Morawiecki i jego tajemnice. Tomasz Piątek
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Morawiecki i jego tajemnice - Tomasz Piątek страница 26

Название: Morawiecki i jego tajemnice

Автор: Tomasz Piątek

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Документальная литература

Серия: #ArbitrorFakty

isbn: 978-83-66095-13-7

isbn:

СКАЧАТЬ że do jej powstania przyczynił się konflikt między Władysławem Frasyniukiem a Kornelem Morawieckim. Konflikt nie tylko polityczny, lecz także osobisty i osobowościowy, a nawet klasowy.

      Frasyniuk, z zawodu kierowca, był wrocławskim przywódcą Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność” – czyli głównej organizacji opozycyjnej w latach 1980–1981. NSZZ „Solidarność” miała robotniczych liderów: Lecha Wałęsę w Gdańsku, Zbigniewa Bujaka w Warszawie, a we Wrocławiu – właśnie Frasyniuka. Na pierwszym miejscu była organizacją pracowniczą, związkową, dopiero potem polityczną. Przede wszystkim walczyła o dobrobyt i prawa socjalne pracowników. Powstała w drugiej połowie 1980 r., gdy fala strajków robotniczych zmusiła komunistów do zezwolenia na utworzenie niezależnej organizacji związkowej. Rzecz jasna, zakrawało to na paradoks. Przecież w komunizmie nie mogły istnieć żadne niezależne organizacje. Całokształtem rzeczywistości miała niepodzielnie rządzić partia komunistyczna. W Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej była to PZPR, czyli Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Partia ta pretendowała do nieomylności i wszechwładzy. Próbowała zarządzać każdym aspektem rzeczywistości, włącznie z hodowlą nutrii i podlewaniem trawników. Zatem niezależna centrala związkowa, wyrosła z protestu przeciw PZPR, musiała się jej sprzeciwiać niemal na każdym kroku.

      Sytuację dodatkowo komplikowało to, że PZPR miała nad sobą partię jeszcze bardziej nieomylną i wszechwładną, czyli KPZR, Komunistyczną Partię Związku Sowieckiego (lub Radzieckiego – w PRL ta druga forma była obowiązkowa). KPZR rządziła Związkiem Sowieckim, który narzucił Polsce komunizm pod koniec lat 40. W latach 1980–1981 Sowieci z KPZR nieustannie naciskali na przywódców PZPR, żądając, aby zlikwidowali „Solidarność”. Przywódcy PZPR ze swej strony obawiali się frontalnej rozprawy z „Solidarnością” (groziło to wojną domową lub ostatecznym zniszczeniem resztek poczucia wspólnoty między partią komunistyczną a społeczeństwem). Ale jeszcze bardziej się bali, że jeśli nie zlikwidują opozycji, zrobią to za nich towarzysze z KPZR. Rękami armii sowieckiej poprzez interwencję zbrojną w Polsce (na szczęście do tego nie doszło).

      Zatem PZPR szukała jakiejś ścieżki pomiędzy dwoma ostatecznościami (wojną polsko-polską lub wojną polsko-sowiecką). Partia komunistyczna próbowała uspokoić i okiełznać NSZZ „Solidarność”. Usiłowała zmusić ją do tego, żeby była „zwykłą organizacją związkową” i walczyła o sprawy socjalne, nie polityczne. Oczywiście, PZPR domagała się czegoś niemożliwego. Poprzez swoje pretensje do nieomylnej wszechwładzy partia komunistyczna ze spraw niepolitycznych robiła polityczne i nawet najbardziej apolityczni liderzy związkowi musieli być politykami. Przecież każdy związkowy protest – nawet gdyby dotyczył braku serwetek w fabrycznej stołówce – narażał na szwank dobre imię PZPR. Kto odpowiada za wszystko, ten odpowiada również za brak serwetek. Nie mówiąc już o znacznie gorszych brakach komunizmu, takich jak brak mięsa i wędlin w sklepach, brak wystarczającej liczby autobusów i tramwajów (pasażerowie regularnie tłoczyli się w potwornym ścisku), wreszcie brak wolności słowa i możliwości podróżowania (media podlegały cenzurze prewencyjnej, a komunistyczna Służba Bezpieczeństwa wydawała paszporty obywatelom wedle swego widzimisię).

      13 grudnia 1981 r. komunistyczny przywódca generał Jaruzelski przystąpił do rozprawy z „Solidarnością”. Może nie frontalnej, bo obyło się bez wojny, ale niewiele mniej brutalnej, gdyż wprowadził stan wojenny. Niezależna działalność związkowa została zakazana. Tysiące działaczy „Solidarności” trafiło do ośrodków internowania, inni zeszli do podziemia. W 1982 r. Kornel Morawiecki – doktor fizyki kwantowej, działacz „Solidarności” i niezależny publicysta – razem ze swoimi znajomymi z Politechniki Wrocławskiej stworzył zakonspirowaną grupę. Grupa ta cechowała się radykalizmem. Oskarżała Władysława Frasyniuka, przywódcę wrocławskiej „Solidarności”, o „ugodowość”. W końcu oderwała się od NSZZ „Solidarność” i nazwała się Solidarnością Walczącą. Zwolennicy Frasyniuka przekręcali to na „Solidarność Warczącą”. Sami przez zwolenników Kornela nazywani byli „Solidarnością Klęczącą”. Zdumiewający konflikt – szczególnie, gdy pamiętamy, że obie organizacje chciały walczyć ze wspólnym, przemożnym i bezwzględnym wrogiem. Frasyniuk musiał się ukrywać tak samo jak jego oponent Morawiecki – jeśli nie bardziej.

      Jak wspomniałem, spór wypływał z różnic nie tylko politycznych, lecz także społecznych. Władysław Frasyniuk był robotnikiem, kierowcą. Doktorowi fizyki Kornelowi Morawieckiemu podporządkowanie się „szoferakowi” mogło sprawiać trudność. W późniejszych latach zdarzało mu się sugerować, jakoby robotnicy nie mieli kwalifikacji intelektualnych, a nawet moralnych, żeby zajmować się polityką. Już w latach 80. uważał, że należy odejść od formuły związku zawodowego i spraw socjalnych, albowiem przesłaniają one obywatelom przyczynę wszelkiego zła: Polska nie jest niepodległa ani demokratyczna! Najpierw trzeba pogonić komunistycznego okupanta i wywalczyć całkowitą wolność. Potem będzie można się bić o kiełbasę (jeśli w ogóle będzie trzeba).

      Jednak doktorzy fizyki nie mają monopolu na myślenie i szerokie horyzonty. Robotniczy przywódcy związkowej NSZZ „Solidarność” nieraz wykazywali się wielką przenikliwością. Nie tylko o kiełbasie myśleli (choć o niej nie zapominali). Poza tym związkowa „Solidarność” miała swoich wybitnych intelektualistów. „Chłopski rozum” Wałęsy i skomplikowane analizy jego doradców-profesorów prowadziły do jednego wniosku: zbytni radykalizm nie przyspiesza zmian, tylko je spowalnia. Ludzie Morawieckiego wydawali im się szaleńcami lub prowokatorami, którzy raczej przeszkadzają niż pomagają wyzwolić Polskę.

      To pęknięcie wewnątrz antykomunistycznej opozycji okazało się trwalsze niż sam komunizm. Gdy on upadł, oskarżenia się zaostrzyły – szczególnie po jednej ze stron konfliktu. Dla radykalnej prawicy Wałęsa i Frasyniuk z ugodowców stali się „zdrajcami”. Kornel Morawiecki zaś jest bohaterem nawet wtedy, gdy nawołuje do przyjaźni z Kremlem.

      Takie zarzuty pod adresem Frasyniuka padały już w 1992 r., gdy Mateusz Morawiecki w swojej pracy pisał o konflikcie ojca z robotniczym przywódcą. Jak sobie z tym poradził?

      Raczej – wybrnął. Aczkolwiek trzeba przyznać magistrantowi Morawieckiemu, że stara się zachować chłodny ton, unikać emocji i ewidentnej stronniczości. Przyznaje na przykład, że Kornel Morawiecki i jego zwolennicy mogli uprawiać „krytykanctwo” wobec Frasyniuka i związkowej „Solidarności”. Jednak nie da się ukryć, że magistrant historii darzy sympatią doktora fizyki i jego organizację. Każdy może się o tym przekonać: praca jest dostępna na jednej ze stron internetowych dotyczących Solidarności Walczącej200.

      Charakterystyczne jest to, że magistrant Morawiecki omija kłopotliwe sprawy. Omija lub prześlizguje się obok nich. Udaje, że ich nie ma – lub że nie sprawiają kłopotu. Pisze, że siła i radykalizm wrocławskiej antykomunistycznej opozycji mogła stanowić paradoks („Wydaje się, że Wrocław był pod ściślejszą kontrolą wojskową i służb bezpieczeństwa niż inne ośrodki. Jednakże tu właśnie w zakładach najszybciej zostały utworzone komitety strajkowe”)201. Ale nie wyjaśnia tej sprzeczności. W innym fragmencie chwali rzekome zdolności organizacyjne swego ojca, czym jaskrawo zaprzecza oczywistości (według wszystkich źródeł, do których miałem dostęp, Kornel to najbardziej niezorganizowany polityk, jakiego można sobie wyobrazić). Mateusz Morawiecki pochwala również, jak się zdaje, jedno z najbardziej kontrowersyjnych posunięć Kornela w okresie legalnego działania „Solidarności”. Chodzi o wydanie tak zwanego wezwania do żołnierzy wojsk sowieckich w Polsce, które miało tych żołnierzy nastawić przychylnie СКАЧАТЬ



<p>200</p>

Zob. M. Morawiecki, Geneza i pierwsze lata „Solidarności Walczącej”, Sw.org.pl, <http://www.sw.org.pl/h_mat.html>, dostęp: 11 kwietnia 2019.

<p>201</p>

M. Morawiecki, dz. cyt., <http://www.sw.org.pl/mat/mat-1.html>.