Название: Cherub
Автор: Przemysław Piotrowski
Издательство: PDW
Жанр: Триллеры
isbn: 9788381438162
isbn:
– Ten ktoś musiałby mieć bardzo mocną kartę przetargową, żeby ściągnąć stutrzydziestokilogramowego prokuratora w takie miejsce.
– Może miał?
– Zajmiesz się tym, Grzegorz? – Uwaga Winnickiej skupiła się na inspektorze.
– Już wysłałem ludzi, aby przeszukali dwie jego nieruchomości. Po spotkaniu też planowałem się tam wybrać. Jeśli był na tyle nieostrożny, aby trzymać coś w domu, znajdziemy to.
– Na przykład małą Tajkę w szafce nocnej… – Warszawski stłumił wybuch śmiechu.
– To akurat nie jest śmieszne, Łukasz. Ale to ważny trop. Sprawdź, proszę, wszystkie jego wyjazdy z ostatnich trzech lat. Może porobił jakieś zdjęcia albo nakręcił filmy. Swoją drogą ciekawa jestem, czy te wszystkie plotki się potwierdzą.
– To nie plotki, Arleta. Ten knur uwielbiał wszystko, co kończy się na „naście” i nie spierdala na drzewo.
– Znajdź dowód. To też może być ważny trop. Sposób, w jaki zginął, pozwala snuć pewne przypuszczenia.
– Na moje oko bzyknął nie tę laskę co trzeba i dostał od tatusia porządny wycisk.
– Zemsta jest bardzo prawdopodobnym motywem, ale… – Winnicka zdała sobie sprawę, że w ich poczynania wkradło się trochę chaosu i skaczą z tematu na temat, zamiast skupić się na konkretach – …może zacznijmy od tego, co już wiemy na pewno. Anka? Robert?
– Panie przodem… – Krzywicki teatralnym gestem oddał pierwszeństwo Boruckiej.
– Dżentelmen jak zawsze. – Borucka posłała mu w odpowiedzi dwuznaczny uśmiech. – No dobra, choć ostrzegam, że będę operować głównie ogólnikami, bo od wczorajszego wieczora nie zdołaliśmy zbyt wiele ustalić. Zatem… – Szefowa techników przewertowała roboczy skoroszyt. – Mamy odciski palców co najmniej czterech osób, ale nie wiązałabym z nimi wielkich nadziei.
– Dlaczego?
– Zostały zebrane z klamek drzwi i okien, pieca i kilku przyrządów do sprzątania. Na ciele ofiary i w jej najbliższej okolicy nie było ani jednego, co sugeruje, że sprawca działał w rękawiczkach. Z ran udało się natomiast pobrać kilka mikrośladów po narzędziu zbrodni. Przypuszczam, że to jakiś rodzaj bata lub bicza. Myślę, że dziś po południu laboratorium określi, z jakiego materiału był zrobiony. Mamy też sporo włókien, ale… – Borucka westchnęła ciężko – …to szwalnia. Ich zbadanie może potrwać tygodnie.
– A traseolodzy?
– Natrafiliśmy na kilka śladów. Parę nawet nieźle zachowanych. Myślę, że uda się odtworzyć wzór podeszew, a co za tym idzie, rozmiar i markę buta. To jednak również potrwa. Alek odkrył też coś jeszcze… – Borucka wyjęła z teczki fotkę i puściła w obieg. – Widzicie te trzy równo umiejscowione punkty na podłodze?
Zebrani kolejno obejrzeli zdjęcie. Na brudnym linoleum zaznaczono trzy kropki. Leżały względem siebie w takich samych odległościach, tworząc trójkąt równoboczny.
– Nie jest to twardy dowód potwierdzający moją hipotezę, ale na moje oko to ślady po statywie.
– Że niby sprawca wszystko filmował? – mruknął Warszawski.
– Brzmi upiornie, ale…
– Jeśli masz rację, to nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by się stało, gdyby film trafił w niepowołane ręce.
Zimny przekazał zdjęcie Winnickiej, która zapoznała się z nim ostatnia. Przez dłuższą chwilę przypatrywała się trzem punkcikom.
– Trzeba to potwierdzić – rzekła. – Ten…
– Alek?
– Tak, Alek. Jest tego pewny?
– Na dziewięćdziesiąt procent. A ja lepszego traseologa nie znam.
– Chciałabym z nim porozmawiać. Możesz go przyprowadzić na kolejne spotkanie grupy?
– Oczywiście. – Borucka odgarnęła z czoła niesforny kosmyk. – Jeśli natomiast chodzi o próbki DNA, to pierwsze będą znane najwcześniej pojutrze.
– Niech się sprężają.
– Robimy, co możemy. No i na koniec… – Wzrok Boruckiej skupił się na Zimnym.
– Łańcuszek – dokończył za nią inspektor.
– Jaki łańcuszek…? – Winnicka przekrzywiła głowę w wymowny sposób, który znaczył mniej więcej „jaki, kurwa, łańcuszek i dlaczego nic o tym nie wiem?”.
– Ofiara miała w odbycie srebrny łańcuszek.
– To rzeczywiście ciekawe… – Nikt nie wątpił, że w tonie Winnickiej pobrzmiewa irytacja.
– Nie napisałem o tym w raporcie, bo najpierw chciałem ustalić, czy moja hipoteza co do jego pochodzenia ma solidne podstawy. – Zimny się nie tłumaczył. Mówił spokojnym i pewnym tonem. – Poznałem ten wzór, choć z początku nie mogłem skojarzyć, skąd go znam. Gdy w końcu sobie przypomniałem, pojechaliśmy z Łukaszem do archiwum sądowego, aby się upewnić. Potwierdziliśmy, że łańcuszek jest identyczny z tymi, które zostały zarchiwizowane w czasie śledztwa dotyczącego sierocińca hieronimek.
– A konkretnie?
– Takie łańcuszki dostawali na odchodne wszyscy wychowankowie placówki.
Winnicka przez chwilę analizowała słowa inspektora. Uznała, że to żadne wytłumaczenie. Łańcuszek w odbycie ofiary na pewno nie znalazł się przypadkowo. To była oczywista wiadomość od mordercy.
– Zakładam, że to nie wszystko, bo wciąż nie widzę sensownego wytłumaczenia tego, że ta informacja nie znalazła się w raporcie.
– Wstrzymywałem się, bo z oczywistych względów od razu pomyślałem o znanym nam wszystkim komisarzu Igorze Brudnym…
– Igor Brudny powiadasz… – Wszyscy w pomieszczeniu poczuli, że powiało chłodem. – No dobrze. I co z nim?
– Łańcuszek wyjęty z ofiary był niekompletny. Brakowało krzyżyka, który według pierwszych oględzin nie został ani urwany, ani…
– …nie został w dupie Kotelskiego – wyręczył go Warszawski.
– Dokładnie. Wcześniej to były podejrzenia, ale teraz mam już pewność.
– Że co?
– Że nie został ani urwany, ani nie pozostał w dupie Kotelskiego.
– To może Grzegorz w końcu nas oświecisz, gdzie jest też krzyżyk, bo ta zabawa w kotka i myszkę СКАЧАТЬ