Zima świata. Ken Follett
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zima świata - Ken Follett страница 12

Название: Zima świata

Автор: Ken Follett

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Юмористическая проза

Серия:

isbn: 978-83-8215-259-3

isbn:

СКАЧАТЬ był podobny do Waltera, ale ubierał się bardziej starannie: nosił krawat ze złotą spinką i zegarek z grawerowaną dewizką, a jego włosy były mocno wybrylantynowane. Młodszy od niego Jörg miał blond włosy, delikatne rysy twarzy i radosny uśmiech. Razem siedzieli w rosyjskim obozie jako jeńcy wojenni, a teraz mieszkali nad restauracją.

      Zaczęto wspominać ślub Waltera i Maud, który odbył się w wielkiej tajemnicy w przededniu wojny. Nie było na nim gości, a w rolach drużby i druhny wystąpili Robert i Ethel.

      – Wypiliśmy szampana w hotelu, a potem Robert i ja oznajmiliśmy, że wychodzimy… – Ethel stłumiła śmiech. – A ja liczyłam, że zjemy razem kolację!

      Maud roześmiała się głośno.

      – Możecie sobie wyobrazić moją radość!

      Lloyd skierował wzrok na filiżankę z kawą. Miał osiemnaście lat i był prawiczkiem. Czuł się zakłopotany, słysząc żarty o miesiącu miodowym.

      – Dostajesz wiadomości od Fitza? – spytała Ethel, poważniejąc.

      Lloyd wiedział, że potajemny ślub doprowadził do zerwania kontaktów między Maud i jej bratem. Hrabia Fitzherbert wyrzekł się siostry, gdyż ta nie zwróciła się o pozwolenie na małżeństwo do niego jako głowy rodziny.

      Maud smutno pokręciła głową.

      – Napisałam do niego, kiedy wybieraliśmy się do Londynu, ale nie chciał się ze mną spotkać. Zraniłam jego dumę, wychodząc za Waltera bez jego zgody. Obawiam się, że mój brat należy do mężczyzn, którzy nie wybaczają.

      Ethel zapłaciła rachunek. W Niemczech wszystko było tanie, jeśli miało się obcą walutę. Zamierzali wstać od stolika, gdy podszedł do nich jakiś nieznajomy i bez pytania o zgodę przysunął sobie krzesło. Był to tęgi mężczyzna o okrągłej twarzy, miał niewielki wąsik. Nosił brunatny uniform.

      – Czym mogę panu służyć? – spytał zimno Robert.

      – Jestem komisarzem do spraw kryminalnych, Thomas Macke. – Mężczyzna złapał za rękę przechodzącego kelnera. – Przynieś mi kawę.

      Kelner spojrzał pytająco na Roberta, a ten skinął głową.

      – Pracuję w wydziale politycznym pruskiej policji – ciągnął Macke. – Stoję na czele berlińskiej sekcji wywiadu.

      Lloyd po cichu przetłumaczył matce jego słowa.

      – Chcę porozmawiać z właścicielem restauracji o sprawie natury osobistej.

      – Gdzie pracował pan miesiąc temu? – zapytał Robert.

      To pytanie zaskoczyło Mackego.

      – W komendzie policji w Kreuzbergu – odrzekł bez wahania.

      – Czym pan się zajmował?

      – Kierowałem archiwum. Dlaczego pan pyta?

      Robert skinął głową, jakby spodziewał się takiej odpowiedzi.

      – Był pan urzędnikiem od papierów, a mianowano pana szefem wywiadu w Berlinie. Gratuluję błyskawicznego awansu. – Odwrócił się do Ethel. – Pod koniec stycznia, gdy Hitler został kanclerzem, jego siepacz, Hermann Göring, objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych Prus. Stanął na czele największej formacji policyjnej na świecie. Od tamtej pory masowo wyrzuca funkcjonariuszy i mianuje na ich miejsce nazistów. – Spojrzał na Mackego i dodał z przekąsem: – Nie wątpię jednak, że awans naszego niespodziewanego gościa podyktowany był względami czysto merytorycznymi.

      Macke zaczerwienił się, ale powściągnął gniew.

      – Jak wspomniałem, chcę pomówić z właścicielem lokalu o sprawie natury osobistej.

      – Proszę przyjść rano. Godzina dziesiąta panu odpowiada?

      Macke zignorował tę propozycję i brnął dalej:

      – Mój brat działa w biznesie restauratorskim.

      – Ach! Może go znam? Nazywa się Macke? Jaki lokal prowadzi?

      – Mały bar dla robotników we Friedrichshain.

      – W takim razie nie sądzę, byśmy się spotkali.

      Lloyd uważał, że Robert postępuje nieroztropnie, wbijając Mackemu szpilki. Policjant był niegrzeczny, ale mógł mu bardzo zaszkodzić.

      – Brat chciałby kupić tę restaurację – wyjaśnił Macke.

      – Pański brat chce się wybić, tak jak pan.

      – Jesteśmy gotowi zapłacić panu dwadzieścia tysięcy marek, suma byłaby rozłożona na dwa lata.

      Jörg parsknął śmiechem.

      – Pozwoli pan, że coś panu wyjaśnię, komisarzu – zaczął Robert. – Jestem austriackim hrabią. Przed dwudziestu laty miałem na Węgrzech zamek i dużą posiadłość, w której mieszkały moja matka i siostra. Wojna odebrała mi rodzinę, zamek, ziemię, a nawet ojczyznę, która… uległa miniaturyzacji. – Głos Roberta, w którym pobrzmiewał sarkazm, teraz stał się ochrypły ze wzruszenia. – Przyjechałem do Berlina, nie mając nic oprócz adresu Waltera von Ulricha, dalekiego kuzyna. Na przekór wszystkiemu zdołałem otworzyć tę restaurację. – Przełknął ślinę. – Ona jest wszystkim, co mam. – Zrobił pauzę, by napić się kawy. Wszyscy milczeli. Robert wziął się w garść i w jego głosie znów pojawił się ton wyższości. – Nawet gdyby przedstawił pan hojną ofertę, a tak nie jest, odmówiłbym, bo nie sprzedam tego, co jest treścią mojego życia. Nie chcę być wobec pana niegrzeczny, mimo że pan był impertynencki. Moja restauracja nie jest na sprzedaż za żadną cenę. – Wstał i wyciągnął rękę. – Dobranoc, panie komisarzu.

      Macke machinalnie uścisnął mu dłoń, a potem spojrzał na niego, jakby tego pożałował. Kiedy wstawał, jego twarz przybrała purpurową barwę i malował się na niej gniew.

      – Jeszcze porozmawiamy – warknął, wychodząc.

      – Ale prostak – mruknął Jörg.

      – Widzisz, co musimy znosić? – powiedział Walter do Ethel. – Włożył ten mundur, więc może robić, co mu się podoba!

      Lloyda zaniepokoiła pewność siebie Mackego. Sprawiał wrażenie, jakby był przekonany, że może kupić lokal za wymienioną sumę. Odmowę Roberta potraktował jako chwilową przeszkodę. Czyżby naziści mieli aż tak wielką władzę?

      Właśnie to było celem Oswalda Mosleya i brytyjskich faszystów – chcieli, by w ich kraju rządy prawa ustąpiły miejsca przemocy i dyktaturze. Dlaczego ludzie są tacy cholernie głupi?

      Goście włożyli płaszcze i kapelusze i pożegnali się z Robertem i Jörgiem. Gdy tylko znaleźli się na ulicy, Lloyd poczuł zapach dymu, i nie był to dym z papierosów. Cała czwórka wsiadła do samochodu Waltera, bmw dixi 3/15. Lloyd wiedział, że to niemiecka wersja austina СКАЧАТЬ