Potop. Генрик Сенкевич
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Potop - Генрик Сенкевич страница 87

Название: Potop

Автор: Генрик Сенкевич

Издательство: Public Domain

Жанр: Зарубежная классика

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ Vivat!

      – Mości panowie! – rzekł mały rycerz, gdy uciszyło się nieco – towarzysze najmilsi! Dziękuję wam za afekt!… Straszna to rzecz, że musimy hetmanowi posłuszeństwo wypowiadać i rękę nań podnosić, ale gdy zdrada jawna, nie może być inaczej! Nie odstąpim ojczyzny i pana naszego miłościwego… Vivat Joannes Casimirus rex448!…

      – Vivat Joannes Casimirus rex! – powtórzyło trzysta głosów.

      – Dobra radziwiłłowskie zajechać! – krzyczał Zagłoba. – Spiżarnie i piwnice mu wypłukać!

      – Koni nam! – zawołał mały rycerz.

      Skoczono po konie.

      Tymczasem Zagłoba rzekł:

      – Panie Michale! Hetmaniłem tym ludziom w zastępstwie twoim i przyznaję im chętnie, że mężnie sobie poczynali… Ale gdyś teraz wolny, zdaję władzę w twoje ręce.

      – Niechże wasza miłość komendę bierze, jako godnością najstarszy – rzekł pan Michał zwracając się do Mirskiego.

      – Ani myślę! A mnie co po tym! – odrzekł stary pułkownik.

      – To jegomość pan Stankiewicz…

      – Ja mam swoją chorągiew i cudzej nie będę brał! Ostań waszmość przy komendzie; ceremonia sieczka, satysfakcja owies! Znasz ty ludzi, ludzie ciebie, i najlepiej przy tobie będą stawali.

      – Uczyń tak, Michale, uczyń, boć to i niełakoma rzecz! – mówił Jan Skrzetuski.

      – Niechże i tak będzie.

      To rzekłszy pan Michał wziął buławę z rąk Zagłoby, uszykował w mig chorągiew do pochodu i ruszył wraz z towarzyszami na jej czele.

      – A gdzie pójdziemy? – pytał Zagłoba.

      – Żeby tak waściom prawdę powiedzieć, to sam nie wiem, bom jeszcze o tym nie pomyślał – odparł pan Michał.

      – Warto się nad tym naradzić, co nam czynić przystoi – rzekł Mirski – i musimy bezzwłocznie do rady przystąpić. Jeno pierwej niech mi wolno będzie złożyć jegomości panu Zagłobie w imieniu wszystkich podziękę, że nas nie zapomniał i in rebus angustis449 tak skutecznie ratował.

      – A co? – rzekł z dumą Zagłoba podnosząc głowę i zakręcając wąsa. – Beze mnie bylibyście w Birżach!… Justycja450 nakazuje przyznać, że kto czego nie wymyśli, to Zagłoba wymyśli… Panie Michale, nie w takich to bywaliśmy opałach! Pamiętasz, jakom cię ratował, gdyśmy to z Halszką przed Tatarami uciekali, co?

      Pan Michał mógłby był odpowiedzieć, że wówczas nie pan Zagłoba jego, ale on pana Zagłobę ratował, wszelako milczał i począł tylko wąsikami ruszać. Stary zaś szlachcic mówił dalej:

      – Nie potrzeba dziękować, bo co wam dziś, to mnie jutro, i pewnie nie opuścicie mnie też w potrzebie. Tak jestem rad, że was wolnych widzę, jakobym najwalniejszą wiktorię odniósł. Pokazuje się, że nie zestarzała się jeszcze zbyt ani głowa, ani ręka.

      – Toś tedy waćpan zaraz do Upity trafił? – pytał pan Michał.

      – A gdzie miałem trafić? Do Kiejdan? Wilkowi w gardło leźć? Jużci, że do Upity, i możecie mi wierzyć, żem szkapy nie żałował, a dobra była bestia! Wczoraj rano już byłem w Upicie, a w południe ruszyliśmy ku Birżom, w tę stronę, w której spodziewałem się ichmościów spotkać.

      – A że to ludzie moi tak od razu waćpanu uwierzyli? – mówił pan Michał. – Bo cię nie znali, z wyjątkiem dwóch czy trzech, którzy cię u mnie widzieli?

      – Co prawda, nie miałem z tym najmniejszej trudności, bo naprzód, miałem twój pierścień, panie Michale, a po wtóre, ludzie właśnie tylko co się byli dowiedzieli o waszym aresztowaniu i o zdradzie hetmana. Zastałem deputację do nich od chorągwi pana Mirskiego i pana Stankiewicza, żeby się do kupy przeciw hetmanowi, zdrajcy, zbierali. Jakem im tedy oznajmił, że was do Birż wiozą, jakoby kto w mrowisko kij wsadził. Konie były na potrawach451, posłali zaraz pachołków, by je sprowadzić, i w południe ruszyliśmy już w drogę. Oczywiście objąłem komendę, bo mi się to należało.

      – A skądżeś ojciec buńczuka wziął? – pytał Jan Skrzetuski. – Myśleliśmy z daleka, że to hetman.

      – Co? Pewnie, żem nie gorzej wyglądał! Skądem buńczuka wziął? Oto razem z deputacjami od opornych chorągwi przyjechał i od hetmana pan Szczyt z rozkazem do laudańskich, by do Kiejdan szli, i z buńczukiem dla większej powagi rozkazu. Kazałem go zaraz aresztować, a buńczuk nad sobą nosić, żeby Szwedów na ten przypadek omylić.

      – Dalibóg, jak wszystko mądrze obmyślił! – zawołał Oskierko.

      – Jako Salomon! – dodał Stankiewicz.

      Pan Zagłoba rósł jak na drożdżach.

      – Radźmy teraz, co nam czynić przystoi? – rzekł wreszcie. – Jeżeli waćpaństwo zechcecie mnie posłuchać cierpliwie, to powiem, com sobie przez drogę obmyślił. Z Radziwiłłem tedy nie radzę wojny rozpoczynać, a to dla dwojakich powodów: naprzód, że nie przymierzając on jest szczupak, a my okonie. Lepiej dla okoniów nigdy się głową do szczuki nie zwracać, bo snadnie połknąć może, jeno ogonem, bo wtedy ostre skrzela bronią. Niech go tam diabeł na rożen wdzieje jak najprędzej i smołą polewa, aby się zbyt nie przypalił.

      – Po wtóre? – pytał Mirski.

      – Po wtóre – odrzekł Zagłoba – że gdybyśmy przez jakowy casus452 dostali się w jego ręce, to by nam takiego łupnia zadał, że wszystkie sroki na Litwie miałyby o czym skrzeczeć… Patrzcie waszmościowie, co stało w tym liście, który Kowalski wiózł do komendanta szwedzkiego do Birż, i poznajcie pana wojewodę wileńskiego, jeśliście go dotąd nie znali!

      To rzekłszy odpiął żupan i wydobywszy z zanadrza pismo podał je Mirskiemu.

      – Ba! Po niemiecku czy po szwedzku? – odrzekł stary pułkownik. – Który z waściów to pismo przeczyta?

      Pokazało się, że jeden pan Stanisław Skrzetuski trochę po niemiecku umiał, gdyż często z domu do Torunia jeździł, ale pisanego i on nie mógł przeczytać.

      – To ja waściom tenor453 opowiem – rzekł Zagłoba. – Gdy w Upicie żołnierze posłali po konie na łąki, było trochę czasu, kazałem sobie tedy sprowadzić za pejsy Żyda, którego tam wszyscy okrutnie mądrym powiadają, i ten, mając szablę na karku, wyczytał wszystko expedite454, co tam stoi, i mnie wyłuszczył. Owóż pan hetman poleca komendantowi birżańskiemu СКАЧАТЬ



<p>448</p>

Vivat Joannes Casimirus rex (łac.) – niech żyje król Jan Kazimierz. [przypis redakcyjny]

<p>449</p>

in rebus angustis (łac.) – w trudnym położeniu. [przypis redakcyjny]

<p>450</p>

justycja (z łac.) – sprawiedliwość. [przypis redakcyjny]

<p>451</p>

potraw – łąka po sianokosach, tu: pastwisko. [przypis redakcyjny]

<p>452</p>

casus (łac.) – przypadek. [przypis redakcyjny]

<p>453</p>

tenor, tenoris (łac.) – ciąg, przebieg, tu: treść, zawartość. [przypis redakcyjny]

<p>454</p>

expedite (łac.) – biegle, swobodnie. [przypis redakcyjny]