać, że stara zalazła komuś za skórę – wtrącił się znowu Paweł Kamiński.

      – Rzeczywiście wygląda to jak krwawa zemsta – zgodził się młody Marek Zaręba. – Z tym muszę się zgodzić.

      – A co ty o tym myślisz, Janusz?

      Rosół podkręcał wąsa i wyglądał przez okno zamyślony. Dotychczas przysłuchiwał się tylko zagorzałej dyskusji kolegów. Odchrząknął teraz i napił się herbaty. Dziś wydawał się całkiem trzeźwy, ucieszył się w duchu Daniel. Może problemy były tylko przejściowe.

      – Zawsze jest też możliwość, że zakonnica była świadkiem jakiegoś przestępstwa albo usłyszała coś, co nie było przeznaczone dla jej uszu, i musiała zginąć, żeby nie zdradzić tajemnicy.

      Wszyscy spojrzeli na Rosoła zaskoczeni. Była to jego najdłuższa wypowiedź od kilku dni. Poza tym do tej pory nikt nie brał takiej możliwości pod uwagę. Brzmiało to sensownie.

      – Może СКАЧАТЬ