Название: Płomienie
Автор: Stanisław Brzozowski
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
– A powiedziałem przecież, że jadę incognito199.
Oficer się zmieszał, zatrzymał oddział, wreszcie postanowił wrócić po nowe instrukcje.
Dzięki temu książę Oldenburski obszedł się bez muzyki, kancelarie zapisały z metr sześcienny papieru.
Stryj Florian zaś uchodzić zaczął za wielkiego patriotę i męża stanu.
Fama200 ta wzrosła jeszcze bardziej od czasu, gdy napoił on biskupa prawosławnego eparchii201 kamienieckiej kawą z oliwą.
Biskupisko, przejeżdżając przez majątek stryja, uznał, że zrobi Polaczkowi zaszczyt, jeżeli u niego konie popaść raczy.
Był to czas podwieczorkowy. Było kilka osób z sąsiedztwa; miano podać kawę.
Stryj Florian był nadskakująco grzeczny dla nieoczekiwanego gościa. Co drugie słowo cytował Jana Chryzostoma202 albo Bazylego Wielkiego203, wygłaszał aforyzmy, jak na przykład:
„Słota uczy pokory wobec Pana”.
„Deszcz poi ziemię, aby plon wydała”.
„I konia należy czyścić zgrzebłem, aby lśniła się skóra jego i chędogie204 było siedzenie jeźdźca”.
Podano wreszcie kawę. Na tacy, obok kubków ze śmietanką, pojawiła się karafinka z oliwą.
– Eminencja wybaczy nam – mówił stryj Florian – myśmy, chociaż to post nawet, kawę ze śmietanką pić przywykli, ale dla duchownej osoby jest oliwa. A jakże! „Gość w dom – Bóg w dom”, a ojcowie Kościoła mówią: „Zachowaj zakon ojców twoich, a Bóg ci przysporzy w sercu swoim”.
Biskup poczuł, że powaga Kościoła prawosławnego jest zagrożona, i zdobył się na poświęcenie, a na drugi dzień gruchnęła po Podolu wieść o kawie z oliwą i o patriotyzmie pana Floriana.
W dwa tygodnie zaś przed dom stryja Floriana zajechał feldjegier205 i w dni kilkadziesiąt potem stryj Florian mógł prowadzić studia etnograficzne i geograficzne w guberni ołonieckiej.
W ten sposób został męczennikiem i w tym ostatnim już charakterze w roku 63 głosił:
– Spokój, spokój, spokój, bo i tak jużeśmy aż nadto wiele cierpieli.
W tym też charakterze odmówił podania ręki Mikołajowi Kaniowskiemu na jakimś zjeździe, i szlachta mogła powtarzać, że znany patriota pomimo związków krwi odsunął się od sprzedawczyka.
Ojca mojego stryj Florian się bał, jak bali go się raczej, niż lubili wszyscy niemal, z kim stykał się on bliżej. I było to rzeczą zrozumiałą. To, co jest nieznane i niepojęte, działa w myśl swoich odrębnych, niedostępnych dla nas zasad i praw – wzbudza zawsze niedowierzanie, nieufność i lęk…
Ojciec mój zaś był pour sang206 Kaniowskim. Nie zgadzał się z otoczeniem nawet wtedy, gdy szedł z nim razem. W roku 63 ojciec mój zajmował praktycznie to samo stanowisko, jakie propagował stryj Florian. Stryj Florian pomimo to był patriotą, ojciec mój zaś człowiekiem wielkiej głowy, lecz bez narodowych uczuć. I właściwie było to w porządku rzeczy.
Myślę, że ojciec mój, arystokrata i heglista, nie byl bliższy ogółowi szlachty niż demokrata i renegat stanu szlacheckiego, który na szubienicę murawjewowską poszedł, nie zasłużywszy, aby mu patriotyczny stryj Florian dłoń uścisnął.
– Śladami Mikołaja pójdzie – rzekł stryj Florian, gdym upierał się przy tym, że na studia do Petersburga pojadę.
– Nie najgorsze to może ślady – rzekł mój ojciec i zmarszczył brwi.
Stryj Florian zamilkł i wzrok narodowo-cierpiący wzniósł ku niebu.
III. Spartakus i Szymon Słupnik
1
Jesienią 1869 roku znalazłem się w Petersburgu jako student wydziału przyrodniczego. Sam wybór tego wydziału był powodem nieporozumienia pomiędzy mną i ojcem. Nieporozumień tych było aż nazbyt wiele w czasie poprzedzającym mój wyjazd. Nie chcę ich wspominać szczegółowo.
Były to czasy, w których mój ojciec musiał wiele cierpieć.
Dzisiaj pamiętam, że w jego spojrzeniu, kiedy patrzył na mnie, migotał strach. Ale wtedy ja nie widziałem tego. Nie chciałem i nie mogłem widzieć.
Musiałem iść precz stąd, z domu, w którym ciągle wspominano.
Ja chciałem żyć, a ich wspomnienia nie były moimi wspomnieniami. Byłem zresztą w stadium wojowniczego ateizmu i nieustannie wywoływałem sceny, po których ciotka Emilia dostawała spazmatycznego płaczu.
Ojciec bladł, patrząc na moją haftowaną z chłopska, ukraińską koszulę.
Ja zaś uważałem siebie wtedy za Ukraińca z obowiązku.
Każdy człowiek powinien pracować dla tych, co go wykarmili. Mnie wykarmili ukraińscy chłopi, a więc…
Nie przeszkadzało to wcale temu, żem nigdy prawie z żadnym chłopem nie mówił.
Bo i o czym?
O ateizmie, o teorii Darwina, o tym, że trzeba wyzbyć się przywiązania do przesądów historycznych?
Rozmowy te nie byłyby doprowadziły do niczego.
I w tym czasie mój gardzący chamstwem ojciec był o wiele bardziej w zgodzie z moim ideałem niż ja.
On troszczył się o mieszkańców swojej wsi tak, jak o swoje rasowe bydło lub stadninę. Ja w ich imieniu wszystkim naokoło gardziłem.
A inaczej nie mogłem.
Ta pogarda była dla mnie takim samym odruchem instynktownym i zbawczym, jakim była dla mojego ojca jego duma.
On żył tym, że na cały świat patrzył jak na jakiś barbarzyński chaos.
Sam siebie porównywał do Dymitra Wiśniowieckiego207, zawieszonego w Stambule na haku. Był romantykiem w swym upodobaniu do efektownych porównań.
Jakże nienawidziłem ja tego wszystkiego.
Tej całej atmosfery relikwii i szkaplerzy, unii lubelskich i odsieczy wiedeńskich.
Ja przecież dzieckiem widziałem odwrotną stronę tego sztychu208.
Widziałem w Warszawie modlących się ludzi, СКАЧАТЬ
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208