Название: Zapisane w pamięci
Автор: Ewa Pirce
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788378899327
isbn:
Alex wśliznął się za kierownicę. Oboje byliśmy mokrzy i przemarznięci, więc ustawił ogrzewanie i ruszyliśmy. Gdy wyjechaliśmy na prostą drogę, włączył radio i chwycił mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Pozwoliłam mu na to, delektując się błogością, która szczelnie nas otuliła. Efekt wzmacniał dobiegający z głośników czysty, subtelny i poruszający głos mężczyzny. Po pierwszej zwrotce, jakby w tle, dołączyła do niego kobieta.
– Możesz to włączyć jeszcze raz? – zapytałam, kiedy piosenka się skończyła.
Uśmiechnął się, po czym ręką, którą prowadził, wcisnął odpowiedni guzik. Wolał narazić nas na niebezpieczeństwo niż puścić moją dłoń. Zrugałabym go, gdybym nie czuła tak samo.
– Podoba ci się?
– Bardzo – odpowiedziałam. – Co to za kawałek?
– Mongrels Michaela Malarkeya.
– Och, znam go! – wypaliłam. – Grał w Pamiętnikach wampirów. Zaprzyjaźnił się z Damonem. Gdy pojawiali się razem na ekranie, nie wiedziałam, gdzie podziać oczy. Obaj to ciasteczka do schrupania… – Mój głos zmienił barwę na rozmarzoną. – Do tej pory wzdychałam głównie do Iana Somerhaldera, a Jessie do Michaela, ale Michael ma taki głos, że chyba zmienię front…
– Aniołku… – Alex przerwał mój słowotok. – Jesteś urocza, gdy tak paplasz, ale kim, do cholery, jest ten cały Somerhalder i gdzie go znajdę, żeby skopać mu tyłek?
Spłonęłam rumieńcem po same cebulki włosów, kiedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo się wygłupiłam. Jak mogłam coś takiego powiedzieć? Nie dość że przyznałam się, że jestem fanką serialu dla nastolatek, który opowiada o wampirach, to jeszcze zbłaźniłam się, wyznając, że skrycie podkochuję się w aktorze, a nawet w dwóch! Co za wstyd. Marzyłam, by wessała mnie czarna dziura.
Dostrzegłszy moje zakłopotanie, Alex eksplodował gromkim śmiechem. Ten dźwięk był zaraźliwy, więc zaraz zaczęłam mu wtórować. Nasza radość aż pulsowała wewnątrz samochodu, zespalając się z tańczącymi między nami iskrami. Szczęście – to proste słowo idealnie opisywało wszystko, co zaczęło we mnie kiełkować, dając nadzieję, że kiedyś wyrośnie z tego wiecznie piękny kwiat.
– Jesteś niesamowita, Evo – stwierdził Alex, kiedy przeszedł nam atak wesołości. Podniósł moją dłoń i poczułam na skórze ciepło jego ust.
Nie odpowiedziałam. Miałam odmienne zdanie, lecz nie chciałam burzyć atmosfery, która objęła nas ciepłymi ramionami. Przymknęłam powieki i w całości oddałam się temu błogostanowi.
Nie byłam w stanie ocenić, jak długo jechaliśmy. Z Aleksem czas płynął zupełnie inaczej. Przyłapałam się na tym, że bezwstydnie mu się przyglądałam. Prześledziłam jego profil, wyraźne rysy twarzy, kontur nosa z małym garbkiem, którego zapewne dorobił się w trakcie jednej z walk, obrys miękkich ust, dołeczek w prawym policzku, a nawet rzęsy, które rzucały cień na jego przystojne oblicze. Mogłabym tak patrzeć na niego bez końca.
– Zaraz będziemy na miejscu – poinformował, rzucając w moją stronę szybkie spojrzenie.
– Jeśli o mnie chodzi, moglibyśmy tak jeździć przez całą noc. – Westchnęłam z rozmarzeniem.
Zaśmiał się w sposób, który sprawiał, że moje serce przyśpieszało. Uwielbiałam, gdy się śmiał. Wtedy wszystkie jego demony odchodziły w niepamięć, zabierając ze sobą moje. To był najpiękniejszy dźwięk świata.
Zjechał z głównej ulicy i poprowadził auto do wysokiego budynku, który zdecydowanie wyróżniał się na tle otoczenia.
– Następnym razem. Już jesteśmy na miejscu. – W jego głosie słychać było radość zabarwioną ekscytacją, co udzieliło się również mnie.
Zaparkowaliśmy przed imponującym nowoczesnym apartamentowcem, całym ze szkła i stali, jedynie gdzieniegdzie przebijały kamienne elementy. Stanowił zupełne przeciwieństwo podmiejskiego domku, do którego Alex zabrał mnie podczas naszej pierwszej randki. Majestatyczność budynku sprawiła, że poczułam się nie na miejscu. Takie rzeczy widywałam jedynie w filmach, ewentualnie o nich czytałam. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek przestąpię próg takiego monstrum, a co dopiero spędzę w takowym czas.
Kiedy po wyjściu z samochodu stanęłam na chodniku, musiałam zadrzeć głowę, żeby objąć konstrukcję wzrokiem, ale nawet wtedy nie udało mi się dostrzec jej dachu. Sapnęłam z wrażenia, jakie na mnie wywarł.
– Podoba ci się ?
Alex oplótł rękoma moją talię. Oparł brodę na moim ramieniu i mruknął z zadowoleniem. Jego ciepły oddech pieścił moją szyję, powodując, że po kręgosłupie rozeszły mi się dreszcze. Wtuliłam się w niego, jakbyśmy robili to już milion razy.
– Jest… niebywały. – Nie wiedziałam, co innego mogłabym powiedzieć. – Nigdy nie widziałam czegoś równie imponującego.
– Mam nadzieję, że wnętrze również przypadnie ci do gustu. – Cmoknął mnie w policzek, splótł nasze palce razem i pociągnął mnie do środka.
Gdy przekroczyłam próg apartamentowca, poczułam się jak Alicja w Krainie Czarów. Wystrój zapierał dech w piersi. Wszystko było wspaniałe i wystawne, przepych kipiał z każdego kąta. Dominujący kolor kości słoniowej przełamano grafitowymi dodatkami w postaci znajdującej się po przeciwległej stronie recepcji kanapy i dwóch foteli, a także przylegających do muśniętych złotą farbą kolumn stolików. Marmurowa podłoga była tak nieskazitelnie czysta, że można było zobaczyć w niej swoje odbicie, a na ścianach wisiały obrazy przedstawiające najważniejsze miejsca Nowego Orleanu, począwszy od Jackson Square po zabytkowe pomniki i posągi. Białe róże zdobiły kilka stolików, rozsianych po foyer. Ich doskonałość i wielkość krzyczały bogactwem. One same pewnie były więcej warte niż wszystko, co obecnie posiadałam. Jednak to wszystko bladło w porównaniu z mężczyzną, który mnie tutaj przyprowadził.
– Podobają ci się? – zapytał Alex, który musiał zauważyć moje zainteresowanie kwiatami.
– Są przepiękne.
Kiedy szliśmy w stronę wind, Alex wyjął z bukietu jedną z róż. Rozejrzałam się wokoło, żeby sprawdzić, czy nikt tego nie widział. Nie sądziłam, by było to dozwolone, i czekałam tylko, aż ktoś nas zruga. Nic takiego się nie stało. Prócz paru osób, które posłały nam ukradkowe spojrzenia, nikt nie zareagował.
– Proszę.
Alex podał mi kwiat. Przyjęłam go z lekkim skrępowaniem i przystawiłam do nosa, żeby powąchać. Róża wydzielała wspaniały zapach, wolałam jednak moje konwalie.
– Chodźmy, aniele. – Popchnął mnie lekko ku windzie. – Nie chcę ryzykować, że się rozmyślisz i zostawisz mnie samego.
– Nie zrobię tego – zapewniłam.
Z każdym krokiem serce waliło mi coraz bardziej, a dłonie stały się mokre СКАЧАТЬ