Zima świata. Ken Follett
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 21

Название: Zima świata

Автор: Ken Follett

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Юмористическая проза

Серия:

isbn: 978-83-8215-259-3

isbn:

СКАЧАТЬ o Heinrichu. – W ten sposób mogą uzyskać siedemdziesiąt cztery głosy.

      Lloyd ściągnął brwi. Dlaczego katolicka partia Centrum miałaby wesprzeć ustawę odbierającą jej wszelki wpływ na władzę?

      Walter wyraził jego wątpliwości w sposób bardziej dobitny:

      – Czy oni mogą być aż tak głupi?

      Lloyd żałował teraz, że nie wiedział o zamiarach centrystów, zanim poszedł po kawę. Mógłby porozmawiać o tym z Heinrichem i dowiedzieć się czegoś pożytecznego. Zaklął w myślach.

      – We Włoszech partia katolicka zawarła z Mussolinim umowę zwaną konkordatem, aby chronić Kościół – odezwał się deputowany z berlińskim akcentem. – Dlaczego mieliby nie zrobić tego u nas?

      Lloyd obliczył, że z poparciem Centrum naziści uzbieraliby czterysta jedenaście głosów.

      – I tak brakuje do dwóch trzecich – oznajmił z ulgą Walter.

      – Nie bierzecie pod uwagę najnowszego obwieszczenia przewodniczącego Reichstagu – odezwał się jakiś młody asystent deputowanego. Przewodniczącym był Hermann Göring, najbliższy współpracownik Hitlera. Lloyd nie słyszał komunikatu i wydawało się, że nikt inny także o nim nie wiedział. Zapadła cisza. Asystent mówił dalej: – Ogłosił, że deputowani komunistyczni, którzy są nieobecni, ponieważ siedzą w więzieniu, nie będą brani pod uwagę.

      W sali rozległy się głosy protestu i oburzenia. Twarz Waltera poczerwieniała.

      – Nie wolno mu tego zrobić! – krzyknął.

      – Takie postępowanie jest sprzeczne z prawem – potwierdził asystent – ale on to zrobił.

      Lloyd był wstrząśnięty. Czy to możliwe, by ustawę przegłosowano dzięki regulaminowemu kruczkowi? Znów dokonał obliczeń. Komuniści mieli osiemdziesiąt jeden miejsc w parlamencie. Po ich odliczeniu naziści potrzebowali dwóch trzecich z pięciuset sześćdziesięciu sześciu głosów, czyli trzystu siedemdziesięciu ośmiu. Wraz z głosami nacjonalistów wciąż mieli ich za mało, lecz jeśli zdobędą poparcie katolików, szala przechyli się na ich korzyść.

      – To są działania nielegalne – stwierdził ktoś. – Powinniśmy na znak protestu wyjść z sali obrad.

      – Nie! – powiedział dobitnie Walter. – Wtedy przepchną ustawę pod naszą nieobecność. Trzeba przekonać katolików, żeby zagłosowali przeciw. Wels musi osobiście porozmawiać z Kaasem. – Otto Wels był przewodniczącym Niemieckiej Partii Socjaldemokratycznej, a prałat Ludwig Kaas stał na czele partii Centrum.

      Propozycję przyjęto szmerem aprobaty.

      Lloyd odetchnął głęboko.

      – Herr von Ulrich, może zaprosiłby pan na lunch Gottfrieda von Kessla? Zdaje się, że przed wojną pracowaliście razem na placówce w Londynie.

      Walter zaśmiał się ponuro.

      – Miałbym się spotkać z tym dziwakiem? – prychnął.

      Lloyd się zreflektował.

      – Nie wiedziałem, że go pan nie lubi.

      Walter się zamyślił.

      – Nie znoszę go, ale, na Boga, jestem gotów zrobić wszystko…

      – Mam go znaleźć i przekazać zaproszenie? – spytał Lloyd.

      – No dobrze, spróbuj. Jeśli się zgodzi, zaproponuj spotkanie o trzynastej w Herrenklubie.

      – Doskonale.

      Lloyd czym prędzej odnalazł salę, w której zniknął Heinrich, i wszedł do środka. Odbywało się tam zebranie podobne do tego, w którym przed chwilą brał udział. Poszukał wzrokiem ubranego na czarno młodzieńca i skinął na niego nagląco.

      – Podobno twoja partia zamierza poprzeć ustawę o specjalnych pełnomocnictwach! – rzekł, gdy znaleźli się na zewnątrz.

      – To nie jest pewne – odparł Heinrich. – Zdania deputowanych są podzielone.

      – Kto jest przeciwko nazistom?

      – Brüning i paru innych. – Brüning był wcześniej kanclerzem i odgrywał w partii ważną rolę.

      Lloydowi zaświtała nadzieja.

      – Jakich innych?

      – Zawołałeś mnie, żeby wyciągnąć te informacje?

      – Nie, przepraszam. Walter von Ulrich chce się spotkać na obiedzie z twoim ojcem.

      Heinrich spojrzał na niego z powątpiewaniem.

      – Oni się nie lubią, wiesz o tym, prawda?

      – Zdążyłem się tego domyślić, ale dzisiaj zapomnę o różnicach!

      Heinrich wyglądał na przekonanego.

      – Zapytam go, poczekaj. – Wszedł do sali.

      Lloyd zastanawiał się, czy ten plan ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Wielka szkoda, że Walter i Gottfried nie są serdecznymi przyjaciółmi. Nie mógł jednak uwierzyć, że partia katolicka zagłosuje razem z nazistami.

      Najbardziej niepokoiła go myśl, że jeśli coś takiego zdarza się w Niemczech, do tego samego może dojść w Wielkiej Brytanii. Ta perspektywa go przerażała. Miał przed sobą całe życie i nie chciał przeżyć go w kraju dławionym przez dyktaturę. Pragnął działać w polityce, tak jak jego rodzice, i dążyć do tego, by kraj stawał się bardziej przyjazny na przykład dla górników w Aberowen. A do tego potrzebne są wiece polityczne, na których ludziom wolno mówić głośno, co myślą, gazety, którym wolno krytykować władze, oraz puby, gdzie można się spierać, nie oglądając się z obawą przez ramię.

      Faszyzm stanowił zagrożenie dla tych wszystkich swobód, ale być może poniesie klęskę. Może Walter zdoła wyperswadować Gottfriedowi poparcie dla nazistów i partia Centrum zagłosuje przeciwko nim.

      Heinrich wyszedł na korytarz.

      – Zgodził się.

      – Wspaniale! Herr von Ulrich proponuje Herrenklub o trzynastej.

      – Naprawdę? A jest członkiem klubu?

      – Chyba tak… Dlaczego pytasz?

      – To bardzo konserwatywny klub. Ale skoro Walter ma „von” w nazwisku, to przypuszczam, że jest szlachetnie urodzony. Nawet jeśli należy do socjalistów.

      – Powinienem zarezerwować stolik. Wiesz, gdzie jest ten klub?

      – Tuż za rogiem. – Heinrich wskazał Lloydowi drogę.

      – Dla ciebie też zarezerwować miejsce?

      – СКАЧАТЬ